Jest 14 czerwca, Moj narzeczony zginął w wypadku samochodowym.
Tydzień później jest jego pogrzeb, nie mogłam przestać plakac tak bardzo go kochałam byl dla mnie wszystkim a jeden palant go zabil od tamtego czasu wszystko się zmieniło nie znalazłam żadnego chlopaka siedziałam w mieszkaniu przeglądam moje i mojego skarba zdjęcia na każdym zdjęciu byłam szczęśliwa a dzis jestem smutna nic mi się nie chce. Pewnej nocy migaly światła a ogrzewanie spadło o kilka stopni bylo mi zimno, pomyślałam że korki wywaliło to chciałam iść do piwnicy ale ktoś mi drzwi zamknął i telefon mi wypadł z rąk chciałam go podnieść ale zauważyłam znajoma dłoń, to była dłoń mojego Narzeczonego i on byl tu pod postacią ducha?!
-co ty tu robisz przecież Ty nie żyjesz?
-tam u góry dali mi ciebie bym cie chronił i opiekowal.
Wpadłam w placz i przytuliłam mojego króliczka ale nie wiedziałam że mogę ducha przytulać.Byl obok mnie od rana do wieczora , od zachodu do Wschodu , 24/7 , brałam chęci do życia. Pomagał mi we wszystkim i nie chodziłam już smutna dniami i nocami ale pewnego dnia musiał wracać do nieba ale nie zobaczyłam już go nigdy więcej. Znow bylo tak jak po pogrzebie smutna i bez chęci i popadłam w taka depresje ze nie wychodziłam z domu zasłoniłam okna wszystkie kupiłam zapas lodow na całe 2 miesiące. Każdego dnia siedziałam w pokoju jadłam lody i słuchałam smutnych piosenek. Modliłam się do Boga ale nie dostawałam żadnych znaków mialam juz serdecznie wszystkiego dosyć więc wzięłam żyletkę z maszynki i sie pocięłam. Robiłam to codziennie, mialam kreski na całym ciele i nic nie jadłam od 4 tygodni. Chciałabym żeby byl przy mnie nie ważne w jakiej postaci chce go przytulać i całować w policzek lecz nie bylo go od ponad pół roku a ja juz popadłam w depresje jestem wyglodzona i cala w kreskach pewnie teraz kroliczek patrzy na mnie z góry i błaga niebieskiego by zesłał go do mnie . Wszystko bylo dla mnie przygnębiające i bez sensu nawet nie chciało mi się wstać z łóżka chciałam mu powiedzieć jak bardzo go kocham ale to bez sensu. Minął rok jest 11 lipca oglądałam film i jadłam popcorn i znów to się stało migal telewizor i znów bylo mi zimno, Ukochany znow zostal zesłany na ziemię do mnie.
- wróciłeś!
-tak wróciłem tym razem na zawsze. Niebieski nie mogl juz patrzeć jak nie umiesz sobie radzić beze mnie wiec zesłał mnie dopóki sama nie opuścisz świata.
-to super bardzo się cieszę.
Odrazu go przytuliłam i pocałowałam w czolko. Pomógł mi ogarnąć mieszkanie wróciłam do normalnej wagi i z dnia na dzień depresja przemijała bylo coraz lepiej . Misiu bardzo się mną opiekowal ale zachorowałam na ciezka chorobę nie była uleczalna a to byl rak. Byl on ciezki z dnia na dzień. Leżałam w łóżku a króliczek pomagał mi w domu i robił mi jedzonko bo nie mogłam się ruszać. Minął miesiąc. 1 września nie obudziłam się, zmarlam podczas snu. Mój skarb bardzo plakal ale przytuliłam go bo zapomnial ze razem lecimy do nieba. Pocieszyłam go i pofrunelismy do nieba gdzie byliśmy juz nie rozlaczni juz na zawsze.
CZYTASZ
Opowiadania z głowy osoby💓
Short Storyopowiadania wymyślone podczas nudy w wolne dni i nie tylko^^