chapitre sept

158 15 4
                                    

Na ramieniu pewnie odbił mi się ślad jego dłoni. Tak mocno ją zaciskał, czasem tylko, gdy byliśmy sami puszczał mnie na moment. Taki to był chwyt bez żadnych uczuć, nie trzymał mojej dłoni, nie trzymał mnie za biodro, nie dotykał mojego uda. Może nie chciałam żeby trzymał mnie w ten sposób, ale strach przed obojętnością kogokolwiek był potężniejszy. Nie byłam warta tego by jego dotyk był głębszy, by miał na myśli rządzę, czy namiętność, czy szczera miłość. Nie. On traktował mnie jak przedmiot który popycha się raz w jedną raz w drugą. A czasem nie popycha się wcale. Zmusza się do stania spokojnie, w jednym miejscu, bez ruchu.
    - Madeleine? - oboje podnieśliśmy głowy. Ja patrzyłam na Neymara w strachu, Kylian patrzył na niego z niedowierzaniem. Dopiero po czasie niedowierzanie zmieniło się we wściekłość. Nie miał prawa odzywać się do jego kobiety.
    - Tak?
    Kylian mnie uprzedził. Było to w pewien sposób poniżające. Zwracanie się za mnie, reagowanie za mnie na czyjeś słowa. Może wogole nie miałam prawa reagować? Może powinnam zachowywać się jak ściana? Po prostu stać nic nie robić, nie patrzeć, nie mówić, nie żyć.
   - Mowilem do Madeline - Neymar był kimś kto nie zamierzał pozwalać na podobne traktowanie. Według niego kobiety miały prawo robić co chciały. Tak wnosiłam z tego co mówił Kylian. Za to go krytykował. Że pozwala swoim dziewczynom, na zbyt wiele.
   Żałowałam że mną Ney się nie interesował. Żałowałam że przyciagalam takich jak Kylian. Agresywnych, narwanych, nie przyjmujących słów innych niż Tak, oczywiście.
   - Mów do mnie - usłyszałam jak szybko bije mu serce. W głowie przewijalam każdą możliwą scenę. Naprawdę nie chciałam znowu robić show ze mną w roli głównej. Ney chyba to dostrzegł, on patrzył na ludzi inaczej niż Kylian. On umiał wyczytać emocje z twarzy. Sądziłam że Kylian też to potrafi ale może nie zamierzał nigdy na to reagować. Nie pozwalał by emocje innych miały na niego jakikolwiek wpływ. On mógł wszystko, reszta nie mogła nic. Był despota, a ja byłam w strachu, bo każdego dnia odsłaniał się bardziej. A ja nie chciałam nigdy zobaczyć bestii w pełnym wymiarze, we wszystkich barwach.
   - Wyluzuj - takie kwa tylko bardziej go rozwścieczyły. Może chciał dobrze, może chciał go wyprowadzić z równowagi? Może nie znał konsekwencji? Tego co ze mną potem zrobi Kylian? Odrzuciłam te myśli, nie mogłam go winić. On nie miał na nic wpływu.
   - Wyluzuj? Zamknij mordę, myślisz że nie widzę jak ci cieknie po brodzie na jej widok?! - był w tym taki wulgarny. Miał paranoję. Gdy wstał, wcisnęłam się bardziej w srebrny fotel. Chciałam się w niego wtopić. Zniknąć w ten czy inny sposób.
   Poczułam się taka słaba. Taka zależna od jego humorów, od tego co zrobi. Nic nie mogłam sama poradzić na nic.
   - Jestes chory - westchnął, ale już był przygwożdżony do ściany. Spojrzał na mnie. Neymar był słabszy od Kylian'a. Zapłakana podeszłam do nich. Chwyt Kyliana był za mocny, nie reagował na moje szarpanie - Nie widzisz że ją przerażasz? - podniósł głos. Kylian mocniej go docisnął za ramiona. żyła na jego szyi pulsowała, nie umiałam usunąć z pamięci tej jego twarzy. Nie raz byłam na miejscu Ney. Nie raz to mnie dociskał, krzyczał.
   - Pieprzysz go?!
   - C-co?
Muzyka była głośna, jednak nie na tyle by nikt tego nie usłyszał. Zaczerwieniłam się po same uszy. Neymar roześmiał się histerycznie, Kylian uderzył go w twarz, krew spłynęła mu po szyi.
    - To jest twój problem? Czy się pieprzymy? - wydobył spomiędzy salw śmiechu. Kylian patrzył na mnie nadawczo - Spojrz na nią, tak. To tylko kwestia czasu gdy cię zostawi. Przerażasz ją.
   Nie wierzyłam w to co on powiedział. Kylian pomyśli o wszystkim. Pomyśli że zwierzam się mu, że chce go zostawić. Dlaczego Neymar to powiedział? Dlaczego? Dlaczego?
   Panicznie szukałam drogi ucieczki. Neymar śmiał się jak psychopata. Kylian go zostawił, wycierając brudną dłoń o koszulę. Wyszedł. Co robić? Ci robić? To była taka dziwna reakcja, zawsze wybuchał teraz uciekł?
   Moja dłoń wylądowała na policzku Ney. Od razu się skrzywiłam. Agresja to coś czego nienawidzę dlaczego to zrobiłam?!
    - Jak mogłeś?!
   - Boisz się co się stanie? - miał zmartwiona twarz. Chciało mi się wymiotować. Nienawidziłam tego spojrzenia, troska. Ta biedna kobieta sama sobie nie poradzi - Możesz zostać u mnie... Ja.. - plask. Znów go uderzyłam. Złapał się za policzek.
   - Nic nie wiesz. Nie wasz się wpierdalac do mojego życia! - chciałam odejść ale zlapal mnie za nadgarstek. Nie chciał puścić.
   - Madeline jesteś żałosna - nie spodziewałam się tego - tkwisz w tym i nim się obejrzysz, będziesz stara bez szans na ratunek. Z tymi samymi siniakami - podwinął mój rękaw. Skąd wiedział? - Masz to wypisane na twarzy. Brzydzisz mnie.
    Wyszarpalam się.
   - Zgnijesz z nim! - to bolało, te słowa, ta obojętność, zmęczenie staraniem się żeby mnie zrozumieć - Pijemy! - krzyknął do swoich gości. - Ta pani już wychodzi.
    Zostałam sama.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 12, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

l'argent t'a détruit Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz