Klaustrofobia

18 3 0
                                    

Zamyślone błękitne oczka wpatrywały się w migoczący obraz drogi. Młoda dziewczyna odwróciła twarz ku swoje matce. 

Kobieta nerwowo zerkała na zegarek a grymas podenerwowania wyłonił się na zwykłe uśmiechniętej twarzy rodzicielki . Auto sunęło ulicą niezwykle delikatnie a mijamy las napawał ostoją ciszy. Obraz zaczął się zmieniać, znajomy budynek znalazł się w zasięgu wzroku.

 Nie chciała tam iść.
Och jak bardzo pragnęła nigdy nie przekroczyć progu tego budynku

Niechęć którą odczuwała na nic się nie zdała.. Trzypietrowy budynek prezentował się niezwykle okazale,a dwa leżące nieopodal boiska tylko dodawały mu rozmachu.

 Gdy czerwone gdzieniegdzie pokryte rysami auto stanęło na parkingu, mimowolnie podniosła się z siedzenia zgarniając czarny smętny plecak. 

 -Pośpiesz się.

 tylko owe słowa zarejestrowała otwierając drzwi 

wyszła

 lekki powiew wiatru otulił jej twarz. Przyjemnie chłodził ciało. Na placu piętrzyły się tłumy młodych ludzi, każda osoba miała na swoim koncie inna historie, inne życie i to właśnie ich wyróżniało.

Odczekała chwili w której samochód na powrót znajdzie się na drodze. Gdy to nastało,  przelykajac gulę ze ślina która zdążyła nagromadzić się w suchym gardle powoli ruszyła ku wejściu do placówki. Uczniowie w oddali rzucali jej obrzydzone spojrzenia. 

Zupełnie tak jakby była czymś niepasującym, czymś wręcz nie zasługującym na jakikolwiek szacunek.. Ale czy właśnie nie to czuła?

Niekiedy coś co słyszymy bez przerwy dzień w dzień, staje się czymś w co zaczynamy wierzyć.

Słyszała szepty, głosy. Marząc aby móc chodź raz poczuć się chciana,  poczuć iż naprawdę zasługuje na choćby odrobinę prawdziwej ludzkiej empatii.

mówią że ostatnia umiera nadzieja.. Jej zmarła już dawno, pozostawiając jedynie żal choć ukryty.

przyzwyczaiła się.

 Przekraczając próg szatni czuła że jest obserwowana. Czuła ten palący wzrok, wywierający ogromny nacisk. Miała wrażenie iż w jednej chwili na jej ciało został zrzucony kilkutonowy ładunek. Podeszła do fioletowej szafki na której widniała maleńka karteczka,chwyciła szorstki papier, a litery ułożyły się w wyrazy.

 Jesteś obrzydliwa , biedaku 

 Westchnęła przeciągle gniotąc papier, z kieszenie szarawej spódniczki wyciągnęła maleńki kluczyk. Gdy tylko przekręciła nim w zamku poczuła ciągnięcie za ramię. 

Została gwałtownie odwrócona i przyparta do szafki. Spojrzała w oczy prześladowcy. Zielony był kolorem spokoju i opanowanie. niestety ta zieleń tęczówek oznaczała ból .Na ustach chłopaka wpełzł diaboliczny uśmiech.

Nie odezwał się ani słowem, tak jakby uważał że ona nie zasługuje aby coś jej powiedzieć, właściwie nie zasługuje na nic

 Otwierając szafkę wepchnął do niej kruche ciałko dziewczyny. Przerażenie zapanowało w każdym zakątku jej marnej duszyczki.

A gdy tylko usłyszała przekręcanie zamka przepadła, jedyne co usłyszała to szyderczy oddalający się śmiech Serce zaczęło bić z nienaturalną prędkością.

 Oddech stał się płytszy wręcz trudny do złapania. gdy chwila osłupienia opadła, zerwała się, krzyk który opuścił jej gardło był przeraźliwy.

 Złapała się za włosy niemal je wyrywając. Dłonie samoistnie zacisnęły się w pięści. Uderzała nimi w metal. nie zważała na ból który emitował z powoli zdzierającej się skóry na knykciach. Poczuła się tak cholernie słaba i bezbronna. W jednej chwili miała wrażenie że ściany się zmniejszają. Bała się. Miała zdecydowanie za mało przestrzeni. 

Dusiła się. 

 wrażenie iż metalowe zasuwy  zaraz zacisnął się na je ciele miażdżąca je nie ustępowało nawet na moment. Czy tak miała skończyć? Wylewające się łzy zasłaniały obraz. nic nie widziała.jednak nie przestawała walić obolałymi pięściami.

Łamiący się głos wydawał się ginąć pomiędzy natłokami myśli które mimowolnie opanowały zmęczony umysł dziewczyny.

rozległ się donośny dźwięk dzwonka oznajmującego koniec przerwy.

korytarze szkoły zawrzały od rozmów uczniów kierujących się na swoje lekcje.

tylko ona siedziała w ciszy w pogrążonej w ciemnościach szafce szkolnej modląc się o to aby ktoś ją usłyszał

Usłyszał jej wołanie które z każdą chwilą stawało się coraz cichsze.

tak jakby ta tlącą się gdzieniegdzie nadzieja niczym iskierka nagle zaczęła przygasać.

opuszczając do reszty.

znów została sama

Cisza która zapanowala na korytarzu nieznośnie kłuła

lecz przecież całe życie tak było.

Ludzie wykorzystają każdy fakt.

ludzie to bezlitosne bestie potrafiące zadawać jedynie ból.

Bo właśnie tak ich widziała.

Ciemność zbliżała sie nieubłagalnie, może zabierze ją gdzieś gdzie nie będzie cierpieć.. gdzieś gdzie wreszcie poczuje się doceniona



Painful truthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz