Nagle matka zawołała mnie bym zeszła do salonu. Szybkim ruchem wyszłam z mojego pokoju i zaczełam iść po schodach. Ujrzałam w salonie mamę i tatę.
- Dlaczego mnie wołałaś? - zapytałam
- Musimy porozmawiać - rzekła - mamy dla ciebie informacje
- Jaką - powiedziałam
- Będziesz brała ślub z Williamem za tydzień - powiedziała - więc będziemy musieli wybrać dekoracje i suknie.
Zamarłam.
- Okej, Aurelio? - zapytała
- Okej, Aurelio? - zapytała ponownie
-Tsa - wymamrotałam - przyjedzie do nas dziś William?
- Raczej, tak prawdopodobnie o 15 - powiedziała - żebyście się bliżej poznali
- Mhm - chrząkłam
- Idę do ogrodu - oznajmiłam
- Dobrze - powiedziała
Poszłam do ogrodu, oczywiście ruszyłam szybkim krokiem by wyjść z zamku i pójść do Joe. Przekroczyłam próg drzwiczek i wyszłam na polane po parunastu minutach byłam już w miasteczku. Zostało mi iść już tylko do domu Joe. Byłam już przed drzwiami jego domu i zapukałam. Po chwili otworzył mi drzwi Joe.- Hej - powiedziałam
- Cześć - rzekł - wejdź do środka
- Dlaczego przyszłaś? - zapytał idąc razem ze mną do jego pokoju
- Wiem już kiedy będę brała ślub - odpowiedziałam - za tydzień
- I ja mam ci w jakiś sposób pomóc - rzekł - byś z nim nie brała ślubu?
- Tak - powiedziałam lekko uniesionym głosem - masz jakiś plan?
- To ty nie powinnaś jakiś mieć? - chrząknął
- Powinnam - rzekłam - ale myślałam że możesz mieć lepszy pomysł od mojego
- To zrób to - powiedział
- Sama? - wymamrotałam z lekkim przerażeniem
- No a z kim? - zapytał
- Sam mówiłeś że nie dam sobie sama rady - odpowiedziałam - więc pomyślałam że ze mną uciekniesz
- Bym musiał to przemyśleć - powiedział - nie mogę tak poprostu zostawić brata samego
- To przemyślisz? - zapytałam
- Mogę - odpowiedział
- Byłabym dobrą królową? - rzekłam - gdybym nią została
- Tak szczerze? Nie nadajesz się na królową - oznajmił - jakoś nie pasujesz do świata królestw, królów, królowych, bali i tak dalej. Pasujesz do świata tego normalnego, momentami szczęśliwego lecz przy innych momentach smutnego i nudnego. Przepraszam jeśli cię to uraziło.
- Pierwszy raz mi to ktoś przyznał - powiedziałam - myśle tak samo jak ty
Wszedł do domu brat Joe.
- Cześć - krzyknął
- Cześć, jestem w swoim pokoju! - powiedział uniesionym głosem
Usłyszałam po krokach że jego brat idzie w naszą stronę.
- Przyniosłem ci - rzekł nie dokączając zdania - Joe, co ona u ciebie robi?
- Rozmawiamy o ważnych sprawach -oznajmił
- Naprzykład że zostaniesz ojcem? - parsknął
- Ty serio myślisz że jak się spotykam z dziewczyną to oznacza że odrazu to robiliśmy? - chrząknął z zdenerwowaniem
- A co nie mogę? - zapytał opierając się o framugę drzwi
- Nie, nie możesz! - krzyknął wstając z łóżka
- Wiesz nie chce być czyimś wujkiem może i mam 20 lat ale bez przesady Joe - parsknął - masz na to jeszcze sporo czasu
- Mógłbyś już wyjść? - zapytał stojąc przed swoim bratem
- A może byś ją predstawił mnie skoro drugi raz przychodzi do ciebie - rzekł
- Ciężko zauważyć że jest księżniczką? - zapytał
- No co ty nie powiesz - rzekł - nie domyśliłbym się
- Poprostu już wyjdź i daj nam spokój! - krzyknął zdenerwowany przed nim drzwi
- Jak ja go nie nawidze! - powiedział uniesionym głosem obracając się w moją stronę
- Nie denerwuj się - chrząkłam - czasami lepiej się nie denerwować na bezsensowne komentarze, dobrze mieć czasami wszystko w dupie
- A czemu używaż takich słów księżniczko - parsknął śmiechem idąc w stronę łóżka - nie powinnaś tak mówić
- Ha, ha, ha. Ale śmieszne - powiedziałam
- Mój brat jest nie do zniesienia - oznajmił siadając na łóżo - wtyka nos w nie swoje sprawy
- Może poprostu się o ciebie troszczy - rzekłam
- Tsa - wymamrotał - albo martwi się tylko o siebie
- To tylko twój brat - powiedziałam - on nie jest taki zły
- Gdybyś była mną sądziłabyś inaczej - westchnął
- No nie wiem - powiedziałam
Popatrzyłam na zegar, zobaczyłam na nim godzine 14.
- Muszę zaraz wracać - oznajmiłam
- Dlaczego? - zapytał
- O 15 przyjeżdża do mnie William - odpowiedziałam
- No okej - rzekł
- Odprowadzić cię do zamku? - zapytał
- Jeśli chcesz - odpowiedziałamZeszliśmy razem z łóżka i poszliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Gdy byliśmy w przed pokoju zauważyłam w salonie brata Joe. Spojrzał się na nas.
- Joe, idziesz odprowadzić swoją dziewczyne? - zapytał uśmiechając się
- Aurelia to nie moja dziewczyna, tylko przyjaciółka - odpowiedział zdenerwowany otwierając drzwi
- Oj Joe. CIebie tak łatwo zdenerwować - parsknął śmiechem
- Wychodzimy Aurelia - rzekł zamykając za nami drzwi
- Jednak chcę ucieknąć z tego miasta z tobą - powiedział idąc razem ze mną
- Dość pochopna decyzja jak na ciebie
- Wiem - odparł - ale mój brat zachowuje się jakoś dziwnie, jest poprostu inny niż był. Zmienił się przez ten rok. Jest poprostu nie do zniesienia.
- Dlaczego?
- Nie zauważyłaś tego? Ciągle się pyta czy jesteśmy razem, czy jesteś moją dziewczyną i takie tam
- Zauważyłam - odparłam - już jesteśmy na miejscu
- Kiedy się znowu spotkamy?
- Może jutro - odpowiedziałam otiwerając drzwiczki
- Okej, no to przytulas na pożegnanie? - rzekł wystawiając do mnie obie ręce
- Jasne - oznajmiłam przytulając Joe
Zaczełam się rumienić i uśmiechać.
- No to ja już pójdę - oświadczyłam przechodząc przez drzwi - narazie
- Cześć
Poszłam do zamku. Zaczełam się znowu cieszyć dlatego że pomyślałam o sytuacji z przed chwili i o jego miłym dotyku. Szybkim ruchem poszłam do pokoju, czekała tam na mnie służąca z żółto-białą suknią. Kobieta zaczeła rozmowę.
- Dzień dobry panienko, za czterdzieści minut przyjedzie William. Trzeba panienke zacząć szykować
- Mhm, pomożesz mi założyć suknie?
- Oczywiście!
Po 25 minutach byłam już gotowa.
- Wygląda panienka cudownie w tej sukni!
- Dziękuję
- Niech panienka zejdzie do jadalni ponieważ są tam twoi rodzice
- Dobrze
Poszłam w dół po schodach i znalazłam się już w jadalni. Przywitałam się z rodzicami i czekaliśmy aż William przyjedzie. Po około 10 minutach William przyjechał wraz z swoim ojcem. Poszliśmy w stronę drzwi wejściowych. Przywitaliśmy się i zaczeliśmy rozmowe.
- Zapraszamy na obiad - rzekła moja mama
- Dziękujemy - oznajmił ojciec Williama
Siedliśmy do stołu i zaczeliśmy jeść obiad.
- Po obiedzie pójdziecie do ogrodu, Williamie i Aurelio, żebyście bliżej się poznali - powiedziała
- Mhm - chrząkłam bawiąc się jedzeniem widelcem
Ojciec Williama wraz z moimi rodzicami zaczeli rozmawiać,a my siedzieliśmy cicho i tylko słuchaliśmy o czym rozmawiają. Po ponad pół godziny skończyliśmy obiad i mój tata kazał mi iść z Williamem do ogrodu, więc wstaliśmy od stołu i poszliśmy do ogrodu na ławkę. Siedzieliśmy w ciszy aż Chłopak zaczął mnie pytać.
- Chcesz o czymś porozmawiać czy będziemy ciągle milczeć?
- A co wolisz?
- Rozmawiać
- Okej, cieszysz się że bierzesz ze mną ślub?
- Tak szczerze? To nie
- Łał chociaż w tym jesteśmy zgodni
- To skoro ani ja ani ty nie chcemy wziąść ze sobą ślubu to może porozmawiajmy z rodzicami żebyśmy go nie brali
Zaczełam się śmiać.
- Ale ty wiesz że ich nie interesuje nasze zdanie? Im zależy tylko na królestwie, a czasami mam wrażenie że nawet na tym im nie zależy.
- Może gdy porozmawiamy z nimi to zrozumieją nas?
- Oni nas nie zrozumieją. Oni nie chcą nas zrozumieć. Liczy się tylko to co oni mówią i nic innego
- Nawet nie spróbowaliśmy
- Ale to nic nie da, możesz to zrozumieć? - wymamrotałam
- Niech ci będzie ale według mnie tak czy siak lepiej spróbować
- Rób co chcesz, ja już próbowałam i nic to nie dało - odparłam z smutkiem
Znowu milczeliśmy, czułam się strasznie niezręcznie. Chciałam żeby te spotkanie jak najszybciej się skończyło. Wróciliśmy do jadalni ponieważ był teraz czas na podwieczorek. Służące przyniosły nam jabłecznik i owoce. William zaczął temat o którym lepiej było by nie mówić przy moich rodzicach.
- Ojcze, jest taka mała sprawa
- Jaka?
- W sprawie ślubu. No więc ani ja ani Aurelia nie chcemy go brać
Serce podeszło mi do gardła przez stres.
- Przepraszam was ale jest już postawione od dawna że będziecie małżeństwem i innej opcji nie ma
- Ale tato
- Williamie przestań się wykłucać, nic z tym nie da się zrobić
- Aurelia cię zmusiła żebyś tak powiedział? - odezwała się moja mama
- Aurelia mnie nie zmusiła, poprostu nie chce brać z nią ślubu
- To z kim chcesz go wziąść?
- Z nikim
- Jako przyszły król musisz mieć żonę, akurat w twoim przypadku padło na Aurelię
- Dobrze - chrząknął
Po zjedzeniu podwieczorku ojciec Williama i moi rodzice jeszcze rozmawiali przez godzinę. Po tym czasie William i jego ojciec wrócili do własnego królestwa.
CZYTASZ
Trudna miłość
Teen FictionKsiężniczka o imieniu Aurelia przyjaźni się z mieszkańcem jej cesarstwa od najmniejszych lat, po czasie okazuje się że Aurelia czuje coś do niego, lecz ma już wybranego mężczyzne na męża. W ten sam dzień gdy ma wziąć ślub, Aurelia z Joe uciekają do...