Dawno nie czułem się tak źle idąc do szkoły, bolał mnie dosłownie każdy skrawek ciała. Przekraczając próg szkoły momentalnie odbierano mi dobry wygląd, ostatnie chęci do życia i zdrowa psychikę, te drzwi najwidoczniej są jakieś zaklęte. Zdjąłem słuchawki chowając je do małego pudełka, a następnie do kieszeni. Rzuciłem ciche dzień dobry do woźnej i zszedłem na dół do szatni. Odnalazłem swoją szafkę siłując się z kluczykiem aby ją w ogóle otworzyć, wrzuciłem tam swoją kurtkę i wziąłem parę książek. Nigdy nie zmieniałem butów, może w podstawówce jedynie tego naprawdę pilnowali. W szkołach średnich z dwa razy może zwrócono ci uwagę, a tak to mieli w to wyjebane po całości.
Sprawdziłem na dzienniku gdzie mamy lekcje i ruszyłem w tamtą sale, w miarę ogarniałem już te korytarze więc nie było tragedii. Szczerze? Nigdy nie przejmowałem się gdy się spóźniałem. I tak będę mieć przecież spóźnienie, to po co ma się specjalnie spieszyć.
Poprawiłem nieco włosy i wszedłem do klasy rzucając nauczycielce dzień dobry i formułkę o spóźnieniu.
— Dzień dobry Kuba, usiądź już proszę omawiamy dzisiaj ważny temat, co się stało, że się spóźniłeś? — zapytała dosyć uprzejmie.
— Zaspałem przepraszam — odpowiedziałem zajmując miejsce obok blondyna, którego imienia ciągle zapominałem.
— Dobrze już nic się nie stało — uśmiechnęła się i wróciła do dalszego prowadzenia lekcji.
Wyjąłem zeszyt i podręcznik, zacząłem szukać piórnika w plecaku, a bardziej rozsypanych długopisów, jednak na nic. Znalazłem jedynie jakieś śmieci. Obróciłem głowę w stronę blondyna szturchając go przy tym lekko ramieniem.
— Mogę pożyczyć długopis? — zapytałem, a blondyn nie mówiąc nic przysunął w moją stronę piórnik — Dzięki — westchnąłem.
Wyglądał na dość cichego, wkurwial mnie tym. Wiem, że to trochę nie na miejscu, ale nie lubiłem takich osób, po prostu nie były w moim typie, może i byłem po prostu niedojrzały i jedyne o czym myślałem to o przelotnych znajomościach czy imprezach, trudno miałem do tego też powody.
— Coś mało rozmowny jesteś — zacząłem go szturchać długopisem w ramię, chłopak jedynie wzruszył ramionami — Czaje
— A ty za to coś gadatliwy jak na ósma rano — westchnął.
— Kto tu się odezwał — zaśmiałem się, a blondyn przewrócił oczami.
Zacząłem mu się przyglądać nieco dokładniej, miał bardzo delikatna karnację. Jego cera była nieco blada, a włosy złociste. Miał tendencje do worów pod oczami, co zauważyłem z czasem. Miał też niewielkie piegi widoczne jedynie z bliska, a jego oczy wpadały bardziej w błękit.
Z czasem nauczyłem się czytać z ludzi, był dosyć spięty i nieszczególnie rozweselony. Wyglądał na trochę wystraszonego, ale bił od niego taki spokój. Jednocześnie czułem, że chłopak w środku jest zupełnie inny niż na zewnątrz.
Mógłbym robić za pierdolona wróżkę.
Moje przemyślenia przerwał dźwięk dzwonka. Spakowałem swoje rzeczy i wyszedłem z sali na przerwę czekając na zuze oraz resztę.
— Pan Spóźnialski, jeszcze siedzisz z Tobiaszem, dzień pełen pecha po prostu — zaśmiał się Karol.
— On jest ultra dziwny — zaśmiałem się spoglądając okiem na chłopaka.
— Czaicie, że był na imprezie w sobotę, tej na plaży — zaśmiała się głośno Lidka. Byłem pewien, że chłopak to słyszał.
— Nie wygląda na imprezowicza — powiedziałem śmiejąc się razem z resztą.
Trochę podśmiewywałem się z tego blondyna, ale nie było to jakoś nic personalnego, po prostu nie podpasował mi, był nudny.
***
O czternastej w końcu mogłem opuścić to miejsce, miałem tego serdecznie dość. Kiedy miałem już wychodzić z szatni zaczepił mnie jeden chłopak, kojarzyłem go skądś, ale średnio pamiętałem skąd.
— Hej Kuba — przywitał się brunet.
— Cześć, przypomnisz mi skąd się znamy? — podrapałem się nerwowo po karku.
— Wincent, poznaliśmy się na imprezie w sobotę, mam koleżkę barmana — uśmiechnął się, a mi momentalnie wszystko się przypomniało.
— Kurwa no tak już pamiętam — zaśmiałem się.
— Fajnie nam się ostatnio gadało, może wyskoczymy gdzieś kiedyś ? — powiedział, na co nie byłem zbyt chętny.
— Może kiedyś — zaśmiałem się i pożegnałem się z chłopakiem kończąc tą niezręczna konwersacje.
Udałem się na przystanek, pogoda była dzisiaj słaba, a moja mama akurat była nadal w pracy, więc zdecydowałem się wrócić autobusem.
Zajmując jedno z miejsc zauważyłem znów tego chłopaka, chyba Tymka, albo Tobiasza, jakoś tak.Siedział wpatrzony w telefon ze słuchawkami, ciekawe czego słuchał, może gustem muzycznym by nadrobił. Chłopaka nie znałem w sumie wcale, jednak mimo wszystko czułem do niego dziwne uprzedzenie. Sprawiał wrażenie dość specyficznej osoby, trochę oschłej, jednak jednocześnie dziwnie miłej?
Blondyn podniósł wzrok spod telefonu łapiąc ze mną kontakt, niemal od razu popatrzyłem się gdzieś w bok czy na podłogę, nie chciałem wyjść na jakiegoś creepa gapiacego się.
Następny przystanek był już tym na którym wysiadałem, jednak jakby tego było mało blondyn też tam wysiadał, stawało się to już dziwne momentami jak cały czas na siebie wpadaliśmy.
Poczułem lekkie szturchnięcie w ramie, odwróciłem się widząc go. W rękach trzymał bluzę, co najlepsze moją. Chwilę zastanawiałem się skąd mógł ją mieć, zostawiłem w szatni czy coś? Jednak w momencie mnie olśniło gdy przypomniałem sobie rozmowę o imprezie dzisiaj w szkole, pamiętam że wpadłem na niego oblewając go drinkiem. Blondyn zaśmiał się pod nosem widząc moją minę.
— Twoja bluza, oddaje — uśmiechnął się blado wręczając materiał w moje ręce — Dzięki
— Przepraszam, za to co wtedy wyszło — powiedziałem unosząc jeden z kącików do góry.
— Nic się nie stało, Kuba — odpowiedział uśmiechając się i chwilę później się odwrócił zmierzając w przeciwnym kierunku ode mnie.
Stałem na przystanku obserwując odchodzącego blondyna.
Było w nim coś strasznie interesującego.
CZYTASZ
Przebiśniegi || Tobir
Fanfiction„Zaczęły rosnąć przebiśniegi symbolizując koniec mroźnej zimy, przedwiośnie" •••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••• Czasami w chaosie trudno jest odnaleźć siebie, więc czy nie łatwiej jest gdy nam w tym ktoś pomoże? ••••••••••••...