2 rozdział

17 0 0
                                    

- Panienko czas wstawać - oznajmiła służąca
- Która to już godzina? - zapytałam zaspanym głosem
- Dziewiąta, przegapiłaś śniadanie, panienko - powiedziała - już przygotowałam dla ciebie suknie, niech panienka się ubierze, a ja zrobie dla ciebie śniadanie-odparła
- Dobrze - powiedziałam

Słurząca poszła przygotować dla mnie posiłek, a ja zaczełam ubierać suknie w kolorze zielonym i przy okazi uczesałam włosy. Postanowiłam w końcu zejść do kuchni. Służąca podała mi śniadanie i zaczełam je jeść

- Kiedy przyjedzie książe William? - zapytałam
- O około 17 - odpowiedziała
- Dobrze - powiedziałam
- Idę ci księżniczko przygotować suknie na spotkanie z księciem - powiedziała

Służąca poszła, a ja postanowiłam przejść się do ogrodu

- Chciałabym wyjść za pałac - pomyślałam - jak bym mogła się wymknąć? Obejde cały ogród. Może coś znajde.

Zaczełam chodzić po całym ogrodzie, nagle znalazłam małe drzwiczki zarośnięte bluszczem. Położyłam ręke na klamkę i próbowałam je otworzyć, nie chciały się otworzyć więc szarpłam je mocniej. Były zamknięte. Postanowiłam poszukać klucza, obeszłam znowu cały ogród, przeglądałam nawet najmniejsze zakamarki.

- Nie było go, został mi jeszcze do sprawdzenia zamek - pomyślałam

Poszłam do zamku, na samym początku sprawdziłam kuchnie. Otworzyłam szafki i wszystko dokładnie przeszukałam, jak się okazało nie było klucza. Postanowiłam pójść do salonu, zajrzałam wszędzie  gdzie się tylko dało, lecz nie było go. Wpadłam na pomysł by pójść do sypialni moich rodziców, spojrzałam najpierw pod łóżko, później do dużej komody, wyjmowałam niektóre rzeczy, przy tym starając się wszystkiego nie porozwalać. Nie było klucza, została jeszcze szafa więc ją otworzyłam. Zaczełam przesuwać ubrania, znienacka znalazłam małe pudełeczko. Otworzyłam je ostrożnie, zauważyłam w nim klucz.

- To jest chyba ten klucz! - powiedziałam głośno

Szybko wyszłam z zamku, pobiegłam stronę drzwi. Włożyłam klucz i lekko go przekręciłam, i potem wyjełam. Otworzyłam drzwi, wyszłam na przeogromną i piękną łąke, zaczełam iść przed siebie po około 20 minutach znalazłam ścieżke i postanowiłam iść wzdłuż niej. Po krótkim czasie doszłam do miasteczka. Szłam dalej, przy tym starając  się by nikt nie zauważył że pochodzę z rodziny królewskiej. Zauważyłam Joe który bił się z jakimś starszym od niego facetem, podbiegłam do nich.

- Co wy do cholery robicie?! - krzykłam stojąc miedzy nimi
- Zachowujecie się jak dzieci - powiedziałam
- Co ty tu robisz? - zapytał z zdziwieniem na twarzy Joe
- Chodź - powiedziałam, łapiąc chłopaka za długi rękaw od koszulki, prowadząc go na bok
- To opowiesz mi co robiłaś tutaj? - zapytał
- A, co? - zapytałam - Nie mogę tu być?
- Nie, nie możesz - powiedział podniesionym głosem
- Jest tu niebezpiecznie - odparł
- Wogóle jak ty się tu znalazłaś - zapytał
- Długa historia - powiedziałam
- A pozatym zaraz musze wracać
- Odprowadzić cię? - Zapytał
- Jeśli chcesz to możesz - powiedziałam zarumieniona
- Wiesz może która jest godzina? - zapytałam
- Jest po 15 - odpowiedział
- Musze być już w domu! - powiedziałam podniesionym głosem

Zaczełam biec, a Joe za mną.

- Czemu ci się tak śpieszy? - zapytał
- Bo musze się przygotować na spotkanie z Williamem - powiedziałam
- Aaa, okej - odparł
- O, już jesteśmy - powiedziałam

Położyłam ręke na klamke i otworzyłam drzwi. Pożegnałam się z Joe i zaczełam biec do mojego pokoju. Zastałam tam służącą

- Gdzie byłaś panienko? - zapytała
- Ymm byłam w ogrodzie - odpowiedziałam zestresowana
- Mhm - wymamrotała
- Pomogłabyś mi ubrać gorset? - zapytałam
- Jasne, panienko - odpowiedziała

Trudna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz