Odcinek 69: Piękne są oczy zielone, ale skąd tu wiewióra?

8 2 0
                                    

Jeśli coś można było przyznać Hel, to z pewnością świetną znajomość magii. W przypadku tworzenia międzywmiarowych bram spisała się znakomicie. Zgodnie z prośbą Lokiego za pomocą runicznych inkantacji utworzyła wrota, wiodące z ponurych ziem Helheimu wprost ku królestwu Wanów. Jednak nim się tam całą grupą mieli znaleźć, czekała ich przeprawa przez Yggdrasil, tak długo, aż by się nie znaleźli przed bramą, prowadzącą prosto do pożądanego przez nich miejsca. Całe szczęście, że Astrid (i siłą rzeczy Weneda) znajdowały się w kamieniu. W przeciwnym wypadku kto wie, czy Loki nie byłby zmuszony przywiązać dzięki magii Norweżki do siebie.
Przed ich oczami po wyjściu z portalu rozpościerał się sam Yggdrasil, w swej niemożliwej do pojęcia dla nich geometrii. Serce najczystszej magii, które korzenie swe zapuszczało w świecie umarłych, Asgardzie i Midgardzie. Jego to odżywiała woda z magicznej studni Urd, której strzegły tajemnicze Siostry Losu - Norny. Na nim też zawisł Odyn, pragnąc zgłębić wszelką magię i wiedzę, dla samego siebie składając z siebie samego ofiarę. I w czasie Ragnaroku drzewo to miało spłonąć, gdy to ognisty jotunn Surtr uwolni gniew Muspellheimu i potęgę ludu rozszalałych ognistych niszczycieli - płomiennych olbrzymów eldjotnar.
Inna sprawa, że drzewo miało wszelako swoich mieszkańców. Tytaniczny orzeł, władca wiatrów i jego kompan, sokół Vedrfolnir, sadowili się na szczycie. Wąż z korzeni szczęśliwie stawał się dla nich jedynie wspomnieniem, ale Loki, wspomniawszy w cichości własnego ducha tą podziemną poczwarę, krzywił się. Do jednego i do drugiego mieli co prawda daleko, jednak pozostawała otwartą sprawa czterech jeleni. Dainn, Dvalinn, Duneyrr i Durathror, choć wątpliwe, że intencyjnie chcieliby zamienić ich na dodatek do swojej diety, złożonej przede wszystkich z liści Drzewa Dziewięciu Światów, zawsze mogli ich rozdeptać lub wziąć niechcący na rogi. No i zostawał jeszcze jeden, specyficzny mieszkaniec, na którego mieliby wątpliwą (lub niewątpliwą, zależnie od przyjmowanej przez nich perspektywy) przyjemność wpaść.
Ledwie Lokiemu przyszła na myśl ta postać, usłyszał wiewiórcze, niskie odgłosy, nieco podobne do kociego miauczenia. Zaraz po tym weszło zgrzytanie zębami i poszczekiwanie. Loki westchnął ciężko. Walnij w stół, zaś nożyce się odezwą, co?, sarknął w myślach.
Wkrótce we mgle magii, spowijającej Yggdrasil niczym szczelny kocyk, zamajaczył kształt i para jarzących się czerwienią ślepiów. Erzebeth jakby pod wpływem impulsu sięgnęła po miecz, lecz Aud chwyciła ją za nadgarstek. Na jej - Scathy zresztą też - twarz wpłynął ciepły uśmiech.
- Rati! Jak miło cię widzieć! - zawołała.
- Pani Aud, witam, witam! I proszę, kogo ja widzę! Pan Loki we własnej osobie! I pan Sleipnir! Oho, i czyżby to był pan Scatha? No proszę, proszę, jak to farbowanie włosów zmienia ludzi! Uszanowanko, pani Erzebeth! - szczekał olbrzymi wiewiór.
- Ależ to nie kto inny, a sam Ratatosk! Wiewiórka Zagłady, Król Plotek i Siewca Niezgody, Kąsacz i Posłaniec Chaosu - oświadczył spokojnie Loki.
- Loki, Kowal Kłamstwa i Czarnoksiężnik Chaosu, Mistrz Czarnej Magii, Intrygant, Uwodziciel, Wąż i Szachraj, Naczelny Trickster Asgardu! - odparł z równym spokojem wiewiór. - Plotki były prawdziwe, żeś się uwolnił ze swego więzienia!
- Najwyraźniej, Kąsaczu - stwierdził z przekąsem Kłamca.
- A gdzie Astrid? Gdzie ją macie? - zapytał wiewiór. I skompresował się do postaci zwyczajnej wiewiórki. Wyszedł z mgły, zaś wszystkim ukazała się - w porównaniu z tym, co widzieli ostatniej wiosny - popielato-czarna wiewiórka o absolutnie przesłodkich, zielonych oczach.
- Tutaj jestem! - usłyszał głos z kamienia dusz, wiszącego na szyi boga kłamstw. - Rati! Tutaj!
- A co to się stanęło się? - zmarszczył groźnie pyszczek Czarny Wiewiór. - Gadaj mnie tu zaraz, co się stało z panią Astrid? Czemu jest w kamieniu dusz? Ale mi to już! A kręcić coś spróbujesz, to usta ci zaszyję!
- Moment, moment, Ratatosk, spokojnie - uniósł w uspokajającym geście Loki. - Astrid jest tutaj, w tym kamieniu dusz, bo inaczej by jej duszę porwałby wicher magii, targający Jesionem Światów. Niedawno Hel wydała ją nam z jej mrocznego królestwa. Osobiście ją błagałem, żeby pozwoliła nam zabrać duszę Astrid do Wanaheimu. Zginęła z ręki Magniego Thorssona i trzeba było się po nią do Helheimu udać.
- Na pewno? Wiesz, że twa reputacja cię wyprzedza, Loki Farbautissonie - łypnął na niego podejrzliwie Ratatosk.
- To prawda. Tu obecni oraz sama Astrid mogą to poświadczyć. Ona... - głos Lokiego lekko się załamał. - Ona zginęła na moich oczach.
- Loki mówi prawdę - odezwała się Aud. - Nie sądziłam, że coś takiego powiem, ale to prawda. Czy zechcesz nas przepuścić do Wanaheimu? Musimy się tam znaleźć jak najszybciej.
- Przepuścić, moi drodzy, to ja was przepuszczę. Ale mogę zaoferować też wam szybszą drogę. Znam bowiem skrót do Wanaheimu, który zabierze was tam, gdzie chcecie. Jednak quid pro quo, jak to mawiali starożytni południowcy. Coś za coś - zaznaczył Ratatosk, unosząc palec wskazujący prawej łapki w górę i patrząc znacząco na Lokiego.
- Chcesz flyttingu? - westchnął, domyśliwszy się, Kłamca.
- O to to, mój drogi. Fimbulvinter ogarnął Midgard, Alfheim, jak również znaczną część Wanaheimu i Asgardu, więc wolałbym, żeby w ostatnich dniach świata zrobić coś, co chciałem od zawsze. A jako, że dwaj z nas pyskacze, to w logicznej konkluzji chciałbym z tobą wdać się w pyskówkę. Jak będzie? - i jak gdyby na dowód swych słów przekrzywił głowę, wbijając wzrok w Oszusta.
- Niech będzie - westchnął. - Nie licz jednak, że dam ci fory.
- Fory? Dla mnie? Na łeb upadłeś? Jeszcze czego, no kto to widział, żeby mi fory dawać w pyskówce? - sarknął wiewiór.
- No to zatańczmy - uśmiechnął się złośliwie Loki.
- Z rozkoszą - szczeknął Ratatosk. - Szaleńcem jesteś, w głowie klepek ci brak. Można powiedzieć, żeś jest dla Odyna jak rodzony brat.
- Rozumu nie postradałem, proszę ja ciebie. Myśli me jasne, jako słońce na niebie - odrzekł Kłamca.
- Coś ci nie wierzę, kto widział na tobie takową skórę? Wiernyś jest jak topór kata i podobną masz naturę! - wytknął mu Ratatosk.
- Szaleństwem ci się zdaje, że taka rzeczy kolej? Wszak ogień mniej jasny, nad tym zaś nie bolej - odpyskował Loki.
- Prawdą więc plotki, że dziewczę w głowie ci zawróciło. Oby jednak co do ciebie się nie pomyliło - zaznaczył jego oponent.
- Szaleju żeś się najadł? Cóż to są za dziwy, wszak Ratatosk jeszcze nigdy nie był taki uczciwy! - zarechotał Wąż.
- Opryskliwości braku nie wytykaj, sam żeś ugrzeczniony wielce. Czyżby cię trzymała jak muchę w butelce? - parsknął Ratatosk.
- Nie sądzę, że mnie w butlę nabiła ta mała czorcica. Powiedziałbym, że z niej jest niezła charakternica - uśmiechnął się Loki.
- Patrzcie państwo, co to się wyrabia!? Nie mów mi, że ona w tobie takie cuda sprawia! - zdziwił się wiewiórek.
- Szok tobą owładnął, wygrana ma pewna. Więc jak to będzie, duszo ma pokrewna? - zapytał z przekorą w głosie.
- Hola hola, konie wstrzymaj, przyjacielu drogi! Kto powiedział, że tobie nie powiną się przypadkiem nogi? - zaznaczył wiewiór.
- Chłopaki, nie chcę być niemiła, ale w ten sposób nici z mojego życia na świecie! Wy jesteście tak pyskaci, że za nic w świecie jeden drugiego nie może przegadać! - przerwała Astrid.
- Kończmy więc tą szaloną gadkę, skoro tak na to wychodzi. Nic mądrego się z niej nam tutaj nie urodzi - westchnął Loki.
- I ja się z tobą zgadzam, kolego kochany, wyniku więc nie rozstrzygamy - zgodził się Ratatosk. Po czym zaczął rosnąć. Gdy urósł już do dostatecznych dla swojego zapotrzebowania rozmiarów, drapnął pazurkami powietrze. Obok niego się utworzył portal, który prawdopodobnie prowadził do Wanaheimu.
- Na pewno wiedzie tam, gdzie chcemy iść? - zapytał Loki.
- Oczywiście. A z tego, co wiem, wyjechaliście z twierdzy na pograniczu. Więc tam też was zabierze - odparł Ratatosk. - A teraz szybko, zanim dotrze do mnie, że żaden z nas dwóch nie przegada drugiego!
Drużynie nie trzeba było dwa razy powtarzać. Bez namysłu, modląc się o znalezienie w cytadeli, dali susa w portal, który zatrzasnął się za nimi z hukiem.

RagnarokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz