[Neteyam]
Otworzyłem oczy, odrazu zostając oślepionym przez światło. Uśmiechnąłem się, tak dawno go nie widziałem. Poczułem jak coś, a raczej ktoś wtula się w mój tors, Spojrzałem w dół zauważając burze niezwiązanych ciemnych loków, uśmiechnąłem się szerzej wplatając dłoń w włosy Aonunga i zaczynając delikatnie głaskać jego głowę. Nie trzeba było długo, już po chwili usłyszałem mruczenie na ten przyjemny gest a chłopak podniósł głowę zaraz patrząc na mnie. Oczy zaszły mu lzami gdy zgarnął mnie w swoje ramiona, uważając na rany mocno tulił mnie do siebie.-Już dobrze, jestem przy tobie Ma'nung - szeptał wtulony w niego, mimo iż sam nie powstrzymywał łez.
Tak bardzo bałem się, że już nigdy Cię nie zobaczę - wyszeptał morski na'vi odsuwając się delikatnie odemnie.
-Ja też się bałem - powiedziałem, a więcej łez opuściło moje oczy - P.. przepraszam
-Hej.. 'teyam nie masz za co przepraszać - powiedział, kładąc dłoń na moim policzku i ścierając łzy.
Pokręciłem głową, wtulając się w niego po raz kolejny, lecz ten odrazu Odsunął mnie od siebie, zbliżając twarz do mojej.
-Mogę? - zapytał chcąc się upewnić
-Możesz - wyszeptałem
Aonung złączył nasze usta w pocałunku, był on przepełniony miłością, tęsknotą i radością przeplataną smutkiem. Aonung przyciągnął go delikatnie bliżej uważając na opatrunki i pogłębił pocałunek gładząc jego plecy.-Kocham Cię - wyszeptałem w jego stronę gdy odsunęliśmy się od siebie
-Ja ciebie też kocham - odpowiedział uśmiechając się.
Już chciałem coś mówić, gdy do Marui wpadła Tuk a za nią cała reszta. Gdy mnie zobaczyli uśmiechnęli się delikatnie podbiegając do mnie, przekrzykiwali się a ja tylko cicho się śmiałem patrząc na nich. Brakowało mi ich.
Z pomocą Aonunga, podniosłem się z łóżka. Chłopak pomagał mi stać, moja noga..byla nie sprawna. Powoli podtrzymując się go, stanąłem przed Lo'akiem chyba jako jedyny stał w kącie nie zbliżając się.-Lo'ak
Spojrzał na mnie, a oczy momentalnie mu się zeszkliły.
-Nie przytulisz się? Wiem, jestem okropny.. - powiedziałem spuszczając głowę, ale mimo wszytstko wyciągnąłem ręce w jego stronę.
Poczułem uścisk, odrazu syknąłem ale odwzajemniłem go. Lo'ak zaczął płakać w moje ramie głaskałem go po głowie szepcząc 'Już wszystko dobrze' wtulilem go w siebie głaszcząc i uspokajając. Reszta wyszła, zostawiając nas samych.Nie wiem ile tak z nim stałem, ale wiedziałem, że tego potrzebował. Płakał długo, później opowiadał mi o wszytskim co robił i co się działo, ja to co przeżywałem wolałem zostawić dla siebie, nie chciałem by słyszał i tak już musiał na mnie patrzeć.
–Chcesz się przejść? - zapytał Lo'ak patrząc na mnie
-Oh, jasne. Chętnie - powiedziałem, a ten podał mi dwa kijki na których mógł bym się podpierać by iść
–Czuje się jak kaleka - powiedziałem a ten uśmiechnął się delikatnie.
Wyszliśmy, światło oślepiło mnie przez co zakryłem twarz przedramieniem, usłyszałem śmiech młodszego i po chwili poszliśmy dalej. Lo'ak zabrał mnie do wody, Siedziałem na brzegu patrząc na resztę..nareszcie czułem się bezpiecznie i szczęśliwie. Aonung dosiadł się do mnie, obejmując mnie, mała Tuk skakała do wody, a Tisheyria z Lo'akiem pilnowali małego jak się okazało brata Nunga.
×××
Wieczorem doszli do nas rodzice, cieszyłem się jeszcze bardziej. Rozmawialiśmy długo, wypytywali mnie o wszystko, mówiłem im co się działo, mama tuliła mnie do siebie uspokajając, a Aonung nie odstępował mnie na krok siedział przy mnie, i mówił, że już mnie nie opuści.Gdy skończyliśmy rozmawiać, tata zgodził się bym został jeszcze z Aonungiem na plaży. Usiedliśmy na pomoście, patrząc w nocne niebo.
-Cieszę się, że tu jesteś.. bez ciebie nic nie było takie samo.
-Ale już jestem Ma'nung. Już was nie zostawię
-Obiecujesz?
-Obiecuję
Uśmiechnąłem się do niego, a ten złożył na moich ustach czuły pocałunek. Siedzieliśmy tak do nocy, Aonung opowiadał mi o swoim braciszku i o swoich wyprawach za rafę. Słuchałem go z uśmiechem na ustach, nawet nie wiedziałem kiedy musiałem przysnąć..
![](https://img.wattpad.com/cover/333503535-288-k870920.jpg)
CZYTASZ
To nie może być iluzja ¦¦ Aonung x Neteyam
FantasyRodzina Sully, przez ludzi czychających na nich postanawia przenieść się do innego klanu. Metkayina. Dzieci Jake'a muszą nauczyć się funkcjonować w nowym klanie, na ich drodze staną pierwsze problemy, bójki, miłości. Pod znakiem zapytania zostawiam...