- Nigdy nie słyszałaś, że marzenia się spełniają, czekoladko? - zapytał z tym jego typowym uśmieszkiem wyjętym prosto z okładki.
Zaraz po tych słowach usłyszeliśmy hałas dobiegający z głębi domu. Zauważyliśmy schodzącego po schodach Luke'a z papierami. James odwrócił się ode mnie i skierował swój wzrok na blondyna.
- To są te papiery. - powiedział Luke dając papiery James'owi.
Na pierwszy rzut oka dokumentów było sporo. Nie miałam pojęcia, czego mogą dotyczyć. Były one pewnie związane z wyścigami, które organizuje George, tylko skąd miał je właśnie Luke?
- Ty też pracujesz dla mojego ojca? - zapytałam zainteresowana. Luke się uśmiechnął.
- Dokładnie tak panienko. - powiedział po czym mrugnął do mnie oczkiem.
Luke był chłopakiem, po którym zupełnie bym się nie spodziewała, że może zajmować się czymś nielegalnym. Wydawał się on miłym chłopakiem, który zawsze pomaga ludziom. Najwidoczniej Malver City nie było takie za jakie je uważałam. Ta moralność i bezpieczeństwo teraz wydawało się tylko odbiciem tego, co naprawdę się tu działo.
- To ty nie pracujesz jako kelner? - zapytałam ciekawa. Nie rozumiałam po co byłaby mu druga praca.
- To tylko moja przykrywka. - powiedział uśmiechając się. Nie mogłam się nie zaśmiać. Znałam tego człowieka w sumie od kilku minut, a już bardzo go polubiłam. - A tak na serio to restauracja jest moich dziadków, a ja tylko czasem tam pomagam.
- Teraz ma sens. - zaśmiałam się, a Luke poszedł w ślad za mną.
- Miło było, ale musimy już spadać. - zakomunikował James.
Jego mina nie wyrażała żadnych emocji. Znów była taka, jak przedtem. Blondyn kiwnął głową na tę wiadomość.
- To do zobaczenia. - powiedziałam do Luke'a. On znów uśmiechnął się szarmancko.
- Do zobaczenia panienko. - odpowiedział, po czym wyszliśmy z jego domu.
James szedł naprawdę szybko. Miałam wrażenie, że chce pokonać jakiś rekord Guinnessa w chodziarstwie, bo znalazł się przy samochodzie w zaledwie kilka sekund, nawet na mnie nie czekając. Przez to jakie tempo sobie narzucił musiałam za nim biec. Kiedy byłam w końcu blisko samochodu odetchnęłam zmęczona i wsiadłam do środka, a James momentalnie zaczął jechać.
- A ciebie co ugryzło. - zapytałam patrząc na jego minę, która była bardzo zimna.
- Nic ,,panienko". - mówiąc to zaakcentował ostatni wyraz.
Czy on właśnie był zazdrosny o Luke'a?
- Czy ty jesteś zazdrosny? - powiedziałam śmiejąc się.
Wydawało mi się to bardzo abstrakcyjne. Myślałam, że wielki James Herondale, legenda Malver High School nigdy nie jest zazdrosny o nikogo.
- Po prostu, tak jakoś nie pasujecie mi do siebie z Luke'iem. - odpowiedział.
- Ah tak? - zapytałam nie oczekując odpowiedzi. - Niby dlaczego?
- On pracuje dla twojego ojca, więc to od razu skreśla wasz ,,związek". - mówił. - George zrobiłby mu o to niezłą awanturę.
- A ty niby dla niego nie pracujesz? - zapytałam.
- Nie. Ja tylko pomagam mojemu ojcu i co za tym idzie twojemu. - odpowiedział.
- Tak właściwie to w czym im pomagasz? - naprawdę byłam ciekawa. James uśmiechnął się podstępnie.
- Od czasu do czasu odbiorę jakieś dokumenty. - powiedział, lecz ja wiedziałam że to nie koniec. - No i czasem biorę udział w wyścigach.
CZYTASZ
One more time, please
Storie d'amoreOd zawsze marzyłam, żeby spotkać na swojej drodze kogoś, kto wtargnie w moje życie bez ostrzeżenia. Zawróci w nim aż tak bardzo, że nie będę chciała go z niego wypuścić. Tą osobą był James Herondale, który pokazał mi co naprawdę znaczyło ,,czuć". Pe...