--7--

155 7 11
                                    

-dlaczego chcesz z nim rozmawiać- Spytałem cicho ale szybko, z ukryciem strachu w moim głosie.

-Wille.. Myśle że Simon ma kłopoty i on o tym wie

-jakie dokładnie? Felice jestem przyszłym królem, przy mnie będzie bezpieczny. Tylko powiedz co jest nie tak- niemalże wykrzyczałem.

Byłem zły na Felice. Dlaczego nie pomaga? Chodzi jej o te gangi? Dłonie zaczęły mi się trząść, a zęby mocno uciśnięte w nadzieji że Simon jest bezpieczny. Nagle na mój telefon przyszedł sms. "Zamek braterski" od Augusta. Wtrąciłem butelke w ręce felice i powiedziałem aby zaniosła ją do Aleksandra

***

Dobiegłem do zamku gdy wszedłem był tam jedynie August. Podszedłem do niego szybko.

-gdzie on jest- usłyszałem dźwięk odblokowania pistoletu który po chwili celował w moją klatkę piersioaą

-mogłem być kimś wielkim..- Płakał niczym zazdrosne dziecko.

-mogłem być królem- słuchałem osłupiony.

-dlaczego?.. Dlaczego jeśli nie ja to ty? Dlaczego nie Eryk?..- nie mrugnąłem okiem

-TO TY POWIENIENEŚ UMRZEĆ- oskarżał mnie o wszystko

-Wilhelm.. Zrozum że simon to jedyna osoba którą kochasz, gdybym go zabił rodzina królewska zakryła by ślady a ty byś umarł, umarłbyś z tęsknoty, to niebyłaby moja wina, zostanę królem..- co?.. Czyli zrobił mu coś. Ale nie zrobi nic mi.

-TY POJEBIE PIERDOLONY GDZIE ON JEST? GDZIE ON JEST?!- wyrwałem glock'a z dłoni Augusta i przycisnąłem odtwor mocno do jego czoła.

-On nie żyje Wilhelm.. Zabiłem go-

-KŁAMCA PIERDOLONY! GDZIE ON JEST DO CHOLERY- przestrzeliłem mu dłoń po czym skulił sie w ryku.

-PIERDOLONY HAMIE GADAJ GDZIE ON JEST BO NIE BĘDE SZCZĘDZIĆ NABOJÓW-

-PRZYWIĄZAŁEM GO DO DRZEWA-
-8 stopni. Splunąłem na niego i pobiegłem szukać Simona w okolicy zamku. Przy okazji zablokowałem pistolet i schowałem do spodni. Zauwarzyłem go. Poobijany przywiązany rękoma do drzewa, niemal goły. Miał na sobie jedynie spodnie.

-SIMON!- podbiegłem do niego jaknajszybciej. Był nieprzytomny ale oddychał, twarz miał całą od krwi, na jego ciele przypalone kółka- po papierosach. Na całym ciele miał śliniaki i obrażenia z których sączyła sie krew. Zajebie debila. Rozdarłem swoją podkoszulkę tak aby wystarczyło mi materiału na zaciśnięcie ran. Wytarłem mu krew z twarzy rękawem i odwiązałem ręce. Otuliłem go szybko kurtką i wziąłem na ręce.

***

Jaknajszybciej znalazłem sie w Hilleshce. Była pusta i z kościoła dochodziły śpiewy głosów. Jednego mi brakowało. Pobiegłem do pokoju i położyłem na łóżku. W pierwszej kolejności zadzwoniłem po pogotowie a potem do mamy.

-Wille? Co się stało nie mogę teraz za bardzo rozmawiać.

Co chwile bardziej opatrywałem Simona.

-Mamo, pogotowie jedzie do Hilleshki.. August.. On skrzywdził simona z nadzieją że umrze! On chce żebym ja też umarł

-synu o czym ty mówisz?! Zadzwoniłeś po pogotowie?!

-Tak ale kurwa!..To też twoja wina! Ty musisz go wywalić ze szkoły.. My musimy iść do sądu..- Panikowałem, usłyszałem dźwięk syren.

-Nie możemy, August to część rodziny.- krzyczała spanikowana

-TU CHODZI O JEGO ŻYCIE, NAPRAWDE MAMO JEŚLI ON NIE BĘDZIE BEZPIECZNY TO JA NIE CHCE TAKIEJ RODZINY.- rozłączyłem sie i wychyliłem sie za drzwi aby ratownicy wiedzieli gdzie przyjść. Zajęli sie nim. Jeden z nich podszedł do mnie.

-księciu, wszystko dobrze? Policja potrzebuje świadków. Gdzie go książe tak znalazł?

-W lesie- obserwowałem jak wkładają Simona na łoże ratownicze. Pobiegłem za nim. -SIMON!- krzyczałem w nadzieji że odpowie. Trzymając za jedną z dłoni. Zimną niczym księżyc. Gdy wybiegliśmy przed budynek zebrać zdążyła sie już cała szkoła, a derektorka rozmawiała z kierowcą pojazdu. Zabrali go do karetki. Chciałem wsiąść ale pozwolenie ma tylko najbliższa rodzina.

-WILHELM!- wykrzyczała Felice.

-Do jakiego szpitala go wieziecie?!
Spytałem na co dostałem odpowiedź.

-do szpitala redwood ,wasza wysokość

Napisałem do mojej ochrony z prośbą o podwiezienie do danego szpitala

-Wilhelm!- Felice złapała mnie za ramie


YOUNG ROYALS- War Is Over♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz