W stolicy Haesat III powoli zapalały się światła domostw i wszelakich knajp, uliczne latarnie rzucały ciepłą poświatę na chodniki i przechodniów. Rynek dopiero zaczynał prawdziwie tętnić życiem, gdzieś w oddali można było usłyszeć warkot silników jonowych, gdy statki przygotowywały się do kolejnego wyścigu w atmosferze planety.
Noriela szczęśliwie szła przed siebie, nie mogąc się nacieszyć chłodnym wiatrem, muskającym jej blade policzki. Diana nie wydawała się równie zadowolona, zwłaszcza z wybranego przez siostrę miejsca, w którym to miały spędzić owy wspólny czas. Księżna zdążyła zauważyć, że kierunek w jakim się udawały, należał do najczęściej wybieranej przez łowców nagród dzielnicy. Co za tym szło, nie było tu do końca bezpiecznie dla kogokolwiek, a zwłaszcza polityków.
Czy Czarną Kobrę to obchodziło? W żadnym wypadku.— To jest ostatni raz, kiedy pozwalam ci wybrać lokal — głos księżnej był przepełniony zdegustowaniem i złością. — Miałam nadzieję na spokojne i kulturalne miejsce. Bardziej... czyste.
Szatynka jedynie machnęła ręką, nie przejmując się narzekaniem siostry. Jeśli coś jej nie pasowało, to w każdej chwili mogła wyjść. Nikt jej tutaj na siłę nie trzymał.
Noriela miała jeszcze trochę spraw do załatwienia. Była ciekawa, jakie interesy mieli Adren Loslan i Boba Fett? Co spowodowało, że rozmawiali? W jakim celu? Zawarli współpracę? Rozmawiali coś o zleceniu i o statkach, ale czy trzymało się to kupy? No niezbyt. Jeśli nie wiesz o co chodzi, chodzi o Imperium. Albo kasę.
Nie przyleciałaby na Haesat III aby zrobić sobie wakacje na plaży. Została do tego poniekąd zmuszona. Wszystko kręciło się wokół tej nieszczęsnej tajnej bazy i faktu, że Imperium wiedziało o wrażliwych na Moc osobach, które się tutaj znajdowały. Dlaczego? Poniekąd przez Norielę i pewnie także innych szpiclów. Sytuacja Kobry była... lekko mówiąc - ciężka. Groźba śmierci wisiała nad nią niczym burzowa chmura. Musiała wykonać swoją część roboty, jeśli chciała wykupić swoje życie. Podpadła, a jej jedynym rozwiązaniem było przysłużenie się. Już podała nazwę i lokalizację planety, na której budowała się nowa komórka Rebelii. Teraz musiała ją zinfiltrować i przekazać wszystkie niezbędne informacje. Jeśli jacyś inni Łowcy Nagród mieli jej w tym przeszkodzić, wygrać ten wyścig szczurów przed nią... nie, nie mogła do tego dopuścić. Nie, kiedy powoli wypracowywała sobie drogę do zemsty za to, co stało się z jej rodzicami. Mogła tymczasowo tkwić po złej stronie konfliktu, ale nie miała zamiaru odpuszczać. Aby zrealizować swoje plany musiała być żywa. Wybrała to, co w tamtym momencie było najważniejsze.
Imperium od kilku lat próbowało wytropić niedobitków czystki - pojedynczych Jedi, którym udało się ukryć, oraz dzieci wrażliwe na moc. Niezbyt ją jednak interesowały losy jakichś czarodziejów. Przez lata dbała tylko o siebie i z własnych, egoistycznych powodów, pragnęła zemsty.
Miała powody aby nienawidzić zarówno Imperium, jak i Jedi. Nie interesowało ją kto rządzi galaktyką i w jaki sposób. Chciała tylko zrobić to, co była winna rodzinie.— Przynajmniej alkohol jest w porządku. Coś za coś — odpowiedziała niezbyt przejęta Noriela. W tym samym czasie podeszła do baru, do miejsca w którym rozbiła butelkę na głowie Loslana, kilka godzin temu. Na jej ramionach niczym szalik usadowiony był Vulptex Echo, bacznie obserwując i nasłuchując otoczenie.
— I niezły bałagan — wymamrotała Diana, wyciągając z kieszeni jedwabną chusteczkę z własnymi inicjałami. — Ten kurz... — Wytarła nią nos i poprawiła kaptur. Jako ważna osoba na planecie w tak obskurnym miejscu - rozsądnym wręcz było zakrywanie twarzy.
Trix chodziła krok w krok za Księżną, rozglądając się nerwowo. Noriela kątem oka zauważyła jak część mężczyzn ogląda się za nią. Czy była atrakcyjna? Nie w guście Kobry, ale najwyraźniej ponadprzeciętna dla tych typów. Opcjonalnie - kojarzyli ją. Czemu? To już nie jej interes. Każdy ma coś za uszami.— Mogło być inne miejsce — niebieskowłosa odezwała się cicho, prawie szeptem. Szatynka domyśliła się, że dziewczyna czuła się niekomfortowo z tymi wszystkimi spojrzeniami. A kto by się nie czuł? Żeby chociaż wyglądali sympatycznie, ale w tym miejscu ciężko o takich było. Zwyczajne oblechy.
CZYTASZ
Drogi do Wybawienia Trylogia: Upadek Gwiazd
Randomdwoje samotnych wojowników walczących o przetrwanie w tym niepoprawnym świecie dwie różne strony konfliktu ten sam cel zemsta. --------------- opowieść na podstawie role play'u "Dark Hunts" - DanyCormac --------------- ku czci dark hunts, żeby nie m...