Dawno, dawno temu żyła sobie... ach, jakie "dawno, dawno temu"? to co chcę opowiedzieć, nie miało miejsca wcale tak dawno, dawno temu! Ta historia przecież zaczęła się w XXI wieku, nie mam zamiaru cofać się tu do czasów prehistori.
Zaczynając poprawnie... w dwudziestym pierwszym wieku, naszej ery, żyła sobie... ŻYJE sobie Arlecchino. Samo w sobie imię "Arlecchino", brzmi przeciętnie. Ale czy, aby tak przeciętnie jeśli chodzi o kobietę noszącą te imię?
Arlecchino jest tym cichym dzieckiem siedzącym w ostatniej ławce szkolnej. Niewiadomo jakie ma oceny, jakie ma hobby, co lubi, czego nie lubi... chyba wiecie o co mi chodzi. Oczywiście wiąże się to z tym, że przez jej tajemniczość, nikt praktycznie nie chciał się z nią zadawać ani wchodzić w żadne interakcje.
Tak oto od podstawówki do drugiej klasy szkoły średniej, szła przez ten niezwykle szary i ponury świat sama. Czy było jej z tym źle? nie. Czy żałowała, że nie zadaje się z nikim? oczywiście, że nie.
Powodu dlaczego tak jest, właściwie nikt nie zna. Ludzie z jej klasy w szkole podstawowej, nawet wymyślili kiedyś teorie, że jest wampirem i stara się to ukryć. Ta teoria jednak szybko została obalona, ponieważ pewnego dnia, grupka dzieci, będących twórcami tej teorii, postanowiła ją sprawdzić. Wysłali, więc jedną dziewczynę na najdłuższej przerwie do Arlecchino, gdy ta była w bibliotece i samotnie czytała książkę.
Wysłana dziewczyna będąca "testerem" podeszła do drugiej i odkryła swoją szyję i ramię. Arlecchino wtedy spojrzała na nią jak na idiotkę nie wiedząc o co jej chodzi.
— jesteś wampirem, prawda? Jeśli pokaże Ci trochę młodej i świeżej skóry, pod którą jest soczysta krew, napewno się skusisz, aby mnie ugryźć! — dziewczyna była tak bardzo przekonana tego co mówi, że aż Arlecchino zrobiło jej się żal.
— naoglądałaś się Zewu Nocy? czy może Vanitasa? albo nie, wiem! musiałaś oglądać do późna w nocy Seraph of the end. Widocznie tak długo oglądałaś to anime, że masz teraz zwidy i widzisz mnie jako wampira! — po wypowiedzeniu tych słów, Arlecchino szybko złapała dziewczynę za szyję i ugryzła ją w ramię. Rzecz jasna, nie mogła jej się wbić zębami pod skórę i wypić krwi bo zwyczajnie nie była wampirem.
Przerażona "testerka" zaczęła krzyczeć na cały głos i szybko odepchnęła od siebie Arlecchino, po czym uciekła. Dowodem, który obalał teorie jej przyjaciół, było to, że nie czuła żadnych ostrych zębów na swojej szyji oraz fakt iż nie straciła ani kropli krwi.
Oczywiście na tym się nie skończyły teorie na temat Arlecchino. Powstała jeszcze dziwniejsza teoria, która twierdziła, że dziewczyna zwyczajnie pochodzi z innej krainy i chce nas zesłać do swojego świata, aby robić różne eksperymenty. Ach, te dzieci w podstawówce naprawdę mają fantazję i wyobraźnię! Oczywiście ta teoria również została obalona.
Jeszcze przez długi czas powstawało mnóstwo teorii na temat Arlecchino aż do ukończenia podstawówki. Ta biedna kobieta wreszcie mogła odpocząć od tej dzieciarni. Chociaż mimo to, czerpała dużo zabawy z tych jej naiwnych rówieśników. Często jak kogoś do niej wysyłali, aby sprawdzić jakąś teorię, poprostu zaczynała się śmiać i płoszyć taką osobę. Przez to poniekąd dzieciaki z klasy, zaczęły uważać ją za dziwną, a nawet trochę psychiczną.
Minęły wakacje, wyniki egzaminów dawno zostały ogłoszone, do szkół każdy się dostał. Nasza droga Arlecchino, nie wybrała liceum, a za to technikum. Co najśmieszniejsze wsumie - technikum informatyczne.
W takim wieku, nie każdy wie jeszcze co chce robić w życiu. Za wcześnie młodzi ludzie kończący podstawkę muszą decydować co chcą robić w przyszłości. Połowa z nich to na dodatek jacyś idioci, co nawet poprawnie ortograficznie pisać nie umieją. Arlecchino właśnie jest jedną z takich osób, co nie wiedziała czym się kierować wybierając szkołę średnią. Dlatego wybrała coś, co uznała za przydatne w jej przyszłym życiu.
Oczywiście ta szkoła nie różniła się od poprzedniej ze strony zachowania Arlecchino. Dalej była tą cichą osobą nic nie odzywającą się. Natomiast klasa - uszanowała jej inność, bardziej niż ci z podstawówki. Zaakceptowali ją taką jaka jest i nie obgadywali ani nic z tych rzeczy. Poprostu czysta akceptacja.
Arlecchino żyła sobie w takim spokoju przez dwa kolejne lata technikum. Tylko dwa.
Na trzecim roku do klasy Arlecchino, dołączyła pewna dziewczyna. A miała ona na imię Columbina. Była to zawzięcie uparta dziewczyna. Gdy tylko Arlecchino ujrzała, spokoju i opuścić jej już nie chciała.
Tak oto zaczyna się pewna historia. Historia niezwykłych i jakże ambitnych dwóch kobiet. Kobiet, które są niezwykle kontrastowe, a mimo to, pasują do siebie jak ideał. Są niczym jak czarna herbata z mlekiem.
--------
Witam, witam!
Uroczyście wam ogłaszam, że następny fanfik został wyrzucony ze szkiców i trafia właśnie do opublikowanych. Mam nadzieję, że ten prolog was chociaż trochę zachęcił do czytania tej książki.Ps. Raczej wszystkie rozdziały, a przynajmniej większość będzie pisana z perspektywy Arlecchino.
Słowa: 730
CZYTASZ
Czarna herbata z mlekiem || Arlebina ||
FanfictionKto by pomyślał, że mój wewnętrzny spokój kiedyś zostanie zrujnowany przez Ciebie? Osobę, której do tego czasu w ogóle nie znałam. Chyba pierwsza Arlebina na wattpadzie, nwm Okładka ofc nie moja