II

120 32 136
                                    

Po raz pierwszy od wielu dni słońce zaczęło przebijać się przez mglistą poświatę otulającą Tettelinis. Promyki słońca zimą w Aakastrze mogły oznaczać tylko jedno - niedługo będzie wiosna.

W komnacie rozległo się pukanie do drzwi. Lawerna śpiąca na ogromnym, bordowym łożu  z baldachimem, przewróciła się na drugi bok. Pukanie nasiliło się, jednak dalej nie było odpowiedzi. Do środka po cichu weszła Teressa.

– Dzień dobry, Wasza Wysokość. Wydaje mi się, że to odpowiednia pora aby wstać. Dziś masz wiele lekcji. – Służka mówiąc to, podeszła do okna i rozsunęła ciężkie zasłony.

– Oh... Teresso, jeszcze minutkę, błagam. – Lawerna stęknęła, nadal nie poruszając się nawet o cal.

– Wybacz, rozkazy twojej matki są nieco wyżej niż twoje, a królowa wyraźnie rozkazała cię rozbudzić. No już, wychodź z łóżka, księżniczko.

Lawerna z ociąganiem zwlekła się z łoża. Wzdrygnęła się z zimna gdy zmacała stopami kamienną posadzkę. Mimo że zdążyła już zauważyć majaczące słońce za oknem, to nadal temperatura była dosyć niska. Teressa szybkim, ale dokładnym ruchem, narzuciła na nią aksamitną podomkę, podszytą przyjemną wełną od środka. Następnie Lawerna jak co dzień zasiadła na podsunięty przez służącą, obity - tradycyjnie bordowym materiałem taboret. Nagle na zawołanie Teressy, ni stąd ni zowąd, zebrały się cztery służące, które w milczeniu zaczęły obsługiwać księżniczkę. Były szczupłe, każda z blond, zaplecionymi włosami i modrymi oczami. Dziewczyny nie bez powodu miały niebieskie oczy, były Oronlaenkami, tak samo jak Palconogi. Właściwie były to jego siostry. Jak udało się Lawernie dowiedzieć, jego rodzina w Oronlae żyła w skrajnym ubóstwie. Przy niechęci Rogana do innych nacji nie było łatwo namówić go, by mogły tu pracować. Król jednak zgodził się, ale pod warunkiem, że pensja Palconogiego znacznie spadnie, a same siostry będą zarabiać o wiele mniej niż inni mieszkańcy zamku. Durant przystał na propozycję, bo mimo że pensja była mała, to wciąż większa niż ta, którą za swoją pracę dziewczęta otrzymywały w Oronlae.

Służki szybko i zwinnie poradziły sobie z włosami Lawerny układając je w piękne, długie loki, tak jak dziewczyna lubiła najbardziej. Kiedy przemyły jej twarz i nałożyły delikatny makijaż, przeszły do prezentacji ubiorów. Lawerna codziennie mogła wybrać jedną z czterech prezentowanych sukni. Co jakiś czas do puli dochodziły nowe, piękne ubiory od nadwornej krawcowej. Lawerna chwilę przyglądała się sukniom. Jak zwykle nie mogła się zdecydować. Zazwyczaj wybierała sukienkę, która po prostu nie była w odcieniach bordo i czerwieni. Mimo, że były to aakastrańskie kolory, wolała inne odcienie. Dzisiaj jednak otrzymała same bordowe sukienki. Po dłużej chwili zdecydowała się na zwykłą, podłużną suknię z bufiastymi rękawkami. Górną część uszyto z krwiście czerwonego jedwabiu, dolną za to z delikatnego zamszu. Mankiety sukni wykończono białą koronką, tak samo jak kołnierzyk.

Po ubraniu się, Lawerna ruszyła za Teressą do jadalni. Podczas gdy dziewczyna wolno przeżuwała przepiórcze jajka, służka wygłaszała jej dokładny plan dnia. Lawerna przewróciła oczami. Miała dzisiaj odbyć aż trzygodzinną lekcję hafciarstwa za to, że uciekła z poprzedniej. Dodatkowo czekała ją geografia i nauka nadwornych manier.

Wydawało jej się, że ten dzień jest już stracony, jednak usłyszała jak na zamkowym korytarzu kasztelan Escott tłumaczył kilku gwardzistom szczegóły zebrania wojskowego z królem. To był promyczek nadziei dla Lawerny. Mimo że nie wolno jej było podsłuchiwać zebrań ojca, co jakiś czas to robiła. Zazwyczaj dowiadywała się tam szokujących rzeczy o królestwie, jak i o swoim własnym ojcu; rzeczy, których nikt by jej nigdy nie uświadomił. Postanowiła więc uświadamiać się sama.

Podmuch OgniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz