Bin Pindol
Kurwa MinhoChanBangPang
Jadę do ciebie
Pindol ubieraj się podjadę po ciebie___
Chłopak przeczytał wiadomości. Wyłączył telefon i schował do kieszeni. Pogoda była dość przyjemna. Wrzesień, słońce, delikatny wiatr. Kierował się w stronę rzeki Han. Most samobójców. Właśnie tam miały zakończyć się cierpienia Minho, których nie zauważał nikt poza nim.
19-latek włożył ręce do kieszeni bluzy i szedł powolnym krokiem. Był już dość blisko. Znów się zaczęło. Czarne, wstrętne myśli.
Złapał barierkę w ręce. Wziął głęboki oddech. Słyszał tylko:
"Jesteś beznadziejny"
"Nie spełniasz oczekiwań rodziców, oni tylko udają, że są z ciebie dumni"
"Twoi przyjaciele na pewno się nie martwią, przyjadą po ciebie tylko dlatego, że tak wypada"
"Kto by chciał się zadawać z kimś takim jak ty, atencjuszem"
"Jesteś ochydny, twoje blizny, nikt cię nie pokocha"
Ścisnął barierkę. Uniósł nogę w górę i stanął po drugiej stronie. Strach. Ogarnął go, widząc wysokość, z której musiałby skoczyć. Lęk wysokości, zakręciło mu się w głowie. Zamknął oczy. Wciąż mocno się trzymał. Z daleka usłyszał cichy, przyjemny dla ucha głos.
- Nie zrobisz tego. - głos był bardzo stanowczy, pewny siebie. Tak jakby usłyszał swoją drugą osobowość, która nakłania go do zejścia na drugą stronę barierki, by udać się do domu i żyć jak wcześniej. Nie był to jednak jego głos podświadomości. Obrócił głowę za siebie i zobaczył niewiele niższego blondyna. Miał niebieskie oczy, najprawdopodobniej soczewki i delikatne okulary, ze złotą oprawką.
- S.. słucham? - zapytał Minho drżącym głosem. Chłopak podszedł nieco bliżej, z rękoma w kieszeni, pokazując, że zbliża się tylko dlatego by wyrzucić patyczek w wodę.
- Nic. Mówię, że tego najzwyczajniej nie zrobisz. - powtórzył, tym razem spokojniej, spoglądając na zmęczonego życiem bruneta.
- Skąd wiesz? Mogę skoczyć w każdej chwili - odpowiedział Lee, nieco poważniejszym, jednak wciąż przesiąkniętym strachem głosem.
- Tak? Myślę, że nie. Stoję sobie właśnie mniej więcej metr od ciebie i rozmawiam. Gdybyś naprawdę chciał skoczyć, zrobił byś to dawno - powiedział nieznajomy. Brunet spojrzał w dół, gdy chłopak zobaczył, że temu lekko zakręciło się w głowie, szybko kontynuował - woda jest strasznie zimna. Jest wysoko, upadek z tej wysokości będzie bolesny. Będziesz czuł jak każda kończyna zamarza, jedna po drugiej. - westchnął.
Minho obrócił głowę znów na chłopaka. Miał łzy w oczach. Załkał cicho i pociągnął nosem.
- Czuję, że nie zasługuje na to co mam. Jestem beznadziejny, mam wszystko a czuje się jak ostatni śmieć. Boje się nawet zrobić krok w przód, by zakończyć tą całą męczarnie. W dodatku rozmawiam o tym z kolesiem, którego totalnie nie kojarzę - mówił załamany.
- Myślisz, że śmierć rozwiąże twoje problemy? Nie wiemy co jest po drugiej stronie świata. Tutaj możesz postarać się to naprawić... Jak ci na imię ? - zapytał cicho blondyn.
- Lee Minho - szepnął.
- Na pewno możesz to wszystko naprawić Lee Minho, hyung - dodał niepewnie honoryfikat - Jestem Han Jisung. Starszy niepewnie się uśmiechnął przez łzy - Może spróbujesz dać sobie ostatnią szansę?
Minho spojrzał w niebo. A co jeśli jest mały cień nadziei, może uda się to wszystko cofnąć? Może istnieje sposób, dzieki któremu skończy się ten cały cyrk?
Minho kiwnął niepewnie głową.- Proszę pomóż mi, nie wytrzymam dłużej, czuję że zaraz spadnę.. - powiedział przez łzy Lee. Han szybko złapał starszego za rękę i sprowadził na stabilną stronę mostu. Starszy cały się trząsł. Był o mały krok od śmierci, prawie zakończył swoje życie. Jednak gdy Jisung uświadomił mu, że da się to naprawić, jeśli się postara... Zrobił mu nadzieję.
- Daleko mieszkasz? Odprowadzę cię. - powiedział cicho młodszy - jeśli potrzebujesz, mogę cię przytulić. - na te słowa Minho wszedł w objęcia Jisunga. Kucali właśnie przy barierce, starszy dławił się łzami.
CZYTASZ
HAN RIVER | minsung
FanficZAWIESZONE Jisung spotyka Minho, stojącego po niewłaściwej stronie barierki nad rzeką Han. Inaczej, Minho na pograniczu z samobójstwem poznaje swój przyszły powód do życia. *minsung *wiek zmieniony *samookaleczenie, samobójstwo