Pov. Yoongi
Trzymałem Wiki, by nie rzuciła się na Junsu, choć sam miałem ochotę coś jej zrobić. Czyżby ona maczała palce, w tym kontrakcie?! Jest kretynką jeśli myśli, że dzięki temu do niej wrócę!
Moja przyjaciółka dalej się wyrywała, więc przycisnąłem ją do siebie. Wtedy zaczęła się powoli uspokajać. Spojrzała mi w oczy. Pocałowałem jej policzek co podziałało jak waleriana, bo momentalnie się uśmiechnęła i przytuliła do mnie.
Po chwili Wiktoria odetchnęła, a ja ją postawiłem i chwyciłem za rękę. Mój wzrok znowu spoczął na byłej. Ta już nie miała na twarzy zadowolenia, jednak satysfakcja dalej biła z jej oczu. Nie spodobało mi się to.
─ Nie uderzę Cię tylko dlatego, bo nie chcę przez Ciebie zniżać się do takiego poziomu ─ po chwili zapytałem ─ ten kontrakt to naprawdę, Twoja sprawka?
Wtedy na jej twarzy znów pojawił się uśmiech, gdy powiedziała:
─ Oczywiście, nie podziękujesz mi? ─ usłyszałem prychnięcie Wiki.
Obawiałem się, że ponownie wpadnie w szał, a nie chciałem żeby miała jakieś problemy z mojego powodu. Jednak uroczo wygląda, gdy tak chce mnie bronić. Spojrzałem jej w oczy, po czym szepnąłem "spokojnie słonko" głaszcząc jej policzek. Kiwnęła głową, znowu się uśmiechając.
Wtedy postanowiłem, że nie chcę żyć z poczuciem, iż zawdzięczam coś Junsu. Dlatego ruszyłem znów korytarzem, do recepcji. Niczego nie wyjaśniając powiedziałem siedzącej tam osobie, że jednak nie podpiszę tej umowy. Potem zanim zdążyła zareagować, poszedłem do windy prowadząc tam Wiki.
Moja była wołała mnie, ale całkowicie ją zignorowałem. Gdy jechaliśmy z przyjaciółką na dół, puściłem jej dłoń. Ona nic nie mówiąc, przytuliła się do mnie. Objąłem ją, dopuszczając do siebie pewne myśli. Jest taka kochana. Żałuję, że moje uczucia do niej, pojawiły się tak późno. Ciekawe czy wcześniej miałbym szansę.
Kiedy się odsunęła, zapytała czy to przemyślałem. Zaprzeczyłem ruchem głowy, po chwili wyjaśniając:
─ Po prostu nie chcę nic jej zawdzięczać ─ Wiki ze zrozumieniem pokiwała głową.
Zapytałem czy się spieszy albo jest zmęczona, ale powiedziała, że nie. Dlatego pojechałem do baru. Stwierdziłem, że spotkam się z managerem. Może jest opcja, bym wybrał jednak tamtą wytwórnię.
Niestety okazało się, że nie. Po tym jak odmówiłem, zapewne zaproponowaliby mi gorsze warunki, jak poinformował mnie właściciel lokalu. Czyli to już spalony most. Mężczyzna powiedział, że spróbuje mi jakoś pomóc. Podziękowałem i razem z Wiki poszliśmy do Dodge'a.
Pojechaliśmy do mieszkania dziewczyny, bo dochodziła dwudziesta druga, a oboje mieliśmy jutro zajęcia na ósmą. Przyjaciółka poczęstowała mnie kubkiem gorącej czekolady, która bardzo mi posmakowała. Niedługo potem podziękowałem jej za dzisiejszy dzień i pojechałem do siebie.
Okazało się, że Jungkook czekał na mnie, by dowiedzieć się jak poszła rozmowa. Otworzyłem piwo i usiadłem przy stole razem z przyjacielem. Opowiedziałem mu wszystko. Był w totalnym szoku. Rzucił, że na pewno będzie dobrze i wszystko się ułoży. Powątpiewałem, że to będzie takie proste, ale nie wyprowadzałem go z błędu. Zaraz JK poszedł się położyć.
Ja dokończyłem alkohol i także ruszyłem do siebie, uprzednio biorąc prysznic. W łóżku jeszcze raz przeanalizowałem to co się stało. Kurwa, wyrzuciłem ją ze swojego życia, a i tak w nim miesza. Przez nerwy zasnąłem dopiero po północy.
CZYTASZ
Motyle szczęście | 𝓚𝓲𝓶 𝓢𝓮𝓸𝓴𝓳𝓲𝓷
FanfictionDruga część książki "Motyli pocałunek", przyjemnej lektury ♡ Jedna uczelnia, jeden świat, dwoje ludzi. Ona przyjechała do Korei Południowej studiować malarstwo. Od dzieciństwa lubiła rysować i dobrze jej to wychodziło. Rodzice nigdy nie wspierali je...