Zabójczy Wspólnicy - 4

36 12 5
                                    

Kazimierz

Weszliśmy do mojego wynajętego pokoju. To co tam zastałem zdziwiło mnie równie mocno, jak Felka.

- Co jest kurwa? – wypowiedział na głos Felek, co zgadzało się z tym co myślałem ja. Musiałem przyznać, że pokoje w hotelu były gustownie urządzone. Mały salon ze skórzaną kanapą i szafką pod telewizor wyglądająca jakby wyciosana z drewna. Jasna, miękka wykładzina na podłodze, a tuż za salonem sypialnia w wielkim łóżkiem i łazienką z dużą wanną z jacuzzi. Wszystko w góralskim stylu. Dużo naturalnego drewna, wielka wełniana narzuta na łóżku i biała hotelowa pościel, w której uwielbiałem spać. Ogólnie lubiłem hotelowe klimaty, które pozwalały mi czuć się anonimowym i spać zawsze w świeżo wypranej pościeli. To było to o czym marzyłem, kiedy już pozbędę się Felka. Tyle, że patrząc na mój pokój, mogłem o tym kompletnie zapomnieć. Wszystko w salonie było przewrócone do góry nogami, łącznie z moją walizką z ubraniami, która była wybebeszona.

Krzesła i niewielki stolik były przewrócone do góry nogami, a w otwartych drzwiach sypialni wdziałem, że ktoś rozkopał mi łóżko i pociął nożem pościel. No kurwa pięknie, to już wyspałem się w czystej pościeli - powiedziałem do siebie w myślach.

- No dokładnie. – stwierdziłem – mam to samo pytanie w głowie.

- Chyba ktoś ci się włamał do pokoju. - denerwowała się Felek stojąc w nadal otwartych drzwiach, tylko ja wszedłem głębiej do salonu. Felek, jakby bał się wejść, kiedy zobaczył, że mój pokój wyglądał jak pobojowisko.

- Chyba? – zapytałem wkurwionym tonem głosu i rozejrzałem się pobieżnie w poszukiwaniu właściwie sam nie wiedziałem czego.

- Gdzie masz tą jebaną walizkę? – zapytał człowiek, którego interesowała tylko moja kasa.

- Mam nadzieję, że w sejfie. – odpowiedziałem sobie sam na swoje pytanie z nadzieją w głosie.

Stałem i nie docierało do mnie co się odpierdalało tego wieczoru. Coś było grubo nie tak. Kiedy się odwróciłem do Felka, żeby mu odpowiedzieć na jego pytanie prosto w oczy, zobaczyłam za nim kogoś, kogo się tutaj kompletnie nie spodziewałem. Ten ktoś położył palec na ustach żebym był cicho. Nie zamierzałem się sprzeciwiać, tylko zagadnąłem do mojego porywcza.

- Jasne, że schowałem ją do sejfu, tylko musimy… - nie dokończyłem, bo w tym momencie ogromne ostrze myśliwskiego noża przejeżdżało pod gardłem Felka w kompletnej ciszy. Ten nawet nie zdążył wydobyć z siebie dźwięku zawodu, ponieważ miał zatkane usta dłonią kobiety, która teraz wydawała mi się jeszcze bardziej podniecająca.

Felek zaczął osuwać się na ziemię, a Bella pchnęła go mocno i ten padł jak długi u moich stóp. Następnie weszła do pokoju i zamknęła drzwi. Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się zalotnie.

- Szach mat chuje. – powiedziała patrząc na leżące na podłodze ciało.
Stałem i nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Bella poderżnęła gardło Felkowi jednym pociągnięciem ostrza. Cicho i bezszelestnie, ale zapewne bardzo boleśnie i to dla Felka. Cholernie mi tym zaimponowała.

- Jak ty się tu dostałaś?

- Zabiłam Józka, bo mnie wkurwiał. – rozpromieniła się nagle.

- Że co? Jak się uwolniłaś z więzów? – zaciekawiłem się.

- Ten debil zawsze miał do mnie słabość, lubił mnie. Poprosiłam go, żeby mnie uwolnił, bo chce mi się siusiu, że nie zrobię nic głupiego, bo przecież Felek ma na mnie haka, a ja nie chcę, żeby to wyszło na jaw. – zaczęła opowiadać. – No i ten głupek mnie uwolnił. Pocałowałam go w policzek w ramach wdzięczności, a ten się zapomniał. Kopnęłam go w jaja, a kiedy się schylił, wyciągnęłam mu nóż z za paska i wbiłam mu go w plecy. Jego błąd, lubił noże, a kto nożem wojuje od noża ginie. – wzruszyła ramionami.

Zabójczy Wspólnicy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz