Odcinek 68: Jak poskromić Lokiego?

8 2 0
                                    

- Hel, masz mi coś do powiedzenia? - zapytał Loki.
Znajdowali się ponownie w pałacu Helgardh, w podziemiach cytadeli Hel i jednocześnie jej prywatnych komnatach. Loki, nad którym unosił się duch Ast, wpatrywał się wyczekujące w Hel. Siedział aktualnie na sofie w pokoju swojej córki, na kolanach trzymając miecz. Wyczerpany szaleńczym pędem Sleipnir w chwili obecnej leżał na łóżku przyrodniej siostry, wpatrując się w baldachim. Erzebeth, Aud i Scathy natomiast siedzieli na krzesłach. Hladgunnr opierała się w mocno niedbałej i wyluzowanej pozycji o futrynę. Hel tymczasem unosiła się niewiele nad ziemią. Brakowało jedynie Sygin oraz Wenedy. Z drugiej strony, obydwie mogły się przecież ukrywać w cieniu Lokiego, co nie było wcale takim głupim wytłumaczeniem.
- Cóż ci mogę powiedzieć, tatusiu, poza tym, że masz broń na Odyna? - odparła spokojnie władczyni umarłych.
- No dobrze, ale czemu jemioła przybrała postać akurat miecza? Czemu to musiał być koniecznie miecz Thrainna? - nie ustawał w pytaniach.
- Bo do tego służą. Odyn może i mógłby zginąć od strzały, lecz musiałby to być dobrze wymierzony strzał, by go położyć. Sama nie mam pojęcia tak do końca, czemu koniecznie to musi być akurat Mysteltainn - westchnęła Hel. - Co jednak pewne, to to, że za jego pomocą możecie rozprawić się z Odynem raz na zawsze. Poza tym, to chyba jedyna broń, której Asgard nie ma w swym arsenale i lepiej, by tak pozostało. Wystarczy, że mają Grama, Skofnung i Tyrfinga.
- Tyrfing to akurat osobista broń Tyra, więc dziwne, by nie znajdował się na wyposażeniu - zauważył Loki. - Skofnung należał do Hrolfa Krakiego, króla berserkerów, także prawie na pewno musiał wpaść w szpony Odyna. Gram był zaś jego darem dla dynastii Wolsungów, chociaż nie wiem, czy ktoś go dobył od czasów Sigurda Smokobójcy.
- A co tu mówić o Naeglingu i Hruntingu, mieczach Beowulfa? - dodała Hel. - Choć te, podejrzewam, zagarnął jednak Tyr, przez wzgląd na powiązania z Saksonią i Brytanią.
- No dobra, ale my tu gadu-gadu o mieczach i kto jaki ma, a czas leci. My zaś musimy się jakoś stąd wydostać - stwierdził w końcu Szachraj. - Potrzebna nam jest jakaś droga, która nie narażałaby niepotrzebnie Sleipnira na całkowite wykończenie. Wiem, że potrafi świetnie się poruszać między wymiarami, lecz nawet on ma swoje ograniczenia.
- Hmmm - Hel zmarszczyła brwi. - A co z bramami pomiędzy światami, tatusiu? Zapomniałeś o nich?
- Bałem się, że to powiesz - westchnął. - Wiesz, że się narażamy w ten sposób bezpośrednio na spotkanie z jeleniami, nie mówiąc już o Ratatosku?
- Ratatoska to ty się już nie bój, Psotniku - wtrąciła Astrid. - Bowiem tak się składa, że mam z nim dobre stosunki.
- Jakim cudem? - uniósł brwi ze zdziwienia bóg. - W życiu nie słyszałem, by ta ruda kita miała dobre stosunki z kimkolwiek!
- Ooo, ma się ten urok, skarbie - odparła z uśmiechem dziewczyna. Po czym nachyliła się jak do całowania w głowę, ale jak to duch, przeniknęła przez niego. Prychnęła poirytowana.
- Skoro mówisz, że masz z nim dobre układy, to chyba nie muszę się o to obawiać. Tylko byśmy potrzebowali jakiejś latarni albo kamienia dusz, żeby cię przetransportować do świata żywych, bez robienia z twojej duszy latawca. Bez wątpienia wiesz, jak potrafi wiać podczas podróży Yggdrasilem?
- Wiem - parsknęła. - Co ty myślisz, że ja nigdy nie podróżowałam przez to drzewo? Uwłaczasz mi i sobie grabisz, kochany!
Loki uśmiechnął się słabo, podczas gdy Hel, Hladgunnr i przyjaciele Ast parsknęli śmiechem. Tymczasem z cienia wychynęła Sygin.
- Zanim odejdziecie, muszę o coś poprosić ciebie i Astrid, kochany - jej ton, poważny i spokojny, rozbrzmiał w komnacie. - Po pierwsze, mój były już mężu, proszę cię, byś o tę oto damę zadbał należycie, tak by już nie trzeba się za ciebie było rumienić i by była przy tobie szczęśliwa. Co do ciebie, Asteńko - tu jej głos złagodniał - jak będzie niegrzeczny to lej go kapciem.
- Możesz na mnie liczyć! - zgodziła się dziewczyna.
- Sygiiin! - Loki zrobił szczenięce oczka. - Czym ja sobie zasłużyłem, że ją tak na mnie napuszczasz?
- Tym, że byłeś strasznym łosiem, mój drogi - odparła spokojnie. - Twoje łosiowanie zaś doprowadziło nas do obecnego punktu.
- Ale ja się odmieniłem! - zaprotestował.
- Przez jakie przypadki? - włączyła się Hladgunnr.
Tu już całe zebrane towarzystwo nie wytrzymało i ryknęło śmiechem, zaś splantowany Loki razem z nimi. Wkrótce jednak spoważnieli.
- Wkrótce powinnam wam otworzyć wrota do miejsca, skąd przybyliście do mnie - powiedziała Hel. - Tylko powiedzcie mi, gdzie chcecie, by przenieść was, do jakiego punktu?
- Twierdza Tyra, przy granicy Wanaheimu i Jotunheimu - odparł Loki.
Hel uśmiechnęła się. Wręczyła Lokiemu niewielki, pokryty runicznymi znakami kamień. Rozpoznawał runy. Ansuz, sowelu, tiwaz, raido, isa, dagaz - A-S-T-R-I-D. Kłamca uśmiechnął się. Rozpoznawał w tym prastarą magię ludu jotnar. Kamień dusz, przeznaczony dla tego, kto chciał zachować swą duszę od niebezpieczeństwa przepadnięcia w Otchłani Ginnungagap.
- Astrid - zwróciła się do ducha dziewczyny. - Czy mogę cię prosić, byś weszła na chwilę do kamienia dusz? Będzie to potrzebne, by cię bezpiecznie i w jednym kawałku przetransportować.
- A będę mogła z niego mówić? - zapytała.
- Oczywiście - odparła Hel. - W razie czego, będziesz mogła protestować lub ganić Lokiego, jeśli będzie próbował czegoś głupiego!
- I ty, córeczko, przeciwko mnie!? - ściągnął brwi Kłamca.
- Ja tylko sugeruję Astrid, jak ma cię dyscyplinować, tatku. Wybacz, ale co jest ci potrzebne, to ktoś, kto będzie trzymał cię na krótkiej smyczy - orzekła ze spokojem Hel.
- Może i smyczy krótkiej tu potrzeba, lecz pierwej czyńmy, co czynić nam trzeba! - odparł rymem Loki.
- Flyting! Uwielbiam! - pisnęła Hladgunnr.
- Nim jednak zrobimy, doradzić wypada, jako ma wyglądać dla Astrid z tobą sprawa - zaznaczyła Śmierć.
- Ona sama mnie pozna i sposoby znajdzie, nie zabieraj jej przyjemności, nie przeszkadzaj we frajdzie - Loki pokazał jej język.
- Zazdrość kiepskim doradcą, tatulku kochany, więc lepiej nie próbuj ode mnie uzyskiwać nagany! - wyszczerzyła ząbki.
- Widać, że ojciec i córka - rzucił teatralnym szeptem Scatha do Aud.
- Tak samo cięty jęzor. Nie dziwię się, że z Astrid tak dobrze się dogadują - równie teatralnie odparła Aud.
- Cicho! - krzyknęli równocześnie Astrid, Hel i Loki.
- Więc jak tedy będzie, Helenko kochana, pozwolisz nam przejść, czy masz być za ucho wytargana? - pogroził palcem córeczce Loki.
- Do gróźb się posuwa tatulek kochany, więc raczej on tu powinien zostać wytargany - odparła Hel.
- Pyskata jesteś, dziecię, ponad miarę. Niestety, za duża jesteś już na jaką karę - westchnął Loki.
- Za to ty, kochanie, na mnie jesteś skazany. Więc mi nie podskakuj, chyba że chcesz zostać wyłaskotany? - wtrąciła Astrid.
- Niezbyt ta kara mnie tutaj przerazić może. Wszakże nocą ciebie moja miłość zmoże - odpyskował Loki.
- Tylko niech łóżko pod wami nie trzaśnie! - zaśmiała się Hladgunnr.
- CÓRECZKO! - oburzyła się Hel.

RagnarokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz