Rozdział 1

419 10 2
                                    


-Do czego tak właściwie to wezwanie?-pyta Alek wsadzając głowę w okienko kabiny kierowcy.

-Wypadek samochodowy, poszkodowana kobieta, około 55 lat, nieprzytomna, możliwy zawał.-informuję  Alka. -Ile jeszcze?

-Pięć minut.-odpowiada Kuba.

Gdy dojeżdżamy na miejsce widać rozbite trzy samochody, mały karambol, policja jest na miejscu i jeden zespół ratowników.

-Alek, torba, plecak-mówię a gdy karetka się zatrzymuje wysiadam jak poparzona. Policja niemal natychmiast do mnie podchodzi.

-Co się stało?- pytam mundurowych.

-Wypadek trzech samochodów sprawca uciekł zaraz zaczynamy go szukać, kierowcą pierwszego wozu zajmują się ratownicy, jest w ciężkim stanie a kobieta na początku wszystko było z nią okej ale później jej stan się pogorszył więc wezwaliśmy drugi zespół. - streścił jeden z policjantów, mruknęłam ciche dzięki i od razu poszłam w stronę zespołu ratowników.

Był jeden lekarz zajmujący się kobietą i dwójka ratowników odjeżdżająca z noszami na którym znajdował się mężczyzna. 

Dostrzegłam, że to ten sam który powiedział mi gdzie jest biuro kierownika stacji i moja mama. 

-Cześć, co mamy?- pytam. Złapałam kontakt wzrokowy z lekarzem. Ewidentnie był zdziwiony kogo widzi.

-Potwierdzony zawał, brak ran i żadnych urażeń wewnętrznych, pani Zosia chce podpisać odmowę, przekonaj ją żeby pojechała do szpitala ja muszę lecieć, pacjent czeka.- streścił.

-Mamo...- to pierwsze co wydobyło się z moich ust. Kobieta była do mnie tyłem więc wcześniej mnie nie nie widziała.-Jedziesz do szpitala i koniec gadania.- oznajmiam i od razu zauważam ulgę na jej twarzy jak i zdziwienie kto przed nią stoi.

-Córciu dobrze, że jesteś ja nie wiem czy te doktory mnie nie oszukują, chciałam do ciebie pojechać i podpisać odmowę.

- Ty i twoje bezsensowne pomysły.- wzdycham. -Kuba dawaj krzesło kardiologiczne!-krzyczę by mnie usłyszał. Alek zamienił słowo z policjantami i do mnie podszedł.

-Łapiemy parametry i ciśnienie.- informuję a sama robię wkłucie i podaję leki.

-Sto sześćdziesiąt na dziewięćdziesiąt, tętno lekko podwyższone, cukier też.- oznajmia Alek 

-Mamo dasz radę wstać?- pytam na co potwierdza głową.

-To twoja mama? -pyta zaskoczony Alek.

-Nie, nowy papież a teraz do karetki.-mówię gdy zapięłam pasy ubezpieczające. - biorę sprzęt i ruszam w stronę karetki a obok mnie idzie Kuba z krzesłem kardiologicznym.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dojechaliśmy do szpitala. Stan mojej mamy się nie pogorszył. Delikatny zawał ale zawsze zawał.

Pozostaje pytanie gdzie jechała moja mama? Zazwyczaj nie wychodzi z domu.

Przekazaliśmy pacjentkę oddziałowi kardiologicznemu. 

-Pani doktor może chcę pani zdezynfekować karetkę bo ja nie widzę chętnych?-zaczyna Alek.

-Ty jesteś chętny. -zostawiam go z tym komentarzem i ruszam w stronę bazy.

Gdy wchodzę do pokoju socjalnego dostrzegam w nim trójkę ludzi. Młoda blond włosa kobieta, uroczy szatyn z lokami i lekarz. Ten sam którego spotkałam już dwa razy.

-Cześć, a ty co nowa?- pyta blondynka.

-Jak widać, Aleksandra Polańska.- witam się z wszystkimi uściskiem dłoni.

Na pomoc | Na sygnale | Benjamin Vick |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz