Pierwsze spotkanie

17 1 1
                                    

- NO ELO ELO, SKURWYSYNY - krzyknął Kuba, wskakując na ławkę tuż przy drzwiach - ZACZYNAMY ZABAWĘ
- Wparował jak jakiś najebany - szepnęła Maja witając się z jej najlepszym przyjacielem - przecież to będzie zoo, nie klasa.
Miko nic nie odpowiedział. Nie miał zamiaru komentować tego, co tam się działo. Zaraz po najściu Kuby i reszty nowych kolegów uciszyła ich wszystkich wychowawczyni wchodząca do klasy, a uczniowie mogli spokojnie zająć swoje miejsca. I wszystko było w porządku, do czasu..
- OSKAR - Jakub wykrzyknął imię chłopaka, jednocześnie uwieszając się rękami na lampie w korytarzu - PATRZ JAKI ZE MNIE GIGACHAD
Jego przyjaciel bez wachania zaczął się śmiać i ciągnąć go za nogi.
Jednocześnie przy uczniu zebrali się: Szymon, Kacper, Dominik, Mikołaj i Nikodem. Śmiali się razem z Oskarem namawiając by robił to mocniej.
Aż do kolejnego uprzedzenia nauczyciela.

***

- Oni nam psują reputację! - Powiedziała Sandra, próbując bronić poprzedni skład klasy przed dyrektorem - To nie fer! Dlaczego my musieliśmy dostać najgorszych?
To była prawda. 6b po rozdzieleniu klasy C dostała o wiele lepszą jej część. Tylko to oni zawsze mieli pecha, i najwidoczniej trzeba było się do tego przyzwyczaić.
- Wychodzcie - powiedział dyrektor - będzie z wami ciężko. To jest pierdolone rozpoczęcie roku.
Klasa przytakiwała, i już chciała wyjść z pokoju, jednak Kuba przeczesał włosy
- No i co z tego? - przysunął swoją mordę bliżej najważniejszej osoby w tej placówce - ja tylko jestem sobą.
- Kuba. Zostajesz. - odpowiedział krotko - reszta niech wychodzi. Współczuję wam.
Klasa z polecenia wyszła z biura. Lecz tam wciąż toczyła się rozmowa.
- Czy ty skurwysynie wiesz, że potrzebujesz poważnej pomocy psychologicznej? Bo coś po tobie nie widać - wyjaśnił dyrektor - brak mi sił
Kuba tylko prychnął, i upijając kolejny łyk energetyka "przypadkiem" zadławiając, się wylał z ust zawartość na garnitur dyrektora.
- Jezu, trzymajcie mnie. - mówił dalej ciągiem pracownik, wyrywając chłopakowi z ręki chusteczkę, którą niby chciał pomóc mu zetrzeć plamę  - IDZIEMY DO PSYCHOLOGA.

Niesamowicie Dojebane Sebixy i LampuceryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz