Od mojego pozostawienia samego sobie Jaspera minęło odrobinę czasu. Przez cały czas czuję się rozdarta. Nie mam pojęcia komu mogę zaufać, a komu nie. Wyrzuty sumienia mnie pochłaniają. Z jednej strony nie mogę pogodzić się z faktem iż zostawiłam w taki sposób Jaspera, ale z drugiej nigdy już nie wybaczę sobie tego, że sypiałam z Jasperem podczas nieobecności Justina w moim życiu. Coś ze mną jest nie tak. Od małego byłam szalona, chaotyczna i wszędzie mnie było pełno. Teraz z własnego doświadczenia wiem, jak życie potrafi odebrać człowiekowi najlepsze cechy. Z energicznej dziewczyny zamieniłam się w osobę, która ledwo wiążę koniec z końcem. Urodziła dziecko, zostawiła chłopaka, którego kocha dla innego, dodając jeszcze, że ten ją zdradził. Oddam wszystko, aby zamienić się wszystkimi wydarzeniami w moim życiu z jakąś normalną, chodzącą na studia dziewczyną, której jedynym zmartwieniem jest czy zaliczyła egzamin. Jednak los wybrał dla mnie inną drogę. Sama plączę się już w swoich wyborach i nadal nie wiem czy dobrze zrobiłam przyjmując propozycję Justina, aby zatrzymać się z nim w hotelu. Uchylam swoje powieki. Lężę na miękkim materacu małżeńskiego łóżka. Ciekawe, czy jeszcze kiedykolwiek spotka mnie takie szczęście, aby wyjść za kogoś za mąż. Muszę się chwilę przyzwyczaić do jasnego światła, wypełniającego pokój. Jednak widok, który zastaje zapiera mi dech w piersiach. Justin pochyla się nad małym Theo i uśmiecha się szeroko. Czuję jak wypełnia mnie ciepło. Nie mogę powstrzymać uśmiechu malującego się na mojej twarzy.
- Tatuś już tutaj jest – głaszcze malca po główce i pochyla się, składając na jego czole czuły ojcowski pocałunek.
Justin śmieje się cicho, kiedy Theo wystawia swoje rączki w jego kierunku. Chwyta w swoją dużą dłoń jego i chwilę przygląda się temu, jaka jest ich różnica w wielkości. Muszę przyznać, że jest to najbardziej uroczy widok, jaki mogłam zobaczyć przez ostatnie lata. Nie mogę nic poradzić na to, że mój wzrok zamazują łzy, które powoli staczają się po moich policzkach.
- Chloe? Wszystko w porządku, kochanie? – słyszę zaniepokojony głos Justina, gdy odwraca głowę w moim kierunku.
Szybko znajduje się już obok mnie i przytula mnie do swojej klatki piersiowej. Od kiedy stał się względem mnie taki opiekuńczy? Nie jestem aż taka krucha i słaba.
- Wszystko dobrze, Justin. Po prostu.. To tylko ze wzruszenia. Nie sądziłam, że tak szybko obdarzysz Theo jakąkolwiek sympatią – kręcę głową, pozwalając, aby jego silne ramiona mnie obejmowały.
- Wcześniej byłem zły na tego dupka Jaspera. Przez te dwa lata cały czas zastanawiałem się, co on ma takiego lepszego ode mnie i dlaczego mnie zostawiłaś. To było straszne. Już nigdy więcej mi tego nie rób, słyszysz? – ostatnie słowa wyszeptuje prosto do mojego ucha.
- Obiecuję, już nigdy cię nie zostawię – mamroczę w jego tors, przejeżdżając po nim swoimi dłońmi.
Justin podnosi palcem wskazującym mój podbródek i łączy nasze wargi w czułym pocałunku. Ujmuje moją twarz w dłonie. Całuje mnie z taką pasją, jakiej jeszcze nigdy nie doświadczyłam przez jeden pocałunek. Oddaje w ten sposób swoje wszystkie emocje, która skumulowały się w nim podczas naszej rozłąki. Czuję jego tęsknotę, złość na mnie, ale też bardziej na jego samego o to, że pozwolił mi tak łatwo odejść i dodatkowo o to, że tyle czasu zajęło mu odszukanie mnie. Ten pocałunek mówi więcej niż słowa. Przynajmniej dla mnie. Kiedy Justin chce posunąć się do drugiej bazy i skrada się dłońmi pod moją koszulkę w pokoju rozbrzmiewa płacz Theo. Chichoczę cicho na jęk frustracji Justina.
