Madzia Gessler na FAME MMA

180 103 90
                                    

Niedługo po sporze w parku, kiedy anioły już ewakuowały się w popłochu podobnie jak przyłapani kochankowie, Lewiatan z Nazakielem wracali do domu. Jaszczurowaty zażyczył sobie spacer dookoła jeziora, na co nastolatek radośnie przystał, bo bał się, że zbyt wczesny powrót okaleczy jego psychikę w inny sposób. Był już blisko z piekielnymi władcami, zbyt blisko, ale wciąż nie mógł przywyknąć do końca do odgłosów ich kopulacji. Brzmiało to jakby ktoś umierał w męczarniach, jakby machina tortur miażdżyła jego żebra i miednicę, jakby właśnie miał wyzionąć ducha.

Nazakiel miał później koszmary i tym razem chciał ich uniknąć. Dlatego z dwojga złego wybrał już spacer z Glonkiem, ponieważ wydawało się to odrobinę mniej szkodliwe dla zdrowa psychicznego.

- Naprawdę myślisz, że jest szansa na wyjebanie archanioła z nieba za taką pierdołę? - Nazakiel spojrzał pytająco na idącego obok gada.

Szczerze mówiąc, nie spodziewał się jaszczurowatym takiego manifestu poparcia dla swojego brata po tym, jakie przedstawienie odstawił ten obrośnięty łuską zjeb wczoraj, ale najwyraźniej używki i strata domu łagodzą obyczaje.

Wspaniale, kurwa, że za tak żałosną opłatę (a w sumie od paru miesięcy za darmo, bo nawet grosz nie wpłynął na jego konto) jest skazany na włóczenie się po okolicy z ciamajdowatym Glonojadem na haju.

Może jednak mógł zdecydować się na pracę dla drugiej strony. W Niebie podobno mają przynajmniej ciasteczkowe piątki w robocie. Nie musiałby też wybierać między słuchaniem jęków jednego szefa lub prowadzaniem na wieczorny spacer drugiego. Mógł się uczyć, skończyć szkołę, jakieś gówniane studia i spokojnie pracować w korpo. Ale wolał ryzyko i szaleńcze życie sługi Szatana.

- Z Raju wypierdalali za gorsze głupoty. Kojarzysz Samaela? Taki depresyjny typ, magnes na alternatywki... Jego wyjebali za namówienie babeczki na jedzenie jabłek. To mi nie mów, kurwa, że mają jakieś opory przed wypierdoleniem kogoś za pierdoły, gurl.

Nazakiel patrzył na Lewiatana, zastanawiając się, czy reszta szarych komórek gada właśnie uległa ostatecznemu przepaleniu.

- Zawsze tak pierdolish, pół inglisz, pół polish? - zainteresował się, choć zdawał sobie sprawę, że jest to raczej pytanie retoryczne.

Oczywiście, mężczyzna jako najwybitniejszy piekielny lingwista łączył języki i przeplatał je w takich kombinacjach, że najśmielszymi, najbardziej awangardowym twórcom mowy nie przyszłoby to do głowy.

Poza tym Nazakiel nie musiał specjalnie grzebać w pamięci ani starać się przypomnieć sobie, o kim może mówić Lewiatan, bo Samaela znał aż nadto dobrze, jako że to ten właśnie wężowaty kawał skurwysyna załatwił mu tą przeklętą robotę. Nigdy mężczyźnie nie zapomni, jak go wyruchał tym kontraktem, nawet jeśli jego przytępione późną porą postrzeganie świata nie daje mu odpowiedzi na wiele pytań. Samaela jednak zapamięta sobie do śmierci.

Był tak zmęczony, że ledwo powłóczył nogami, ale powinien się tłumaczyć ze swojego spowolnionego myślenia. Nie śpi, kurwa, drugi tydzień, wczoraj uprowadził dziecko, przedwczoraj uciekł policji, tydzień temu dokonał przekrętu podatkowego na ponad pięć tysięcy złotych. Szmugluje narkotyki, rozprowadza nielegalnie wytwarzany bimber, sprzedaje dzieciakom z podstawówek ruskie fajki. Praktycznie całe finanse posiadłości Lucka spoczywają na jego barkach. Chłopak nie przynosi chleba do domu, bo to byłoby za proste. On przynosi składniki, piecze chleb, robi kanapki i rozkłada na kolację przed zblazowanymi piekielnymi książątkami, traktującymi świat ludzi jak gigantyczny plac zabaw.

Zatem podsumowując, tak, nastolatek ma zajebiście duże prawo do bycia przemęczonym.

Glonek tymczasem zaczął śpiewać, co mogło wywoływać u ludzi chyba jedynie odruch wymiotny. I krwawienie z uszu. Nie dość, że debil, to beztalencie muzyczne.

Boska herezjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz