Rozdział 12

44 5 8
                                    

Nina spokojnie przemierzała korytarz kierując się do wielkiej sali. Zajęcia z numerologii wyciągnęły z niej więcej energii niż się spodziewała. Usłyszała głośne śmiechy i mimowolnie podążyła tam wzrokiem. Dwóch uczniów z Hufflepuffu stało, przypierając jakiegoś chłopaka do ściany.

- I co teraz, już nie jesteś taki wyszczekany, jak nie ma przy tobie wybrańca? Fajnie było się pośmiać, jak ugryzła mnie ta cholerna Tentakula - powiedział.

Dziewczyna szła dalej, nie chcąc wtrącać się w nie swoje sprawy. Nie dość, że była ślizgonem, to w dodatku nie mogła zwracać na siebie zbyt dużej uwagi.

- Ja nie chciałem, przepraszam - usłyszała głos Neville'a i mimowolnie stanęła jak wryta w posadzkę.

- Przepraszać, to ty dopiero zaczniesz - syknął, a do uszu dziewczyny dobiegł bolesny jęk brata.

- Hej! Co wy tam robicie?! - krzyknęła i w sekundę znalazła się obok.

Nie była w stanie zapanować nad chęcią obrony bliźniaka. Widziała już kilkukrotnie, jak uczniowie ze szkoły śmiali się z niego. Miał wyraźne problemy z niektórymi przedmiotami, a ich rodzice byli dla innych pośmiewiskiem i powodem do dokuczania mu. Wielokrotnie chciała wykrzyczeć innym w twarz, że nie mają prawa śmiać się z Alicji i Franka. Była z nich dumna, że oparli się Voldemortowi. Współczuła też bratu z powodu jego braków. Najwyraźniej ich babcia nie dawała rady wychować go z taką uwagą, jak zrobiliby to ich rodzice.

- O! Nowa, nie wtrącaj się - drugi chłopak zaśmiał się głośno.

- Nowe to ty, zaraz będziesz musiał sobie wstawić zęby - warknęła zdenerwowana.

Obaj puchoni odwrócili się zaskoczeni jej słowami i wlepili w nią swoje gniewne spojrzenia. Wysoki brunet powoli wyciągnął różdżkę i skierował ją w jej stronę.

- Zmykaj stąd, laleczko, chyba że chcesz, żeby tobie również stała się krzywda - syknął przez zaciśnięte zęby.

W tym samym momencie Draco wyszedł zza zakrętu. Kiedy zobaczył scenę z udziałem uczniów Hufflepuffu i Antoniny, zadrżał z gniewu. Nie mieli żadnego prawa celować w nią różdżką, grozić jej, a w dodatku nazywać ją laleczką. Wściekły zacisnął dłoń na rękojeści i zaczął iść w ich stronę.

- Jedyną osobą, której może się coś stać, to ty - dyskretnie złapała za rękojeść różdżki - Expelliarmus!

Magiczny artefakt wystrzelił z ręki chłopaka i upadł na podłogę tuż koło stopy dziewczyny. Przystanęła na nim, aby nie mógł jej tak szybko podnieść. Malfoy przystanął i gdyby mógł, uśmiechnąłby się szeroko. Uwielbiał w niej to, że nigdy nie była księżniczką w opałach. Od samego początku pokazała swoją determinację, siłę i odwagę - wszystkie cechy, które bardzo sobie cenił. Będąc z Dafne wielokrotnie ratował ją z opałów. Nie rozumiał, dlaczego niektóre dziewczyny specjalnie robiły z siebie ofiary losu, chociaż wiedział, że są potężne i nie potrzebują rycerza w lśniącej zbroi.

- Jeszcze raz wyceluj we mnie różdżkę, a nie będę taka miła. Zrozumiałeś?! - ostrzegła go Nina.

- Co tu się dzieje? - w końcu zabrał głos w dyskusji.

- Ta wariatka wyrwała mi różdżkę! - ryknął Mark.

- Bo celowałeś prosto w jej twarz, Mark. Ciesz się, że nie oberwałeś drętwotą. Ja bym się nie zawahał - stanął ramie w ramię z Niną.

- No tak, jakbyś mógł powiedzieć coś na ślizgona - warknął Mark.

- Nie zapominasz przypadkiem, że jestem prefektem? - jego głos był tak chłodny że Nina poczuła nieprzyjemne dreszcze na plecach.

Przepowiednia Sybilli / D.M / ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz