~11~

2.2K 58 3
                                    

pov: Sofia

Z całej naszej trójki, tradycyjnie to ja wstałam pierwsza. Obudziłam się ściskana, przez Gaviego. Chciałam się wydostać z jego objęć, ale chłopak zaczął się wybudzać. Stwierdziłam, że nie chcę go budzić i skorzystam z okazji przytulając się do chłopaka. Leżałam tak już dobre pół godziny, leżałabym dalej, gdyby nie fakt, że strasznie chciało mi się do toalety. Powoli wstałam, tak żeby nie obudzić Pabla. Włożyłam swoje kapcie i powędrowałam do łazienki. Po powrocie Pedri siedział ocierając oczy.

-Dzień dobry- podeszłam przytulić brata.

-Hej mała- powiedział jeszcze zaspanym głosem.

Usiadłam obok brata, kładąc głowę na jego ramię.

-Stresujesz się tymi meczami?- spytałam, podnosząc wzrok na Pedri'ego.

-Trochę, a czemu pytasz- odpowiedział, krzywiąc się trochę.

-Gavi się stresuje- przerwałam- bardzo- położyłam dłoń na ramieniu barta, „zawieszając“ się na nim.

-Widzę, ale on udaje nieustraszonego- aktorsko udał minę obrażonej księżniczki. Tak to bynajmniej wyglądało.

Zaśmiałam się na wyraz twarzy Pedri'ego. Siedzieliśmy i gadaliśmy o meczach. Najbliższy odbędzie się już za trzy dni. Chłopcy z powodu kaca, dzisiaj nie będą na treningu, ale jutro muszą przyjść koniecznie. Raczej nie miałam nic w planach, więc pewnie pójdę z nimi. Chwilę później do pokoju wszedł totalnie skacowany Ansu.

-Reszta poszła- wskazał na drzwi- łeb mi wybuchnie- rzucił się na łóżko obok Gaviego.

-Pójdę czegoś poszukać- zeskoczyłam z łóżka.

-A księżniczka gdzie?- usłyszałam zachrypnięty głos.

-Po tabletki na waszego kaca- uśmiechnąłam się i zeszłam na dół.

Znalazłam jakieś tabletki, wzięłam trzy butelki wody i pobiegłam na górę. Rzuciłam każdemu jedną butelkę, a na rękę dałam po dwie tabletki. Nie minęło dużo czasu, a chłopcy nagle odżyli. Zaczęła się rozmowa o wszystkim i o niczym. Wybiła dwunasta, zaczęliśmy się zbierać, żeby w domu być jeszcze o rozsądnej porze. Spakowaliśmy wszystkie nasze rzeczy i poszliśmy do auta.

-Księżniczka serio?- oburzył się w samochodzie Pedri.

-No co? To nic takiego- Gavi uniósł ramiona.

-Ej to nie jest takie złe, nawet fajne- w odpowiedzi od brat dostałam szturchnięcie i chamski uśmieszek.

Droga mimo początkowej kłótni minęła nam bardzo dobrze. Po dotarciu na miejsce, od razu poszłam się ogarnąć i wróciłam do rozwalonych na materacu chłopaków. Dzisiaj było dość chłodno, więc wzięłam jakąś bluzę i wyszłam na taras. Usiadłam na materacu opierając się o nogi Gaviego. Pedri szukał jakiegoś filmu, a i tak padło na horror. Nienawidzę tego typu filmów, dlatego przez większość filmu odwracałam wzrok od ekranu. Kilka razy coś wyskoczyło, jednak za czwartym razem podskoczyłam i wstałam z materaca.

-Dzięki teraz przez was nie zasnę- powiedziałam zakładając ręce na piersi.

-To będziesz spać z nami- Pedro zaczął się szerzyć, a po chwili dołączył do niego Pablo.

-Idioci- syknęłam, uderzając ich lekko w głowę.

-Mhm, a moją bluzę sam ci dałem- stwierdziłam dumnie Pedri.

-Przyzwyczajaj się- posłałam mu krótki cwany uśmieszek, na co on i Gavi podnieśli kącik ust.

Najpiękniejszy uśmiech ~Pablo Gavi~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz