Przetańczmy noc jak zwierzęta,
Nie dzielmy się niczym, tylko wspólna penga.
Wspólny świat, dwa różne oblicza.
Te same gwiazdy, noc jakby inna.Wśród płomieni, Prometeusza, zgubiła mi się dusza.
W tym chosie, ludzkich cierpień, spoglądam na miasta,
Jak trwonimy prezenty, jak gubimy promień, a nadzieja,
Podupada, nie wzrasta, człowiek spalił symbol człowieczeństwa.Przecież to Milda, dała cal miłości piękna,
Paląc symbole, uwięzieni na horyzoncie piekła.
Więc po co toczyć maratony, do nieba,
Skoro Hellada, to położna filozofa..Nasze podupadłe tyrady, niczym to Grecja,
Nasza mowa, blisko osła,
Temu tańczmy nocą jak zwierzęta.
Wokół chochoła, niech święto nas woła!Zapatrzeni, w obrazy, szukamy skazy,
Wyczytując tylko bochamazy,
Nasze wyrazy twarzy, jak sztuka parzy,
Obywatel sparzy język, zajedzie umysły.Otworzy i spali gospody,
By toczyć przygody,
Tańcząc wokół ognia, tępe chochoły.
Trwoga go zżera, jak wilcze jagody.Bo głupszy od zwierza, głupiec z obory,
Tańcząc jak zwierzęta, poczuj się inszy.
Tworzą cię lasy, góry, doliny,
Na śmierć zrównując cię do zwierzęcej padliny.