2. This Place Will Be The End Of Me.

46 19 4
                                    




Korzystając z chwili wolnego czasu, wyciągnęłam swój ulubiony, czerwony kubek, w którym zaparzyłam kawę i postanowiłam trochę posprzątać w bufecie. Z pokładu słychać było ciągłe rozmowy mężczyzn, jednak na moim nadgarstku ani razu nie zapaliła się czerwona lampka.

- Jak tam? - usłyszałam kobiecy głos i podskoczyłam automatycznie odwracając się w stronę drzwi.

- Kurwa, czy mogłabyś się tak nie zakradać? - patrzyłam z wyrzutem na Mei.

- Widzę, że też delikatnie cię przerażają. - odpowiedziała cicho.

- Nie, nie przerażają. Są zwykłymi ludźmi, którzy mają więcej pieniędzy, więc mają prawo się poczuwać. Z resztą, mają biznesowy wyjazd do Ekwadoru, bez kobiet, bez żon. To wszystko jest normalne. - miałam wrażenie, że nie tylko próbuję wytłumaczyć to jej, ale i sobie.

- David prosił, byś do niego przyszła. - zmieniła temat. - Wydaje mi się, że mu się podobasz.. - zachichotała zasłaniając dłonią usta, za co spiorunowałam ją wzrokiem.

- Nic mnie z nim nie łączy i nie złączy. - przewróciłam oczami śmiejąc się kpiąco i ruszyłam w stronę kokpitu.

David pochodził z dobrej i zamożnej rodziny. Mei miała racje. Już kilka razy próbował się ze mną umówić, jednak za każdym razem odmawiałam. Nie czułam się przy nim swobodnie, z resztą chyba przy nikim się tak nie czułam. A nawet jeżeli, to jego rodzice chcieli dla niego kogoś z jego klasy, czyli mierzyli dużo wyżej niż pospolita stewardessa, bez posagu i rodziców lekarzy.

- Co jest? - spytałam zamykając za sobą drzwi.

- Masz jakieś plany na dni i wieczory w Ekwadorze? - spytał bezpośrednio.

- Na dni i wieczory mam, na noce nie mam. A co chcesz mi je zająć? - uniosłam jedną brew, na co ten się zaśmiał.

- Myślę, że na noce nie byłbym najlepszym partnerem, chrapię. - mówił dalej z uśmiechem.

- Ależ Davidzie... Kto mówi o spaniu? - lubiłam rzucać prowokujące żarty, a on nie brał ich na poważnie. Chyba tylko to sprawiało, że czasem rozmawialiśmy.

- Viv.. Chodzi mi tylko o kilka dni spędzonych z tobą. Może pokazałabyś mi kilka pięknych miejsc. Przecież byłaś już tam wiele razy, znasz Ekwador, tak jakby to był twój dom.

Miał racje. Nie wiem dlaczego, ale zawsze czułam się tam jak w domu, jakby to właśnie było moje miejsce i właśnie tu miałam się urodzić i żyć. Jednak, nie było mi w głowie zwiedzanie Ekwadoru z pilotem samolotu i pokazywanie jemu miejsc, które znalazłam sama i są moją oazą.

- Czy ja ci wyglądam na przewodnika wycieczek? Uwierz mi, że mój aktualny plan to jak najszybciej dostać się do hotelu i odpocząć, może w któryś wieczór wyciągnę Mei na imprezę. Trzeba ją trochę rozerwać po dzisiejszych atrakcjach.

- Serio jest tak źle jak mówiła? - odwrócił głowę w moją stronę.

- Na pewno nie tak źle jak mówiła. Lubi wyolbrzymiać, sam wiesz.

- Może warto ją gdzieś wyciągnąć. Jeżeli będzie odmawiała, mogę pójść z wami. Będąc gdzieś same, będziecie narażone na wiele nie przyjemnych sytuacji z facetami. Jak będę, to nie pozwolę na coś takiego. - powiedział pewny siebie, a ja z trudem powstrzymałam śmiech.

- Przemyślę. - opuściłam kokpit.

Był śmieszny myśląc, że ktokolwiek by się jego bał. Co prawda był przystojny i pokazanie się z nim na pewno zwróciłoby większą uwagę kobiet niż mężczyzn. Jednak, czysto fizycznie nie był zagrożeniem dla żadnego, a przynajmniej trzech czwartych facetów.

Never get a pulse downOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz