Rozdział VIII

14 3 0
                                    

PARYŻ TERAŹNIEJSZOŚĆ

Chusteczka jest czerwona od krwi.

W pokoju odmęty śmierci.

Zegar tyka.

Tik tak tik tak.

Fryderyk Chopin trzyma bukiet białych róż, które Słowacki uwielbia, ale teraz nawet na nie nie patrzy.

Adam wypala papierosa za papierosem, choć to nawet już nie pomaga.

Jest coraz gorzej i gorzej z Juliuszem Słowackim, a on jedynie co może zrobić to włożyć kwiaty do wazonu.

Cisza i nagle czyiś cichy głos, owładnięty obłędem gorączki

Oboje zamierają nagle patrząc się w tym samym czasie na cień mężczyzny w łóżku, który wcale nie przypomina już Julka. Jest to człowiek stary, choć jednocześnie młody. Ma tylko i aż trzydzieści dziewięć lat.

— Zygmuncie, czekałem na te kwiaty wiele lat. Pamiętam jak mi je obiecałeś.

Fryderyk zamiera odwracając wzrok, ale Adam uśmiecha się, choć w jego oczach widnieją łzy.

Mickiewicz siada obok Juliusza i ściska jego dłonie. Delikatnie, bo sam nie ma już siły. Bo samo zetknięcie ich dłoni sprawia, że ma ochotę być zamiast niego na łożu śmierci.

– Obiecałem i spełniłem swą prośbę.

Juliusz nagle kaszle, a z jego warg wypada kilka kropel krwi.

Tik tak.

Adam Mickiewicz zdaje sobie sprawę, że kocha go nad swe własne życie i nienawidzi z taką samą siłą. Za to, że zostawi go na tej ponurej planecie samemu. Za to, że kocha go bez wzajemności. Za to, że ich pocałunek nic dla niego nie znaczył. Bo od zawsze kochał kogoś innego. Kogoś kogo już tu nie ma.

– Pamiętasz Zygmuncie jak Adam wziął nas wszystkich siłą do tego salonu?

Adam kiwa głową wycierając strużkę krwi z jego warg.

Nikt z nich nie dba o to, że może się zarazić. Ignorując zalecenia lekarzy nie chcą zniknąć i pozostawić go na zawsze w samotności.

Na parapecie przy otwartym oknie siada gołąb.

Szarawy, ohydny.

– Żałuję, że nie powiedziałem ci nigdy jak bardzo cię kocham.

Fryderyk ociera łzy. Nie mogąc tego znieść wychodzi.

Pozostawia sam na sam Adama i Juliusza.

– Ale teraz możesz.

Odpowiada cicho Mickiewicz.

– Teraz już za późno.

– Nie, nie, nie. Nigdy nie jest za późno.

Słowacki resztkami sił łapie policzek mężczyzny.

– Niektóre słowa powinny być wypowiedziane o wiele wcześniej niż myślimy.

Gołąb nagle zrywa się do lotu, przez co Adam podskakuje.

Wszystko zamiera. Kręci się.

Słowa niewypowiedziane są tak odmienne od słów wypowiedzianych.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 01, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

NeurasteniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz