-Cholera- obudziłam się słysząc budzik z typowa melodyjką iPhone. Na zegarze widniała już dziesiąta-Pierwszy dzień maturalnej klasy, a typowa Beth Floren nigdy nigdzie nie jest na czas.
Zawsze się spóźniłam. Czy to na imprezę przyjaciół, czy na autobus, czy do kina. Nigdy nie jestem na czas. Kiedyś nawet spóźniłam się na własne urodziny. Moja przyjaciółka musiała zabawiać gości przez godzinę podczas, gdy ja się szykowałam.
-Beth zaspałyśmy!Nie wierzę! Dopiero pierwszy dzień szkoły!- wykrzykiwała moja siostra z pokoju obok- Mama nas zabije!- tutaj musiałam przyznać jej rację. Nasza mama ma dość naszego spóźninia się. Na 13 urodziny kupiła nam obu zegarki, żebyśmy były punktualne. Jak można się domyślić nie zadziałało.
Zaczynałyśmy właśnie ostatnia klasę w Malvin High School. Ostatnia klasa męczenia się na matematyce z panią Transon. W trzeciej klasie ledwo mnie przepuściła. Musiałam robić wiele dodatkowych prac z Willem, by zdać. Dziwne było to, że moja mama jest księgową a ja miałam trudności z dodawaniem do trzydziestu. Ewidentnie nie odziedziczyłam talentu do tych śmiesznych cyferek po mamie.
Jako, że już i tak byłam spóźniona poszłam zrobić sobie śniadanie. Musli z truskawkami i malinami. Kocham to śniadanie bardziej od mojej siostry, która swoją drogą, biegała jak szalona po salonie w poszukiwaniu szczotki do włosów. Kochałam ją, no ale sorry musli wygrywa moje serce.
-Szykuj się! Nie zamierzam się przez ciebie spóźnić na lunch!- Lizzy była strasznym żarłokiem. Mimo to, dbała o linię i każdy zazdrościł jej figury. Niektórzy uważali ją nawet za najładniejsza dziewczynę w Malver City.
Posłuchałam jej. Skończyłam śniadanie i zaczęłam się ubierać. Myślałam, że ubrać sukienkę w pierwszy dzień szkoły może być lekką przesadą, więc wybrałam top z motylkiem i proste jeansy. Zarzuciłam na siebie bluzę i ruszyłam do wyjścia. Po drodze przywitałam się z moim kotem i ruszyłam do auta. Liz jak zwykle wyglądała obłędnie. Miała na sobie czarna spódniczkę, top podkreślający jej biust oraz naszyjnik z sercem, ktory dostała od swojego chłopaka. Każdy się za nią oglądał. Ruszyłyśmy do szkoły wsłuchując się w Perfect Strangers Jonasa Blue.
Kiedy dojechałyśmy na miejsce od razu zobaczyłam moja przyjaciółkę z jakimś chłopakiem. Nie wnikałam. April miała długie, rude włosy i piękne zielone oczy. Była po prostu czarującą. Kręciło się koło niej wiele chłopaków, jednak zawsze była typem samotnika. Wolała spędzić czas sama ze sobą i nie poświęcać czasu na związki. W pewnym stopniu ją rozumiałam. Związki wymagały dużo czasu i pracy, by je utrzymać. Ruszyłam by się z nią przywitać. Nie widziałyśmy się chyba miesiąc, odkąd wyjechała do babci na Florydę. Bardzo za nią tęskniłam.
-April!- wykrzyknęłam obejmując ją.
-Beth! Jak ja za tobą tęskniłam kobieto!- powiedziała oddając uścisk. Pachniała wanilią z konwalią. Kochałam jej zapach. Przy niej czułam się szczęśliwa.
-Co ty gadasz, to nie ja wyjechałam na Florydę na miesiąc i zostawiłam swoją najlepsza przyjaciółkę.- powiedziala sarkastycznie.
-Dobra nie moja wina, że mama mnie tam wysłała okej? Jeśli Ci to poprawi chumor, było tam okropnie nudno.
-Okej, wybaczam Ci. A teraz chodź na lekcje, bo ominęły mnie już dwie.- pogoniłam ją.
- Typowa Bethany.
Poszłyśmy na lekcje. Dowiedziałam się, że przyszłam idealnie na matematykę. Oczywiście nie muszę mówić, że nie byłam zadowolona. Jak już wspomniałam nienawidziłam matematyki, a nauczycielki jeszcze bardziej. Gdybym wiedziała, że przyjdę akurat na tą lekcje przyszłabym później. Niestety, nie mogłam się już wycofać. Usiadłam więc w ławce z moim chłopakiem i wyciągnęłam zeszyt, który najchętniej wyrzuciłabym do kosza. Zamiast uczyć się zbędnych rzeczy, które i tak mi się w życiu nie przydadzą, postanowiłam porozmawiać z Willem.
Will ma bujne blond włosy, jasną cerę i brązowe oczy. Ma dołeczki w policzkach i piękne piegi na nosie. Jest wysoki i dobrze zbudowany. Ćwiczy na siłowni, więc ma nieźle miejsce. Dziś ubrał spodnie w kolorze khaki i biała bluzę. Kochałam go w białym wydaniu. Bardzo podkreślało mu to jego cerę. Najbardziej jednak kochałam jego oczy. Brązowe. Od zawsze miałam do nich słabość. Zaczęłam się z nim spotykać na początku trzeciej klasy, gdy zaprosił mnie na imprezę do jego przyjaciela. Przetańczyliśmy cała noc razem i stwierdzilismy że spróbujemy związku. W ten sposób jesteśmy razem już prawie rok.- Will. Zabierz mnie stąd. - powiedziałam do niego - Wiesz, że nienawidzę matmy.
- Wiem kochanie. Niestety nie mam jeszcze takiej mocy, żeby zwolnić cie z wszystkich matematyk do końca twojego życia. - zażartował.
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne. - powiedziałam sarkastycznie.
- Beth, jeśli będziesz uważać zrozumiesz choć trochę. - ile razy to słyszałam.. Nigdy jednak nie zadziałało. Matematyka to matematyka. Królowa nauk, która ewidentnie traktuje mnie jak poddanego.
Po skończonej matematyce wyszłyśmy z April na szkolny korytarz. Zastałyśmy tak bardzo rządki widok. Otóż najpopularniejsza para szkoły właśnie się kłóciła. Byli oni elitą. Nie dało się ich widzieć osobno. Typowa cheerleaderka i szkolny bad boy. Nic dodać nic ująć. Nie rozumiałam jak dziewczyny mogą do niego wzdychać. Każda mówiła o niezwykłym Jamsie Herondalu. Dla mnie był tylko próżnym chłopakiem, który nie widzi nic poza sobą. James i Jessica - ,,Idealna para" w Malvin High School.
- Przecież mówię ci, że nic mnie z nią nie łączy!- wykrzyczał James
- Mam oczy! Widzę jak na ciebie patrzy!- odpowiedziała czerwona ze złości Jessica.
- Robi się ciekawie. - powiedziała do mnie April.- Lepiej stąd idźmy. Nie mieszajmy się w to. - odpowiedziałam rozsądnie. Wolałam odejść i nie oglądać tego cyrku. Miałam już dość swoich problemów, żeby oglądać czyjeś.
Dziękuję za to, że zajrzałeś do mojej opowieści 😊. Dopiero zaczynam, ale obiecuję, ta książka przyniesie wam wiele emocji. Kocham was i do następnego :)))
CZYTASZ
One more time, please
RomanceOd zawsze marzyłam, żeby spotkać na swojej drodze kogoś, kto wtargnie w moje życie bez ostrzeżenia. Zawróci w nim aż tak bardzo, że nie będę chciała go z niego wypuścić. Tą osobą był James Herondale, który pokazał mi co naprawdę znaczyło ,,czuć". Pe...