Ch3 Sabito

55 5 3
                                    

Zostałam z rodziną Kamado przez około rok i pomogłam Kie w urodzeniu. Była to córka mała Hanako.

Teraz jest czas żeby ruszyć dalej.

- Neesan już idziesz ? - zapytała Nezuko przy śniadaniu.

- Tak ale będe was odziewdzać - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem do malucha.

- Obiecujesz ? - zapytał Tanjirou z oczami szczeniaka.

- Tak Tanji obiecuje - powiedziałam wstając

- Neesan idzie ? - zapytał wyraźnie sepleniący mały Takeo.

- Wrócę niedługo - poklepałam malucha po głowie kiedy trzymał się mojej nogi.

Takeo najbardziej się do mnie przywiązał i chociaż kochałam każde z dzieci jego traktowałam jak swojego.

Po długim pożegnaniu ruszyłam w dół góry w drogę na ostateczną selekcję.

Droga zajęła mi 2 dni nawet w moim szybkim tempie ale z oddali widziałam już drzewa glicynii.

Przyspieszyłam w górę schodów i zobaczyłam mała kapliczkę i kobietę siedząca na engawie pijąca herbatę

- Ostateczna selekcja już się zaczęła więc proszę przyjść w następnym roku - odezwała się spokojnym tonem kiedy podeszłam do niej.

- Nie jestem tu na selekcję - odpowiedziałam przekladajac maskę z boku głowy i przypiełam ją do paska spodni.

- O więc co cię tu sprawdza dziecko - zapytała poświęcając mi całą uwagę.

- Były tu dzieci z maską lisa - zapytałam nie odpowiadając na pytanie.

- Owszem jeden czarnowłosy a drugi miał brzoskwiniowe, dlaczego pytasz ? - zapytała zmartwiona.

- To nie istotne tyle chciałam wiedzieć - powiedziałam i ruszyłam w stronę lasu.

- Nie możesz tam wejść - powiedziała pospiesznie.

- Tak ? To popatrz - odpowiedziałam drwiąco i zniknęłam w lesie w mgnieniu oka.

Biegłam przez las, była noc więc demony polowały.

Po drodze zabiłam kilku bez trudu szukając Sabito ze wspomnień Inari.

Usłyszałam krzyk i pobiegłam w tamtą stronę ale po drodze pod drzewem zobaczyłam nie przytomnego chłopca ale to co mnie przyciągnęło była maską lisa przy jego głowie.

*Więc to musi być Giyu* pomyślałam sprawdzając szybko stan dziecka.

Po chwili sprawdzania poza złamanymi żebrami i siniakami nic mu nie było więc ruszyłam szybciej w stronę krzyku.

Przedzierając się przez drzewa na polane zobaczyłam okropny widok.

Młody chłopiec był trzymany za głowę przez ochydnego demona o wielu rękach który śmiał się maniakalnie.

Wyciągałam katanę i w mgnieniu oka odciełam rękę która chciała zmiażdżyć głowę już nieprzytomnego chłopca.

Złapałam Sabito i odskoczyłam na bezpieczną odległość ponieważ zabicie demona należało do Tanjirou tylko nie pamiętam dlaczego był na ostatecznej selekcji ale o tym pomyśle później.

Położyłam chłopaka pod drzewem i ściągam jego haori rozdzierając je na pół i tamując krwawienie z głowy.

Demon który dopiero zauważył że nie ma ręki a jego ofiara została zabrana wpadł w złość.

- Ty !!! Kim do cholery jesteś !- zawołał wkurzony.

- Zamknij się śmierdzisz - powiedziałam nawet nie patrząc na niego.

- Ooo czyżby kolejna ofiara Urokodakiego dla mnie, hahaha wy cholerne lisy zabiłem was wszystkich.- zawołał i czekał na moją relacje.

- Nie jestem uczniem tego Urokodakiego - mruknęłam teraz zwracając na niego uwagę.

- Tak te maski ... Nie masz rację to nie maską tego filaru więc skąd ja masz - zapytał przechylając głowę zaciekawiony.

- Jesteś gadatliwy jak na demona - mruknęłam zirytowana.

- Bo wiem że cię też zabije a jestem ciekawy - zachichotał obrzydliwie na co westchnęłam.

- Niech cię to nie obchodzi - odpowiedziałam i podniosłam chłopca zostawiając zdenerwowanego demona za sobą.

- Muszę sobie znaleźć dom nie mogę go zanieść do Kie i Tanjurou - mruknęłam do siebie pod nosem i wybiegł z lasu mijając kobietę przy świątyni.

Po drodze zatrzymywałam się w wioskach na odpoczynek od 4 dni podróżuje z dalej nieprzytomnym Sabito odzyskiwał przytomność jakieś 2 razy dziennie ale jego obrażenia ja dość poważne więc zaraz ja tracił.

Tak minął tydzień od ostatecznej selekcji w międzyczasie znalazłam porzucony dom, jest dość duży ma 3 sypialnie, kuchnie połączona z salonem i łazienkę.

Kiedy go znalazłam był cały w strzępach z plamami krwi tu i tam prawdopodobnie demon zabił ludzi tu mieszkających.

Na dworze był ogórek z warzywami więc o jedzenie nie musiałabym się martwić a sam dom jest u podnóża góry więc tym lepiej.

Kiedy poszłam sprawdzić jak z chłopcem zastałam go siedzącego na futonie i patrzącego tępo w swoje dłonie.

- Widzę że wstałeś - odezwał się kładąc tace z zupą która zrobiłam wcześniej.

- Kim jesteś ? Jak żyje ? - zapytał cicho  dalej patrząc na swoje ręce.

- Jestem Suzuki Makoto i uratowałam cię , a teraz jedz byłeś nieprzytomny dość długi czas - powiedziałam patrząc na niego łagodnie.

- Rozumiem, jestem słaby - powiedział zaciskając ręce w pięści i spojrzał na mnie

- Nie jesteś słaby poprostu dałeś się ponieść emocją - powiedziałam kładąc rękę na jego głowie.

- Giyu co z nim żyje!? - zapytał gorączkowo po widocznym przetworzeniu sytuacji.

- Tak żyje uratowałeś go - powiedziałam z miłym uśmiechem.

- Dziękuję za pomoc Suzuki-san - odpowiedział z widoczną ulgą

- Samo Makoto wystarczy dzieciaku a teraz odpoczywaj i zjedz bo jak dojdziesz do siebie czeka cię niezły trening - powiedziałam i ruszyłam z stronę drzwi od jego pokoju

- Co ?- zapytał w szoku

- Co myślałeś? oficjalnie nie żyjesz i nie przeszedłeś selekcji więc nie masz gdzie wrócić, będę cię uczuć - spojrzałam na niego przez ramię.

- A co z Urokodaki-sensei ?- zapytał lekko zły

- Dzieciaku oficjalnie nie żyjesz - powiedziałam że współczuciem w oczach.

- Sabito - mruknął patrząc na zupę na kolanach.

- Dobrze Sabito wypocznij później przyniosę ci leki i zmienię bandaże - powiedziałam i wyszłam w kierunku kuchni.

Po zrobieniu sobie herbaty usiadłam na engawie i patrzyłam na zachód słońca.

*Inari w co ty mnie wpakowałaś* pomyślałam wzdychając

Gdzieś w posiadłości Ubuyashiki

Mężczyzna o długich czarnych włosach siedział popijając herbatę kiedy przez okno wleciała wrona.

- Co chcesz mi zgłosić kochana - zapytał melodyjnym głosem

- Kra kra intruz zabrał jednego z kandydatów ostatecznej selekcji kra kra.

- Rozumiem , kogo zabrała?- zapytał już wiedząc o kim mowa dzięki swoim wizją

- Kra kra uczeń byłego filara wody Urokodakiego kra kra nazywa się Sabito

- Czyli boża łaska spadła na chłopca, dziękuję że mi powiedziałaś - powiedział w stronę ptaka który odleciał.

- Przyszłość się zmieni, miejmy nadzieję że na dobre - mruknął patrząc w dal ledwo widocznym wzrokiem.

Posłaniec Inari |Demon Slayer FF | Zawieszone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz