Zabójczy Wspólnicy - 1

70 17 3
                                    

Bella

Luty…
Niby lubiłam ten miesiąc, bo był miesiącem moich urodzin, ale zawsze denerwowała mnie w nim jedna data… czternasty, czyli dzień Świętego Walentego przeze mnie nazywanym Walniętego Walentego. Tego dnia jakby nagle wszystkim przypominało się, że istnieje coś takiego jak miłość, i że koniecznie trzeba ją wyznać komuś bliskiemu poprzez zakup bukietu czerwonych róż, czekoladek tudzież pluszowego miśka. Prezentu po prostu, który stanie się manifestacją uczucia płci męskiej do żeńskiej.

Słodkie?

Nie dla mnie.

Ja tego Walentynek nie świętowałam, ale tolerowałam, bo w sumie nic takiego ten dzień mi nie zrobił. Tylko w to święto mój szef dostawał jakiegoś debilnego nastroju, bo to była rocznica poznania jego drugiej żony, której szczerze nie znosiłam.

Dlaczego?

Zawsze wpieprzeła się w interesy między moim szefem, a mną. Okropna baba. Dzisiaj też mój pracodawca miał się pojawić, tuż przed kolacją z nią, dlatego przygotowałam bar. Posprzątałam dokładnie i zrobiłam wszystko, żeby właściciel był ze mnie zadowolony.
Pracowałam w miejscu jakie tego dnia mogło stać się najgorszym miejscem pracy dla kobiety, czyli barze dla panów ze striptizem nazywanym przez naszych pracowników klubem nocnym.

Tak, to było miejsce mojej pracy.

Tego dnia do tego przybytku męskiej radości przybywało dość sporo niewiernych, samotnych panów. Spragnieni byli choć namiastki damskiego ciepła i uprzejmości w postaci tańca na rurze. Potem kupowali dziewczynie drinka i spędzali z nią maksymalnie piętnaście minut na rozmowie o znojach ciężkiej pracy w obsłudze klienta lub o tym jak to go żona nie rozumie.

Tak.

Do naszego kluby przychodzili żonaci mężczyźni. Nie to, żeby to była jakaś rewelacja na miarę wiadomości roku, jednak w walentynki pobyt mężczyzny, który miał żonę w klubie ze striptizem wydawał mi się co najmniej dziwny. To, dlatego próbowałam rozpracować takich delikwentów, dlaczego to robią?

Czyżby żona ich nie kochała?

Czyżby nie mieli pomysłu, gdzie zabrać ją na randkę?

A może uczucie między nimi było tak wypalone, że nie widzieli sensu ponownego próbowania romantycznych gestów?

Tego nie wiedziałam, ale lubiłam rozmyślać nad tym tematem nie raz i nie dwa. Z moich myśli wybiły mnie tancerki, które właśnie wpadły do klubu, bo niebawem zaczynały pracę.

- Bella polej nam jakieś bąbelki i ruszamy się szykować do pracy, chyba jesteśmy trochę spóźnione. – poprosiła Ania, z którą miałam najlepszy kontakt. Reszta dziewczyn nie przepadała za mną, bo byłam pupilką szefa, który z wieloma rzeczami szedł mi na rękę, ale tylko ja wiedziałam, dlaczego tak jest. Pomimo ich chorych domysłów, że jestem jego kochanką robiłam swoje. Szef mi ufał ze swoim interesem i wiedział, że go nie zawiodę, a to było dla mnie najważniejsze. No i to nie była ich sprawa kogo zaszczycam swoją obecnością w jego łóżku.

Kazimierz

Stanąłem przed klubem o dźwięcznej nazwie „Ladies and Co.”. Uśmiechnąłem się do siebie, bo w wolnym tłumaczeniu na nazwa znaczyła „Kobiety i spółka” i podchodząc do tematu dwuznacznie było wiadomo, że w tym miejscu można sobie spółkować z laskami. Wszedłem do środka i rozejrzałem się ostrożnie. Ciemne ściany opatrzone kinkietami z czerwonymi abażurami, krzesła obite czerwonym aksamitem oraz loże pod ścianami z ogromnymi siedziskami. Czerwone, skórzane kanapy odbijały nieśmiałe światło, które rozświetlało każdy ze stolików w lożach, na którym była rura. Nie miałem wątpliwości co do tego, czemu służyły te rury i co to był za klub. Rozglądając się po lokalu miałem pewność, że ktoś, kto urządził to miejsce nie miał za grosz poczucia estetyki. Mówi się, że o gustach się nie dyskutuje, ale to co widziałem przyprawiało mnie o dreszcze. Oczywiście najciemniej pod latarnią i myślę, że o to chodziło autorowi tego wnętrza, ale ten klub po prostu wyglądał na kurwidołek wyszykowany, przez kogoś, ktoś utknął ze swoim małym mózgiem i wyobraźnią w latach dwudziestych poprzedniego wieku. Jednak nie z elegancją, a kiczem tamtych lat.

Zabójczy Wspólnicy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz