Prolog

74 6 0
                                    

Od Autorki: Wiem, że wcześniej pisałam już Żołnierkę, ale szczerze mówiąc, nie pamiętam już, jak ona szła, co się w niej działo i jak się zakończyła. Jak ktoś pamięta, to, błagam!, możecie mi przypomnieć (tutaj czy na priv, jak Wam wygodnie). 

Liczę, że i nowa wersja jednak i tak przypadnie Wam do gustu. 

Miłego czytania, dnia, nocki, życia xoxo



Wyobraź sobie, drogi czytelniku, że wiedziesz poukładane, całkiem szczęśliwe życie. Żyjesz w rodzinnym mieście, w którym masz paczkę najlepszych przyjaciół. Twój ojciec jest szeryfem, z którym się świetnie dogadujesz. Za kilka miesięcy skończysz szkołę. Na urodziny dostałeś wymarzonego Jeepa w niebieskim kolorze, którego naprawiasz za pomocą taśmy klejącej.

Ale w międzyczasie w twoim kraju wybucha wojna. Z początku ma ona sens, bo wrogowie zrobili zamach na rodzinę królewską i wszędzie zapanował chaos. Ludzie stracili wizję swojego państwa, silnego i zjednoczonego, a rządzący zostali wybici w brutalnych morderstwach.

Później kraj zaczyna biednieć. Wszystkie pieniądze idą na armię, sprzęt i pożywienie dla walczących, bo to oni bronią granic. Tylko że one przesuwają się wraz z wojną. Wrogowie nie odpuszczają, są brutalni, zażarci i pełni nienawiści.

Zanim ukończysz szkołę przyjeżdża do ciebie dwóch mężczyzn w garniturach i mówi ci, że masz się spakować. Najlepiej w dwie minuty, bo nie mają czasu. Twój ojciec jest w pracy i nie masz czasu się spakować. A później trafiasz do bazy wojskowej, dostajesz pryczę i wciskają ci karabin w roztrzęsione dłonie.

I jesteś przerażony. Zdezorientowany. Tęsknisz za domem, w którym przed chwilą byłeś. Jesteś pełen obaw i czarnych myśli. Masz wyrzuty sumienia, że się z nikim nie pożegnałeś. I masz nadzieję, że nie zobaczysz nigdzie znajomej twarzy, mimo że potrzebujesz przy boku przyjaciół.

I w takiej sytuacji znalazł się nasz bohater. Stiles Stilinski. Dziewiętnastolatek, który po przebiegnięciu pięciu metrów miał już zadyszkę i ogień w płucach. Stiles, który nie wiedział, dlaczego to jego wzięli.

Nie dostał żadnych odpowiedzi. Jedynie kazali mu się przebrać i  przyjść na poranny apel. Dowódca wygłaszał mowy motywacyjne, mówił o tym, jak wrogowie są źli, a im brakuje ludzi i teraz będzie masa nowych osób, których nie mieli czasu na przeszkolenie ich. Każdy stoi wyprostowany z dłońmi za plecami, z uwielbieniem wpatrując się w mężczyznę na podeście.

I w ich środku jest Stiles. Średniego wzrostu, szczupły Stiles, który nigdy wcześniej nie miał do czynienia ani z wojskiem, ani ze strzelaniem, a tym na pewno nie z wojną.

Po apelu z wieloma nowymi chłopakami miał zajęcia ze strzelania. Myśl o tym, że będzie musiał strzelić do drugiego człowieka sprawiała, że cały się trząsł. Miał ochotę wymiotować. Pocił się ze stresu i chciał uciekać najdalej, gdzie potrafił. Ale po drugiej stronie koszar czekała go armia wroga. A z tego, co mówił dowódca nie czeka tam miłe powitanie.

W nocy słyszy Stiles, jak wraca reszta jego batalionu. Dziesięciu przeszkolonych już żołnierzy śmieje się. Są brudni z popiołu, piachu oraz krwi. Zaschła na ich ciuchach, twarzach, tworząc groteskowy obraz. A ich uśmiechy to te z rodzaju pełnego zadowolenia; dobrze wykonali zadanie i teraz świętowali.

Opowiadali, jak wybili połowę wrogów w wiosce, którą próbują odbić. Przed tygodniem została zajęta przez nich, spalona; podobno trupy cywilów walają się po ulicach jak śmieci. Mówią, jak tamci błagali ich o litość, jak uciekali, jak płakali i szczali pod siebie, gdy oni ich wybijali. Że to jest znaczący punkt, który przejmą, założą tam kolejne koszary i wkrótce wygrają tą wojnę.

Stiles biegnie do toalet, gdzie wymiotuje i płacze, nie mogąc słuchać ich dłużej. I błaga Boga w myślach, by zabrał go do domu. 

soldiering /sterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz