★54 ( historia do rozdziału 52 )★

407 21 0
                                    

TW : Krew, zabijanie, walka, opisy ran, wspomnienie rzeczy z backstory Inej

Inej

W końcu wyruszyłam na zwiad. Bogowie niestety nie zesłali mi najlepszej pogody, ale trudno. Jeśli mi się nie uda, to Kaz będzie w niebezpieczeństwie... Jesper, Wylan, Matthias i Nina też... Muszę się włamać do posiadłości pewnego klubu, ponieważ właśnie za godzinę, przybędzie do niego pewny bogacz. Są podejrzenia, że zleci im jakąś dobrze płatną misję związaną ze zniszczeniem klubu wron. Nie mogę zawieść. Biegłam ile tylko miałam sił w nogach, jeśli się spóźnię, to będzie źle.
W połowie drogi zaczął padać deszcz. Nie dość, że burza to jeszcze to ! Czuję jak moje ubrania powoli przesiąkają tym wszystkim. Coś czuję, że zachoruje po tej misji. Wreszcie dotarłam na miejsce. Byłam 10 minut przed czasem. Wyrobiłam się wręcz idealnie, cóż może pójść jeszcze dziś nie tak ? Weszłam do wentylacji i ukryłam się idealnie nad salą, w której będą prowadzone spiski na temat wron. Do sali nagle wszedł nasz bogacz. Fakt faktem był 5 minut przed czasem, więc dobrze że się wyrobiłam. Wszyscy zasiedli i piekło się rozpoczęło. Z ust mężczyzny padały ogromne sumy które mógłby zapłacić za wiele rzeczy, które by nas zniszczyły. Zabicie Wylana, Niny, Jespera, Kaza a nawet i mnie. Wyceniali nas jak jakieś przedmioty. Potem nawet zaproponował zniszczenie naszego budynku. Kolejna oferta padła z jego ust.

- Dam 400 milionów Kruge za porwanie Zjawy Kaza Brekkera. Z pewnych źródeł dowiedziałem się, że jest ona dla niego dość... Ważna. To będzie spory cios dla przywódcy wron. Jak już ją złapiecie to przekażcie mi ją. Ja się nią odpowiednio zajmę. Słyszałem że kiedyś świadczyła usługi w pewnym klubie, więc chętnie je wykorzystam.

- Tylko jak mamy ją złapać jak to jest ,,Zjawa". Będzie ciężko - odezwał się jeden z mężczyzn siedzących w sali

- Oh, doprawdy ? Nie musicie przecież daleko szukać. Jest tuż nad nami.

I wtedy zamarłam. Musiałam uciekać. Wentylacja nie miała żadnego innego wyjścia, którym udałoby mi się uciec niż przez szparkę, którą uchodziło chłodne powietrze. I nagle usłyszałam strzał. Szybko odskoczyłam w lewą stronę, aby nie zostać ranna. Jak tam zeskoczę,to mnie zabiją. Chociaż nie, oni przecież chcieli mnie porwać więc na pewno przeżyje. Złapałam pięć noży i zeskoczyłam. Zwinnie wyrzuciłam wszystkie noże, trafiając w napastników. Wzięłam szósty nóż aby rzucić w elegancko ubranego mężczyznę. Trochę się przeraziłam kiedy zaczął do mnie podchodzić.

- Zjawo, nie opuszczaj nas. Mogę dać ci więcej zabawy niż Brekker. Obiecuję że będziesz w niebie. Przecież lubisz takie rzeczy, więc czemu nie chcesz do tego wrócić ?

W tamtym momencie potwornie rozbolał mnie brzuch. Przypomniałam sobie wszystkie te momenty jak byłam krzywdzona w menażerii. Każde godziny bólu i płaczu. Nie chcę aby to kiedykolwiek powróciło, więc automatycznie, nawet nie wiem kiedy, rzuciłam nożem który trafił bogacza prosto w serce. Po chwili też poczułam ogromny ból brzucha, tym razem nie spowodowany wspomnieniami. Postrzelili mnie. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu. Zimne ostrze zostało przyłożone do mojej nogi. Nie przyłożył noża do gardła, tylko do nogi abym nie mogła potem uciec. I faktycznie, rozciął mi nogę od początku uda w dół. Cholernie zabolało. Jedyną rzeczą która mnie pocieszała, to wiadomość że facet któremu trafiłam w serce nie żyje. Wrony są bezpieczne. Poczułam jak zostaje puszczona, więc momentalnie chciałam skorzystać z okazji aby uciec, lecz zostałam popchnięta na ścianę. Ja sama i 6 mężczyzn w jednym pokoju, istna katastrofa. Mimo uderzenia, wciąż chciałam się stąd wydostać. Wylądowałam tuż obok okna z czego od razu skorzystałam. Wolę zginąć skacząc niż będąc torturowana przez tych zboczeńców. Byliśmy na drugim piętrze, więc lądowanie nie było tragiczne. Złapałam się za ranę i zaczęłam biec. Potwornie bolało, ale musiałam przecież uciec, a adrenalina płynąca w moich żyłach, zdecydowanie teraz działała na moją korzyść. Po kilku minutach już nie miałam siły. Czułam się tak, jakbym miała się zaraz wykrwawić. Było mi potwornie słabo i chciało mi się mdleć. Nie wiem nawet kiedy w końcu stanęłam i nie miałam siły już nigdzie iść.  Powoli zaczęłam się osuwać po ścianie jakiegoś budynku z myślą, że to już będzie koniec. Nie pożegnałam się z przyjaciółmi, ale przynajmniej uratowałam ich życie. Może bogowie tak chcieli ? I wtedy poczułam jak ktoś mnie dotyka. Nie miałam nawet siły otworzyć oczu, aby dowiedzieć się kto to był. Zdałam sobie sprawę kto to, dopiero gdy usłyszałam dwa znajome mi głosy.

- Inej ! Inej ! Proszę Cię ocknij się !

- Jesper musimy ją zabrać jak najszybciej do nas. Tam lekarz się nią zajmie.

- Mój boże, coś ty sobie zrobiła kobieto...

- Wiesz przecież że to nie jej sprawka, prawda ?

- NO PRZECIEŻ WIEM WYLAN ! CHODŹMY JUŻ BO TYLKO TRACIMY CZAS !

Właściwie to nie pamiętam nic z tej podróży bo po prostu zemdlałam. Obudziłam się dopiero po kilku godzinach, w pokoju Kaza, który właśnie siedział przy biurku i wypisywał jakieś papiery. Chyba po chwili zdał sobie sprawę z tego że na niego patrzę, bo odwrócił się w moją stronę. Podszedł do mnie i usiadł obok.

- Inej co tam się stało ?

- Zabiłam go. Zabiłam tego człowieka.

- Inej czy ty zabiłaś tego gościa który chciał nas zniszczyć ?

- Tak. Chciał was zabić, zniszczyć klub, porwać mnie i...

- I ?

- I zgwałcić.

Wtedy w oczach Kaza można było zobaczyć furię. Przecież już zabiłam tego gościa, nic mu już nie zrobi. Poczułam tylko jak delikatnie dotyka moich włosów i szybko głaszcze mnie po głowie i po chwili przestaje. Wciąż siedział obok tylko że był jakiś nieobecny. Po dłuższym czasie ciszy, w końcu się odezwał.

- Jak się czujesz ?

- Trochę boli, ale nie jest najgorzej - skłamałam. Oczywiście że potwornie bolało i w dodatku czułam się okropnie osłabiona.

- Wyciągnięto kulę i zszyto twoją nogę, więc wszystko powinno być dobrze. Pomyśleć że gdyby Wylanowi nie skończyły się materiały do tworzenia różnych tam broni i nie wybraliby się do sklepu to by Cię tutaj prawdopodobnie nie było.

Kaz po prostu wstał i skierował się do drzwi rzucając tylko że zaraz inni do mnie przyjdą i po prostu wyszedł. Kilka minut później do pokoju wparowali Jesper, Matthias, Nina i Wylan. Siedzieli i wypytywali się o moje samopoczucie. Naprawdę cieszę się że mogę tu z nimi teraz być i nie grozi im niebezpieczeństwo, są przecież dla mnie jak... Rodzina.

---------------

Witaam w takim długim rozdziale. Jest to właściwie historia z rozdziału 52 w którym Inej wybiera się na misję. Tutaj macie opisany jej cały przebieg. Dziękuję za przeczytanie i jeśli będziecie chcieli 2 część to najwyżej piszcie <3
~ Uzi

★ Szóstka wron - talksy ★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz