3

19 2 0
                                    

pov: Draco
Czekałem jak brunet się obudzi, czekałem i czekałem obudził się,
- O hej Harry... Wierz co muszę już dziś wracać - Oznajmiłem mu a on skinął głowa że tak
- Chodź zjemy śniadanie- zaproponował Harry ale ja najpierw udałem się do łazienki, patrzyłem na siebie z obrzydzeniem... Ściągnąłem bluzę patrzyłem na łokcie, wyciągnąłem małą żyletkę przyłożyłem do skóry, oczy zapełniły się łzami... Rozglądałem się czy Harry nie idzie, nagle przejechałem żyletką po łokciu i zrobiłem ranę.. Patrzyłem w wielkie lustro z namalowanymi kwiatkami, otarłem łzy i załozyłem bluzę i wyszłem z łazienki skierowałem się do Harrego, Podeszłem i usiadłem obok niego po zjedzeniu posiłku skierowałem się z nim do wyjścia
- Przyjdę jutro lub pojutrze... Dam ci znać - powiedziałem i wyszłem za drzwi
- Dobrze napisz do mnie jakby co- Powiedział i zamknął drzwi, wślizgnąłem się do domu ściągnąłem buty. Zobaczyłem ojca podszedł do mnie bliżej
- Ohhh Młody malfoy! - krzyknął i przysunął mnie do ściany, trzymał się moich ramion
- Dostaniesz nauczkę - powiedział a ja już wiedziałem o co chodzi, rozpiął moją koszulę a później swoją, oczywiście trzymał mnie, następnie ściągał moje spodnie... Zaczął mnie gwałcić piszczałem i dusiłem się łzami, po półtoragodzinnym gwałcie puścił mnie, na koniec mnie pobił i poranił szkłem...
kilka dni później
pov: Draco
Nie mam na nic siły, codziennie ojciec się nad mną znęca seksualnie i fizycznie naszczęście jeszcze nie niszczy mi psychiki. Skuliłem się w kulkę i pomyślałem sobie żeby nie napisać do Harrego,
„ Drogi Harry
Przepraszam, że się nie odezwałem... Po prostu ojciec... teraz mam wolną chwilę ale nawet z ziemi wstać nie umiem , nie daje rady... Ojciec kurwa muszę kończyć idzie tu!
przepraszam
Draco"
szybko zakończyłem pisać i wysłałem list, ojciec już tu był.... Skuliłem się a on wziął swoją metalową pałeczkę i przewalił mi w zebra, krzyczałem i piszczałem przywalił mi tym 2 raz, tak samo piszczałem.... Mega bolało, po chwili straciłem przytomność....
Obudziłem się i zobaczyłem list od Harrego
„ DRACO!
co się dzieje? Masz siłę? jak tak jak najszybciej spakuj kilka rzeczy i teleportuj się do mnie! Proszę
Zależy mi na tobie
Harry"
Po przeczytaniu wstałem lekko o małych siłach wziąłem torbę wpakowałem kilka rzeczy które będą mi potrzebne, nadal zebra paliły bólem i cierpieniem otworzyłem okno, pod moim oknem były krzaki więc luz, skoczyłem leżałem w nich chwilę bo siły nie miałem.... Przeleportowałem się do domu blacków i Pottera, zwinąłem się z bólu... Stałem przed domem jak można to nazwać staniem jak masz zebra całe piekące i cały czas zwijasz się w poł zapukałem a on odrazu otworzył drzwi
- pomóc ci iść?- zapytał a ja nie miałem sił mu odpowiedzieć, pomógł mi iść a następnie wylądowałem na kanapie w objęciach pięknego i pomocnego Harrego,
- Harry.... Nie daje już rady... powoli myślę że umieram - powiedziałem z ogromnymi przerwami i łzami w oczach
i znów fala bólu przepłynęła mi przez żebra, krzyknąłem z bólu i zwinąłem się w poł
- Dray co ci jest? - zapytał i odsłonił ranę na żebrach- Zostań tu a ja pójdę coś czym mogę ci pomóc - powiedział i odszedł, przeszedł chwilę i podszedł do mnie powoli odsłonił ranę, patrzył i ją zabandażował i odkaził, dał mi tabletkę przeciwbólową, wziąłem ją
- Dziękuje.... - powiedziałem z małą siłą
- Nie ma za co- Powiedział Harry, - Draco.. Co on ci robił? - Zapytał spokojnie i z troską, ale ja nie byłem w stanie nic powiedzieć, Wleciał list Harry wstał...
Czytał i czytał aż nagle się załamał, nie wiem co to ale coś poważnego
- H-harr? - Był mega smutny, widać że w liście było coś nie tak
- T.tak? - zapytał
- Coś się stało?- Zapytałem, a on mnie przytulił
- Nic... Oprócz tego *westchnął* Hermiona.. walczy o życie *wyszeptał mi do ucha, spiąłem się było to pewnie czuć KURWA. Było to straszne że Granger teraz walczy o życie a Harry jej najlepszy przyjaciel siedzi tu ze mną, jakimś randomem.
- Jedz do niej- powiedziałem, ręce mu się trzęsły więc je chwyciłem- Jechać z tobą?- Zapytałem, a on mnie przytulił, kołysałem nim lekko.
- P-prosze.... A możemy.. się.. P-przeleportować?- Zapytał mega cicho, nie był w stanie
- Tak słońce - Powiedziałem i zrozumiałem co powiedziałem, był cały różowy- oh.. przepraszam.. - Byłem cały zawstydzony, skierowaliśmy się do wyjścia. Wyszliśmy z rezydencji Balcków i Pottera, złapałem jego dłoń i ścisłem ją
- Gotowy?- zapytałem patrząc się w jego zielone oczy
-Jasne- Powiedział i mocniej chwycił dłoń,
- Szpital świętego Mungusa!- Wykrzyczał, i Zrobiło się jasno, Harry upadł na ziemię a ja Wylądowałem na nogi pomogłem wstać harremu
- Wszystko ok? Boli cię?- zapytałem a on kiwnął głową że „nie" i poszliśmy. Przypomniałem sobie że Hermiona mnie nienawidzi więc chyba nie będzie chciała mnie widzieć, weszliśmy do szpitala
- Do Hermiony Granger! - Wypowiedział brunet, i czekaliśmy jak Lekarz pogrzebie w papierach i znalazł
- Pierwsze piętro, trzecia sala - powiedział doktor i wpuścił nas do szpitala, znaleźliśmy pierwsze piętro i szukaliśmy trzeciej sali. Harry zauważył, sala numer trzy, drzwi były białe z Dużą ilością kwiatów.
- Znalazłem!- Powiedział Harry, wszedł ale ja stałem w miejscu- nie wchodzisz?- Zapytał Harry, i czekał na odpowiedź
- Hermiona wątpię żeby chciała wiedzieć swojego wroga - westchnął- A poza tym, nienawidzi mnie- Powiedziałem, a on delikatnie chwycił moją dłoń i wprowadził mnie do sali, i usiadł obok łóżka Hermiony a ja stałem przy Harrym
-hej Harry... o Malfoy? Co ty tu robisz?- zapytała a ja błądziłem nie widziałem co powiedzieć
- Draco, jest moim przyjacielem. I pomógł mi tu dojść - powiedział i chwycił moją dłoń za plecami, widział mój niekomfort w oczach.
- Oh hej... Harry, niedługo wycho.. - przerwał jej ron, który prawie wyważył drzwi i zamurowało go na mój widok
- Co on tu robi!- wykrzyczał
-Draco jest super!- wtrącił się Harry
- Wątpię!- wyszłem i stałem przed drzwiami
- Malfoy się nigdy nie zmieni!- krzyczał ron, a ja słyszałem to za drzwi
-On się zmienił!- Cały czas stał w mojej obronie
- Ta napewno...
- Spierdalaj!- przerwał mu w połowie zdania, i wyszedł.
-Harry! -krzykła Hermiona.
- Odwalacie się!- krzyknął jak zamykał drzwi, podszedł do mnie i chwycił dłonie trząsly się od słów, i paniki
- Chodźmy- pomógł mi wstać i wyszli wyjściem, Chwycił moją talie
- Przepraszam... mówiłeś coś a ja to olałem- miał wyrzuty sumienia, było to po nim widać
- Nic się nie stało, - powiedziałem, chwyciłem jego dłoń.- Gotowy?- zapytałem a on skinął głową na tak, wróciliśmy do domu...

Bitwa pod Hogwartem - Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz