Szloch.

36 4 0
                                    


Kule dosięgają drzew. Dosięgają też ciebie. Czujesz ciepłą krew, która wypływa z ran. Oddech masz ciężki, urywany, płuca palą z wysiłku. Wiesz, że nie możesz upaść ani pozwolić, by ciebie złapali. Czeka ciebie śmierć za dezercję tak samo, jak wroga, z którym się zaprzyjaźniłeś, a teraz z nim uciekasz.

Śmierć jest tak blisko, jak kule żołnierzy, z którymi dzieliłeś ostatnie tygodnia życia.

Noc jest mroźna, a krew ciepła i nie masz pojęcia, co robić. Derek ucieka pomiędzy drzewami, klucząc, unikając kul. Tracisz siły i nadzieje, że i tobie się uda.

- Tutaj – Nagle Derek znajduje się obok, szarpie mocno za ramię Stilesa. Wpadają do ciemnej jaskini.

Stiles ma ochotę wrzeszczeć z bólu, ale zagryza zęby tak mocno, że boi się, że zaraz się połamią. Nad nimi przebiegają żołnierze, słychać ich sapanie i krzyki, przeładowywanie karabinów.

Stiles wie, że ma postrzelane ramię. Na udzie ma draśniecie, które piecze i krwawi. Ma nadzieje, że kula przeszła na wylot.

Czuje obok siebie ciepłe ciało Dereka. Słyszy jego głęboki oddech.

Gdy nad nimi panuje cisza, odzywa się szeptem:

- Więc takie jest życie dezertera?

- Tak – Mamrocze Derek. Chwyta za dłoń młodszego, splata swoje palce z jego. Ten uścisk jest silny i pokrzepiający.

Idą w ciemność jaskini, gdzie w końcu znajdują ślepy zaułek. Derek rozpala małe ognisko; ściany są wilgotne, a na podłożu jest kilka starych kości zwierząt. Zdzierają z mundurów naszywki z nazwiskami, spalają je. Zjadają batony proteinowe i dzielą się butelką wody.

Stiles miał nadzieję, że jak uda im się ucieczka, będzie się czuł lepiej. Ale tak nie jest. Jest ranny, zmęczony i chce wrócić do ciepłego łóżka, nawet może być to polowe. Od teraz będzie poszukiwany ze dezercję, co może narazić także jego rodzinę i przyjaciół. Dopiero teraz o nich pomyślał i załamał się, wyobrażając, co mogą o nim pomyśleć.

- Nic im nie będzie – Mówi Derek, kiedy Stiles wyznaje mu, co myśli – Mogą się nigdy nie dowiedzieć. Poza tym jestem pewny, że gorszą wiadomością byłoby dla nich to, że zginąłeś.

- Chcę, żeby ta wojna się skończyła.

- Ja też. Chcę wrócić do swojego domu, który został zbombardowany, do rodziny i przyjaciół, których pogrzebałem, bo zginęli. Stiles, już nigdy nic nie będzie takie samo; nawet jak wojna się skończy.

Stiles teraz chce wyć. Chce szlochać i krzyczeć, wywrzeszczeć całe swoje cierpienie i ból. Pozwala jedynie sobie na kilka łez.

- Dlaczego mnie wtedy pocałowałeś? – Szepcze Derek. Siedzą blisko siebie, ich ramiona się stykają.

- Dlaczego ci się wtedy podobało?

- Słuszne pytanie – Śmieje się bardzo cicho starszy. Stiles czuje, jak na jego mokrych od łez policzków wykwitają rumieńce.

- Czułem, że chcę to zrobić. To moje wytłumaczenie.

Teraz to Derek całuje Stilesa. Jest to powolny, lecz namiętny pocałunek.

Stiles pragnie, by starszy całował go dalej i więcej, ale ten przerywa, by opatrzyć jego rany.

I następnego ranka Stiles budzi się sam. 

soldiering /sterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz