Wróciłam po weekendzie znowu do uczelni. Mnie odrazu dopadł Jude z Axelem i Markiem.
-Jak się czujesz?!- Mrugam zdziwiona oczami.
-A ma mi coś być?- Przekrzywiam głowę.
-Twoja rana na plecach. - Kiwam głową.
-Nie przejmujcie się.- Macham ręką.- Jeszcze tydzień u zdejmę przykeljane szwy bo będzie blizna.- Oni robią wielkie oczy.
-Napewno?- Kiwam głową.
-Ufam twojej wiedzy, ale i tak będziemy cię mieć na oku. Wybacz, że cię zmusiliśmy do wykonania techniki, to przez nią w piątek musiałaś krwawić.
-Nieee, krwawiłam bo wyrżnęłam orła przed waszym treningiem. - Zasmialam się.- Poślizgnęłam się na schodach. Mam tendencje do upadków.- Wzruszam ramionami.- To chodzimy na wasze wykłady.- Mijam chłopaków, oni jak zaczarowani idą za mną.
***
Patrzę jak trener się męczy nad naprawdę skaplikowanym zadaniem matematycznym, który pozwoli uzasadnić jaką siłę trzeba umieć wytworzyć w ciosie.
-Um... Jude?
-Wybacz sensei... To pierwsze zadanie którego nie umiem rozwiązać.
-Nah... - Chce ścierać.
-Ale odpowiec to 5- Przerywam. Każdy wlepia we mnie wzrok. - Co? To może skaplikowane i mi się plusy z minusami mylą... Ale do wyliczenia.
-Leylo rozwiązała byś?
-Moge piłkę jeszcze prosić? Oblicze to pod siebie, bo potrzeba mi tej informacji...
-Potrzeba?
-Każdy potrzebuje innych danych.- Wstaje. - Tu wpisujemy wzrost, tu wagę zawodnik... A tu.- Mark rzuca mi piłkę i odbieram. Zaczynam podbijać, zapisuje jedną cyfrę... Po chwili druga, aż ścieram i zapisuje 3. Zaczynam pisać całe zadanie drublując. Każdy mnie obserwuje czuję to całą sobą, nie koniecznie patrzą na tablicę czy moją głowę, a na nogi i tyłek... Wzdycham i odkładam kręcę, ściągam bluzę i zawiązuje na biodrach, odrazu słyszę chrząkanie, a ja wracam do pisania. Po chwili mam wynik dla siebie 7,21. - To jest siła którą ja muszę wytworzyć podczas tego ruchu. Jestem mniejsza i słabsza więc muszę się bardziej wymęczyć, ale wykonalne .
-Co to za wynik?- Drape się po karku.
-Nie umiem wyjaśnić... Ale ja go rozumiem... Nie jestem nauczycielem, nie umiem tłumaczyć. Matematyka dla mnie jest jak oddychanie. W pełni naturalna, wszędzie umiem znaleźć sposoby na liczenie.
-Wiec chodźmy i wyjaśnisz nam jak to u ciebie wygląda.
-Um... No mogę...
***
Jestem na boisku.
-Trójka to lekkie kopnięcie u mnie. Bym mogła ocenić czyjąś siłę... Musi mnie kopnąć - każdy robi wielkie oczy.- Najlepiej bym miała ochotnika... Ja muszę stanąć na bramce bym mogła odbierać piłkę, oczywiście piłka zmniejsza siłę, odejmuje się od 3-2 można obliczyć medianę z tego.
-Ja się zgłoszę.- Patrzę na Juda.
-Kopnij moją mogę jakby to była piłka. Nic mi nie zrobisz, nie martw się.- On wzdycha i nie pewnie mi sprzedał kopa, zabolało. Ja chwilę myślę.
-N-Nic ci nie jest?!
-Ciekawe, 5,03 tak na oko... - patrzę na Juda. On się dziwi na moje słowa. Zamykam oczy - masz wzrostu 185,8?
-186.
-waga to 70?
-Tak... Ale...
-Jestem pielęgniarką, umiem oszacować masę i wzrost... Więc twoja siła musi wynosić 16,96. - Uchylam oczy i patrzę na chłopaka. Zaatakujesz mnie techniką na bramkę.
-A-Ale...
-Musze znać twoja siłę w technice
- Wzruszam ramionami. - W tedy będziemy wiedzieć czy nie trzeba ci więcej treningów do tej techniki co wymyśla trener, ale chyba już załapałam ją... Zatem przygotuj się.
CZYTASZ
KOCHAĆ Z PASJI //INAZUMA_ELEVEN//
FanficNie winna wymiana na jednej z Amerykańskich Uczelni, reprezentanci Japońskiej drużyny piłki nożnej zostali zaproszeni do jednej z uczelni. Tam trafiają na dość specyficzną istotkę, która ich zaskoczy nie raz swoim zachowaniem. Strateg reprezentacji...