- Cóż, skoro, nie masz ochoty mnie opuszczać będziesz musiał się do tego przyzwyczaić i czasami odpuszczać seks – śmieję się, wstając z wygodnego łóżka.
Podchodzę do kojca małego i doskonale wiem, że jest głodny. Nie mam pod ręką żadnej butelki z mlekiem, więc decyduję się nakarmić go piersią. Biorę go na ręce i delikatnie jak z porcelanową lalką siadam na brzegu łóżka. Zsuwam z siebie jedną ręką stanik oraz podwijam koszulkę. Justin wpatruję się jak zaczarowany w scenę rozgrywającą się tuż przed nim. Unoszę wzrok na niego i lekko się uśmiecham.
- Nigdy nie sądziłem, że w najbliższym czasie zostanę ojcem. Cholera, w ogóle nie spodziewałem się, że tak szybko będę mieć dziecko – mówi szczerze, oblizując przy tym swoje suche wargi.
Kiwam głową w geście zrozumienia. Sama byłam w niemałym szoku, kiedy dowiedziałam się, że będę miała dziecko. W dodatku z Justinem, który był tysiące kilometrów ode mnie. Jednak Jasper od razu zadeklarował się iż zajmie się mną i dzieckiem. Myślałam, że nas kocha, ale jednak życie lubi robić niespodzianki. Znalazłam go unoszącego się nad ciałem młodej pielęgniarki. Mam nadzieję, że już nigdy nie zobaczę go na oczy. Przysięgam, że nie mogłabym się kontrolować, a tym bardziej powstrzymać Justina od zabicia go. Kończę karmić Theo i z powrotem umieszczam go w kojcu. Mały od razu zasypia, ssąc swojego ulubionego, fioletowego smoczka. Otulam go kocykiem i siadam przy nim, cały czas kontrolując czy, aby nie przyśni się mu coś złego.
***
Ten dzień jest jednym z najbardziej leniwych dni. Cały czas leżę w łożku, jem albo zajmuję się Theo. Tylko Justin cały czas jest w ruchu i pracuje na laptopie. Nie mam odwagi zapytać go czy nadal pracuje w tej branży, co wcześniej. Nie chcę zepsuć nam pierwszego dnia po rozstaniu. Aktualnie chłopak poszedł pod prysznic i namawiał mnie, abym do niego dołączyła. Oczywiście jestem zdania, że chociaż jedna osoba musi znajdować się z Theo w jednym pomieszczeniu, więc musiałam odmówić. Kiedy rozlega się dźwięk dzwoniącej komórki Justina marszczę brwi. Pewnie nie słyszy nic przez szum wody, więc sięgam po nią. Rozchylam lekko swoje wargi, widząc na wyświetlaczu imię Spencer. Więc nadal utrzymuje z nią kontakt? Celowo odbieram połączenie, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej o tym, jakie są ich stosunki.
- Justin, kochanie gdzie ty jesteś? Dzwonię już któryś raz, chciałam tylko zapytać, kiedy spotkamy się na kolejny gorący seks? – słyszę głoś Spence.
Od razu rozłączam się i rzucam telefonem o ścianę. Pod moją nieobecność zabawiał się cały czas ze Spencer, chociaż sam wytknął mi od razu przy naszym zderzeniu pieprzenie się z Jasperem. Oh, cudownie. Nawet nie muszę teraz psuć tego dnia pytaniem o jego pracę. Sam się zepsuł wieścią o tym, że pieprzył się ze Spencer przez ten czas, kiedy nie było mnie przy nim. Zaciskam swoją szczękę i sztywno układam dłonie na kolanach, gdy Justin wchodzi do pokoju.
- Chloe? Coś nie tak? – jego pas oplata ręcznik i otrzepuje nadal wilgotne włosy.
Wszystko świetnie. Z resztą jak zawsze.
Na początku chciałam napisać cały rozdział wiecie taki słodki, ale zdecydowałam się, że relacja Chloe z Justinem nie może być taka prosta. Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba i piszcie jak waszym zdaniem Justin się teraz wykręci przed Chloe;)
@bizzlepauline
CZYTASZ
illegal love 2: trouble » bieber ✔
Fanfiction"Prawdziwa miłość oznacza, że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz" copyrighted © 2015 baeblues & bizzlepauline cover by loksiplier