Orchidea

10 1 0
                                    

Obudziłam się w środku nocy, nie wiedząc co się dzieję. Może obudziłam się z koszmaru? Nie jestem pewna, nic nie pamiętam z nocy.. Było tak ciemno dookoła, lampy na zewnątrz już nie oślepiały swoim jasnym światłem, materac nie był tak twardy jak kiedy się kładłam.. Przez drzwi ktoś wszedł, wydawało mi się że to był.. Wilbur...? Rozszerzyłam oczy przerażona, i powoli się odsunęłam do tyłu, a ten tylko podszedł. To.. To nie Will, to nie jest nasz Will. Patrzył bez żadnych emocji w oczach na wszystko dookoła, a potem na mnie, przerażoną z szczerymi łzami w oczach. Chyba pierwszy raz mam łzy w oczach przy kimś, tymbardziej że jeszcze nic się stało. Podszedł i klęknął, przewracając lekko głowę, jakby zdziwiony. Zaśmiał się, a ja tylko skuliłam wkładając głowę w kolana, i się rozpłakałam... A potem obudziłam, przez kogoś kto mnie uderzał po policzku. Mama Tomsa, oczywiście.. 

Zasłoniłam głowę lekko, bo światło przez otwarte okno strasznie dawało po oczach, tak samo jak świeże i zimne powietrze w pysk. Dopiero potem zorientowałam się że płakałam przez sen, poduszka była mokra... Rozbudziłam się jakoś, usiadłam powoli i przetarłam twarz, oczy były zmęczone po nocy.

- '' o jezu, w końcu. Co się stało, skarbie?'' - powiedziała zabierając dłoń ode mnie

- '' ... nie pamiętam..'' - skłamałam, ale robię to cały czas, bez różnicy. Nie chcę rozmawiać.

- ''cóż.. Dobrze, trudnk. Zejdź na śniadanie'' - wstała powoli

- '' mh.. za sekundkę..'' - powiedziałam podnosząc się. Kiedy wyszła z pokoju wzięłam tylko ciuchy, rozciągnęłam się i poszłam do łazienki. Wyszłam już przebrana. Zeszłam na dół, tak jak kazała, i przywitałam się z Tommy'm, od razu.

Zjadłam śniadanie, i wróciłam na górę razem z Tommy'm. Tyle że on po to aby zrobić stream'a, a ja tylko żeby zabrać plecak i wyjść z domu. No cóż, nie zabrałam wszystkiego, zostawiłam połowę plecaka w domu, wypakowaną pod jego biurkiem. Po chuja byłaby mi tablica Ouija w mieście, albo ładowarka, skoro naładowałam telefon przez noc.

Wracając, wyszłam z domu, i ruszyłam w dalszą drogę. ciągle tą samą stroną. To tak jakbym szła, naładowała się, i szła dalej, tak to wygląda. Tylko gdzie idę? Ta, to dobre pytanie. Do Ranboo, do tego chuja. Muszę się w końcu ogarnąć i dowiedzieć co z Will'em, bo będą mnie dręczyć sny i urojenia.
       To nie tak że Ranboo ma wogóle dom tutaj, ale przyjechał chuj do Toby'ego, i siedzi tam już dłuższy czas. Potem mówił że Tubbo pojedzie do niego i tak jakoś głupio na zmianę, no ale niech robią co chcą, byle by nie pranki. 

Jakiś czas później znalazłam się w mieście. Droga trochę zajęła, ale była tego warta. Przeszłam przez mostek, i znalazłam się na targu. Cóż, był jeden z dni w których akurat był, i było tu sporo pięknych i pysznych rzeczy. To było jedno z tych dobrych miejsc jakie zapamiętałam z przed przeprowadzki...

Chodziłam pomiędzy toną ludzi i namiotów, co chwilę szukając czegoś wzrokiem. Miód, jakieś zabawki, pluszaki, różne pieczywo w tym i słodycze, była nawet maszyna do waty cukrowej. W większości ludzie nie byli sami, chodźili albo całą rodziną, albo parami, albo z dziećmi, jakkolwiek byleby nie sami..

Kupiłam parę rzeczy które mi się spodobały i przydadzą, i siadłam na ławkę niedaleko.. Wzięłam kupionego rogala, i jadłam go powoli, patrząc na ludzi..

Wyjęłam z torby słuchawki, włączyłam moją ulubioną playlistę, i nadal powoli jedząc, szłam do Ranboo dalej.. Zjadłam gdzieś praktycznie jak weszłam na ulicę do domu Tubbo..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Iiiiii tu skończymy na razie, to i tak dość sporo zajęło jak na.. Dzień w którym zaczęłam to pisać.. Ummmmmmm bawcie się dobrze!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 16, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ghostbur x Reader || Martwy PrzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz