Rozdział 4

254 13 2
                                    


Budzi mnie trzaśnięcie drzwiami. Bardzo chcę otworzyć oczy i wstać, ale nie mogę się ruszyć. Dźwięki i delikatne piknie słyszę jak przez mgłę. Słyszę głosy. Kobiecy i męski. Ten charakterystyczny tembr. Przecież to Vick. Tylko co on tu robi?

Nie powinien być w karetce?

- Jest już późno, na pewno chcesz z nią zostać? - pyta delikatny kobiecy głos.

-Tak, teraz moja warta, nie ma wymówek - odpowiada kobiecie pewny siebie.

- W takim razie miłego wieczoru - żegna się kobieta, a ja dopiero mogę stwierdzić, że była to doktor Górska.

Dobra drodzy państwo. Pora przywrócić pamięć. Ale kurwa nic. Wszystko pamiętam jak we mgle.

Jechałam z Kubą do pacjentów. Pomogłam wszystko i było dobrze, a później nic jakby Obliviate. Może faktycznie zaklęcia z Harrego Pottera istnieją.

Pora zrobić wielkie wejście. Z niemałym trudem otworzyłam oczy. Na szczęście pomieszczenie w jakim się znajdowałam nie jebało światłem, za co dziękuje z całego serca. Moje oczy dostrzegły Benjamina tyłem do mnie. Spoglądał na widok za oknem.

Miło, że nie jestem tu sama.

- Nie wiedziałam, że mam własnego ochroniarza i bodyguarda - powiedziałam z uśmiechem dość cicho, na co lekarz gwałtownie i zwinnie się obrócił.

Śmiało mogę powiedzieć, że nadawał by się na balerinę.

- W końcu się wybudziłaś. Jaka ulga -powiedział uradowany.

- Byłam w śpiączce? - zapytałam, ale znałam odpowiedź na to pytanie.

- Przez dwa dni - odpowiada.

- O kurczaczki, mam przejebane u szefa - zaczynam panikować.

Jeśli nie będzie chciał mi zapłacić to zostanie mi tylko robota w cyrku, jako klaun w roli głównej.

-Spokojnie, załatwiliśmy sprawę, nie masz się o co martwić, Bieliński ci nic nie może zrobić - pociesza mnie i siada na krawędzi łóżka. Uśmiechnęłam się tylko słysząc tę wspaniałą nowinkę.

- Jakieś grube akcje mnie ominęły, mam nadzieję, że masz dla mnie ploteczki - pytam lekarza z entuzjazmem. Na co tylko kręci głową z niedowierzaniem, że pierwsza rzecz o jaką go wypytuje to są moje zaległości.

- Nic, poza tym, że jesteś sławna - oznajmia.

- Co? - mój to podnosi się, że krzyknęłam przestraszona, dopiero po tym do mnie to doszło - Przepraszam - dopowiedziałam delikatnie zawstydzona.

- Spokojnie, po prostu nowa Pani doktor u nas w bazie na pierwszym dyżurze zostaje postrzelona i jest w dwudniowej śpiączce - zaczyna. - Takie sytuację nie są u nas codziennie, podsumowując zna cię już każdy w bazie, szpitalu, może nawet i mieście, ale nie przejmuj się tym. Nie masz pojęcia jak dużo osób się o ciebie martwiło.

Po usłyszeniu tego jestem trochę w szoku. Nie wiem co powiedzieć.

- To co jutro pierwszy wywiadzik po wybudzeniu się - zaczynam prześmiewczo, na co Benio cicho parska śmiechem. Szybko się prostuje, bierze pilota od telewizora znajdującego się na stoliku obok i z pełną powagą zaczyna mówić.

- Dobry wieczór drodzy państwo, Beniamin Vick zapraszam na chorobowe ploty. Jest ze mną Aleksandra Polańska, która na swoim pierwszym dyżurze w nowej bazie została postrzelona, podczas wezwania - mówi niczym rasowy dziennikarz. - Pani Aleksandro jakie emocje Pani towarzyszyły podczas tego wezwania? Czuła Pani grozę? A może strach? - mówi zmieniając ton na tajemniczy i przystawia mi mikrofon do ust.

- To była jedna z najcięższych chwil w moim życiu, czułam wszystkie negatywne emocje. Byłam wręcz pewna, że odejdę już z tego świata i to w takich okolicznościach - odparłam zrozpaczona i artystycznie starłam niewidzialną łzę na moim policzku.

- Co Pani zamierza dalej z tym zrobić, dalej bezie Pani lekarzem ratownictwa medycznego czy może Pni zrezygnuje z tej branży? - mówi Benio cudownie wcielając się w rolę dziennikarza.

- Jeszcze nie mam pojęcia, jaka będzie moja decyzja w tym aspekcie, nie jestem w stanie odpowiedzieć Panu na te pytanie. Benio zadał mi jeszcze parę pytań, prawie czołgaliśmy się po podłodze ze śmiechu. W pewnym momencie telefon Benjamina zadzwonił. Vick sprawdził kto dzwoni i szybko odebrał.

- Tak, Czarek?- zaczął rozmowę. - Jasne, przyjadę - zakończył błyskawiczną wymianę zdań z nieznaną mi jeszcze osobą.

- W porządku? - dopytałam Benia.

- Tak, tak. Ja się zbieram jest już późno i Czarek prosił mnie żeby mu pomógł z jakąś niespodzianką, ale ty nic nie wiesz - wygadał się i puścił mi oczko. Dobranoc.

- Dobranoc - odpowiedziałam gdy wychodził z sali, gdy to usłyszał odwrócił głowę i się uśmiechnął, odpowiedziałam mu tym samym.

Pomimo, że niecałą godzinę temu wybudziłam się ze śpiączki farmakologicznej to czułam się bardzo dobrze. Stwierdziłam, że spróbuję zasnąć ponownie, by jeszcze się zregenerować. W mojej głowie przed snem odtworzyło się wszystko co działo się w przeciągu ostatniej godziny.

______________________________

Hejka, mamy nowy rozdział!!!

Następny będzie w kolejnym tygodniu. W tym już się raczej nie wyrobię , do zobaczenia

nienazwana_

P.S. rozdział nie chciał mi się zapisać, więc skopiowałam go i wkleiłam ponownie. Jeśli coś się powtarza to już wiecie dlaczego.

Na pomoc | Na sygnale | Benjamin Vick |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz