Zostałam z rodziną Kamado przez około rok i pomogłam Kie w urodzeniu. Była to córka mała Hanako.
Teraz jest czas żeby ruszyć dalej.
- Neesan już idziesz ? - zapytała Nezuko przy śniadaniu.
- Tak ale będe was odziewdzać - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem do malucha.
- Obiecujesz ? - zapytał Tanjirou z oczami szczeniaka.
- Tak Tanji obiecuje - powiedziałam wstając
- Neesan idzie ? - zapytał wyraźnie sepleniący mały Takeo.
- Wrócę niedługo - poklepałam malucha po głowie kiedy trzymał się mojej nogi.
Takeo najbardziej się do mnie przywiązał i chociaż kochałam każde z dzieci jego traktowałam jak swojego.
Po długim pożegnaniu ruszyłam w dół góry w drogę na ostateczną selekcję.
Droga zajęła mi 2 dni nawet w moim szybkim tempie ale z oddali widziałam już drzewa glicynii.
Przyspieszyłam w górę schodów i zobaczyłam mała kapliczkę i kobietę siedząca na engawie pijąca herbatę
- Ostateczna selekcja już się zaczęła więc proszę przyjść w następnym roku - odezwała się spokojnym tonem kiedy podeszłam do niej.
- Nie jestem tu na selekcję - odpowiedziałam przekladajac maskę z boku głowy i przypiełam ją do paska spodni.
- O więc co cię tu sprawdza dziecko - zapytała poświęcając mi całą uwagę.
- Były tu dzieci z maską lisa - zapytałam nie odpowiadając na pytanie.
- Owszem jeden czarnowłosy a drugi miał brzoskwiniowe, dlaczego pytasz ? - zapytała zmartwiona.
- To nie istotne tyle chciałam wiedzieć - powiedziałam i ruszyłam w stronę lasu.
- Nie możesz tam wejść - powiedziała pospiesznie.
- Tak ? To popatrz - odpowiedziałam drwiąco i zniknęłam w lesie w mgnieniu oka.
Biegłam przez las, była noc więc demony polowały.
Po drodze zabiłam kilku bez trudu szukając Sabito ze wspomnień Inari.
Usłyszałam krzyk i pobiegłam w tamtą stronę ale po drodze pod drzewem zobaczyłam nie przytomnego chłopca ale to co mnie przyciągnęło była maską lisa przy jego głowie.
*Więc to musi być Giyu* pomyślałam sprawdzając szybko stan dziecka.
Po chwili sprawdzania poza złamanymi żebrami i siniakami nic mu nie było więc ruszyłam szybciej w stronę krzyku.
Przedzierając się przez drzewa na polane zobaczyłam okropny widok.
Młody chłopiec był trzymany za głowę przez ochydnego demona o wielu rękach który śmiał się maniakalnie.
Wyciągałam katanę i w mgnieniu oka odciełam rękę która chciała zmiażdżyć głowę już nieprzytomnego chłopca.
Złapałam Sabito i odskoczyłam na bezpieczną odległość ponieważ zabicie demona należało do Tanjirou tylko nie pamiętam dlaczego był na ostatecznej selekcji ale o tym pomyśle później.
Położyłam chłopaka pod drzewem i ściągam jego haori rozdzierając je na pół i tamując krwawienie z głowy.
Demon który dopiero zauważył że nie ma ręki a jego ofiara została zabrana wpadł w złość.
- Ty !!! Kim do cholery jesteś !- zawołał wkurzony.
- Zamknij się śmierdzisz - powiedziałam nawet nie patrząc na niego.
- Ooo czyżby kolejna ofiara Urokodakiego dla mnie, hahaha wy cholerne lisy zabiłem was wszystkich.- zawołał i czekał na moją relacje.
- Nie jestem uczniem tego Urokodakiego - mruknęłam teraz zwracając na niego uwagę.
- Tak te maski ... Nie masz rację to nie maską tego filaru więc skąd ja masz - zapytał przechylając głowę zaciekawiony.
- Jesteś gadatliwy jak na demona - mruknęłam zirytowana.
- Bo wiem że cię też zabije a jestem ciekawy - zachichotał obrzydliwie na co westchnęłam.
- Niech cię to nie obchodzi - odpowiedziałam i podniosłam chłopca zostawiając zdenerwowanego demona za sobą.
- Muszę sobie znaleźć dom nie mogę go zanieść do Kie i Tanjurou - mruknęłam do siebie pod nosem i wybiegł z lasu mijając kobietę przy świątyni.
Po drodze zatrzymywałam się w wioskach na odpoczynek od 4 dni podróżuje z dalej nieprzytomnym Sabito odzyskiwał przytomność jakieś 2 razy dziennie ale jego obrażenia ja dość poważne więc zaraz ja tracił.
Tak minął tydzień od ostatecznej selekcji w międzyczasie znalazłam porzucony dom, jest dość duży ma 3 sypialnie, kuchnie połączona z salonem i łazienkę.
Kiedy go znalazłam był cały w strzępach z plamami krwi tu i tam prawdopodobnie demon zabił ludzi tu mieszkających.
Na dworze był ogórek z warzywami więc o jedzenie nie musiałabym się martwić a sam dom jest u podnóża góry więc tym lepiej.
Kiedy poszłam sprawdzić jak z chłopcem zastałam go siedzącego na futonie i patrzącego tępo w swoje dłonie.
- Widzę że wstałeś - odezwał się kładąc tace z zupą która zrobiłam wcześniej.
- Kim jesteś ? Jak żyje ? - zapytał cicho dalej patrząc na swoje ręce.
- Jestem Suzuki Makoto i uratowałam cię , a teraz jedz byłeś nieprzytomny dość długi czas - powiedziałam patrząc na niego łagodnie.
- Rozumiem, jestem słaby - powiedział zaciskając ręce w pięści i spojrzał na mnie
- Nie jesteś słaby poprostu dałeś się ponieść emocją - powiedziałam kładąc rękę na jego głowie.
- Giyu co z nim żyje!? - zapytał gorączkowo po widocznym przetworzeniu sytuacji.
- Tak żyje uratowałeś go - powiedziałam z miłym uśmiechem.
- Dziękuję za pomoc Suzuki-san - odpowiedział z widoczną ulgą
- Samo Makoto wystarczy dzieciaku a teraz odpoczywaj i zjedz bo jak dojdziesz do siebie czeka cię niezły trening - powiedziałam i ruszyłam z stronę drzwi od jego pokoju
- Co ?- zapytał w szoku
- Co myślałeś? oficjalnie nie żyjesz i nie przeszedłeś selekcji więc nie masz gdzie wrócić, będę cię uczuć - spojrzałam na niego przez ramię.
- A co z Urokodaki-sensei ?- zapytał lekko zły
- Dzieciaku oficjalnie nie żyjesz - powiedziałam że współczuciem w oczach.
- Sabito - mruknął patrząc na zupę na kolanach.
- Dobrze Sabito wypocznij później przyniosę ci leki i zmienię bandaże - powiedziałam i wyszłam w kierunku kuchni.
Po zrobieniu sobie herbaty usiadłam na engawie i patrzyłam na zachód słońca.
*Inari w co ty mnie wpakowałaś* pomyślałam wzdychając
Gdzieś w posiadłości Ubuyashiki
Mężczyzna o długich czarnych włosach siedział popijając herbatę kiedy przez okno wleciała wrona.
- Co chcesz mi zgłosić kochana - zapytał melodyjnym głosem
- Kra kra intruz zabrał jednego z kandydatów ostatecznej selekcji kra kra.
- Rozumiem , kogo zabrała?- zapytał już wiedząc o kim mowa dzięki swoim wizją
- Kra kra uczeń byłego filara wody Urokodakiego kra kra nazywa się Sabito
- Czyli boża łaska spadła na chłopca, dziękuję że mi powiedziałaś - powiedział w stronę ptaka który odleciał.
- Przyszłość się zmieni, miejmy nadzieję że na dobre - mruknął patrząc w dal ledwo widocznym wzrokiem.
CZYTASZ
Posłaniec Inari |Demon Slayer FF | Zawieszone |
FanfictionFushi umiera w walce z Momoshiki który kontroluje Boruto ale to nie koniec jej historii. Po śmierci spotyka Jozu który prowadzi ją do Bogini Inari, ona ma dla niej zadanie. Czy podoła wyzwaniu czy zawiedzie tego dowiecie się czytając historię. Nie p...