Wstęp

236 18 7
                                    

Cześć! Jestem Alison Smitch, z wyglądu jestem dość wysoką blondynką z brązowymi oczami. Mieszkam w Californii. Mam 17 lat i od kilku lat jestem cheerleaderką w szkole, do której uczęszczam. Od początku liceum byłam bardzo znana i popularna. Mam najlepszą przyjaciółkę Lindę, która jest moją kochaną idiotką, a także wroga nr. 1, czyli Alice. Zawsze prowadziłam normalne życie, ale kiedy poznałam pewnego chłopaka, wszystko się zmieniło. Zapraszam do czytania!!

***
- Linda, rusz dupę, bo jeszcze się spóźnimy! - zawołałam do przyjaciółki, idąc szybkim krokiem w jej stronę.

- Wyluzuj, mamy jeszcze trzy minuty - odpowiedziała, obściskiwając się z jakimś chłopakiem.

- Ej, typie, wracaj do swoich - powiedziałam chłodno do chłopaka, wskazując na przeciwległą stronę korytarza, gdzie siedzieli chłopcy z jego klasy, pożerając mnie wzrokiem.

Niezadowolony mruknął coś pod nosem i odszedł, a ja pociągnęłam Lindę do sali gimnastycznej.

Kiedy zaczęła się lekcja w-f, graliśmy w siatkówkę z równoległą klasą. Nasza klasa wygrała, ponieważ większość osób to sportowcy. Czułam się dumna, widząc, jak nasza drużyna dominuje na boisku.

Po w-f pożegnałam się z Lindą i poszłam do mojego samochodu. Kiedy podeszłam do mojego auta, nagle ktoś mnie zawołał. Odruchowo się odwróciłam i natychmiast tego pożałowałam, bo w moją stronę zmierzała Alice, Alice Browson. Nie miałam za bardzo ochoty z nią gadać.

- Alisonku, patrzaj, co mam - zobaczyłam, że ten cholerny wytapetowany plastik zmierza w moją stronę.

- Co? - podniosłam brew i wyciągnęłam kluczyki od mojego samochodu.

- A to mam - zamachała mi przed nosem swoim iPhonem 14 Mini.

- OMG - pisnęłam i zamachałam jej przed nosem moim iPhonem 15.

Szybko wsiadłam do samochodu i odjechałam z szkolnego parkingu do domu. Miałam na dzisiaj dość.

Dojechawszy pod dom, zobaczyłam czarne BMW X5 przed bramą. Normalnie mam takie rzeczy w dupie, bo moja mama ma firmę i często dużo ludzi do niej przyjeżdża robić interesy, ale nikt z takich osób nie zastawia bramy, bo wie, że Ellie Smitch (moja mama) ma córkę, która regularnie korzysta z tej bramy. Więc nieźle wkurwiona weszłam do ogrodu, w którym przywitał mnie mój pies Xana. Xanka to Cavalier King Charles Spaniel.

Wchodząc do domu, od razu usłyszałam głośny śmiech mamy. Moja mama śmieje się tak tylko przy mnie i mojej siostrze Lily, ale nigdzie indziej, a szczególnie nie kiedy chodzi o interesy. Weszłam do salonu i zobaczyłam moją rodzicielkę z jakimś mężczyzną na kanapie, oglądających serial.

- CO TU SIĘ ODPIERDALA?! - wrzasnęłam. Moja matka zerwała się z kanapy i już chciała mnie uspokoić, ale nie dałam jej dojść do głosu, bo dalej się darłam.

- Czy tak trudno po prostu zaparkować gdzieś indziej niż przed tą jebaną bramą? - wrzasnęłam.

- Wiesz, ja już chyba muszę lecieć - powiedział mężczyzna.

- No i zajebiście - odpowiedziałam i poszłam zrobić sobie pitny jogurt truskawkowy. Kiedy go zrobiłam, poszłam do swojego pokoju obejrzeć serial.

- Alison - usłyszałam z dołu. Pewnie dostanę opiernicz. Dobra, nie schodzę tam do niej. Jeśli coś chce, to niech sama przyjdzie.

-ALISON!

No boże, już człowiek nie może sobie odpocząć po tym jakże przepięknym dniu?

Wyczuj ten sarkazm :/

i need youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz