~ 21 ~

39 3 3
                                    

Pov Kati

Siedziałam na kolanach Felicji, popijając ciepłą herbatke z miodem i cytrynką. Oglądaliśmy jakąś komedie, razem z Rzeszą, Weimarem, Niemcami, Rosją, CN i AW
- Przesłodko razem wyglądacie dziewczyny - oby dwie spojrzałyśmy się na Cn lekko zaczerwienione
- Nie przesadzaj -
- Nie przesadzam, zgadzasz się ze mną Rzesza - mówiąc to, mężczyzna spojrzał się na swojego syna, który był dość mocno podpity, ale nawet dobrze kontaktował z nami
- Jeśli kochany Weimarek da się pocałować - stwierdził biorąc kolejny łyk piwa
- Nie pij więcej, szkodzi ci bardziej niż wciąganie apapu - stwierdził zażenowany tą całą sytuacją Weimar. Rzesza przybliżył się bliżej do swojego brata, tak że dzieliło ich tylko parę centymetrów
- Kotku nie udawaj że mnie nie kochasz -
- Po pierwsze nie jestem twoim kotkiem, po drugie nie kocham cię -
- Kłamiesz - mówiąc to złapał za jego policzek i zaczął go głaskać
- Kochany jesteś - nie mogąc wytrzymać ze śmiechu wtuliłam się w szyję Felicji, która przytuliła mnie mocniej do siebie
- Przestaniesz robić z siebie większego idiotę niż jesteś -
- Jestem twoim idiotą~ - Święty Ronie zabierz mnie z stąd, błagam. Weimar chyba się załamał swoim bratem, bo nie miał siły nawet go powstrzymywać. Zamiast tego przybliżył się mocniej do nazisty i pocałował go w polik
- A teraz dasz mi spokój? -
- Oczywiście kochanie - odpowiedział przytulając się do starszego, głaszcząc go po rączce
- Miałeś dać mi spokój -
- Przecież dałem~ -
- Nie prawda - Rzesza rozsiadł się na jego kolanach i złapał za jego poliki
- Prawda kruszynko~ -
- Nie pij więcej, bo ci odwala - stwierdził Weimar, próbując się nie roześmiać , głupoty swojego brata
- Oj ciekawe czy teraz będzie ci do śmiechu~ - stwierdził i wbił się w jego usta. Starszy zdziwił się, co młodszy wykorzystał i usadowił się wygodniej na kolanach szwaba
- Matko jaka kazira - wyszeptała Feliś, próbując się nie roześmiać. Przytuliłam się do jej ręki uśmiechając się pod nosem
- Skarbie, powinnaś się przyzwyczaić -
- Wsumię, Rzesza zawsze coś odjebie - zaśmiała się cichutko, całując moją rękę
- Hej łaskoczesz -
- Przepraszam kruszynko~ - wyszeptała i polizała mnie po szyi
- Ah~ Feliś~ -
- Japierdole ci się całują, te się pieprzą -
- NIE PRA- urwałam w połowie zdania, bo przeszkodził nam Weimar który nie spodziewanie jęknął. Spojrzałam na Cn, który miał serdecznie dość ich zachowanie. Podszedł do nich i złapał Rzeszę za bluzkę
- Możesz łaskawie nie gwałcić swojego brata, chociaż raz - Spojrzałam na Weimara, który był zawstydzony całą tą sytuacją. CN wyszedł z Rzeszą, natomiast ja podeszłam do Weimara
- Co on ci zrobił? -
- Ugryzł mnie w szyję -
- Oł -
- Ale spokojnie, zajmę się nim osobiście - mówiąc to zobaczyłam dość psychopatyczny uśmiech
- Ale nie martw się, nic mu poważnego nie zro- usłyszeliśmy krzyki dochodzące z pokoju Prus.
O nie
- Weimar? -
- Nie martw się, będzie dobrze -

Pov Prusy

- Ir proszę cię, dziecko obudzisz -
- NIE OBCHODZI MNIE TO -
- Ir proszę cię, nie chciałem wtryniać się w wasz związek. Rozumiem że jest on dla ciebie ważny -
- TO NA JAKĄ CHOLERĘ SIĘ WPIERDALASZ W NASZ ZWIĄZEK -
- BO GO KOCHAM TAK SAMO JAK TY GO -
- TYLKO TY NIE ROZUMIESZ TEGO ŻE JESTEŚMY MAŁŻEŃSTWEM!? - O nie
- C-co? PRZECIEŻ MÓWIŁEŚ MI ŻE MASZ KOGOŚ, ALE NIE ŻE JESTEŚ Z NIM ZARĘCZONY - krzyknął na mnie wkurzony Polak
- ALE TO NIE JEST NIC POWAŻNEGO, KOCHAM CIEBIE RON- w tym momencie zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem. Mężczyźni spojrzeli na mnie z niedowierzaniem i złością w oczach
- Znaczy się, nie miałem tego na myśli. Kocham was obu i chce z wami wychować nasze dzieci -
- Jak to nasze? Co chcesz przez to powiedzieć? - milczałem przez chwilę
- Przespałem się z RON-em. ALE TO NIC NIE ZNACZYŁO POWAŻNEGO, chyba- czułem że zaczynałem się gubić w swoich wyjaśnieniach
- Właśnie straciłeś resztki swojej godności -
- Nie tylko to - mówiąc to Ir zdjął swój pierścionek zaręczynowy i rzucił go pod moje nogi
- Koniec z nami, a i Ipr będzie miał zakaz zbliżania się do ciebie, zadbam o to -
- NIE MOŻESZ MI ZABRONIĆ SPOTYKAĆ SIĘ Z MOIM SYNEM, ZRESZTĄ JEST TO NIE MO- nie dokończyłem, bo dostałem z liścia od Ir. Złapałem się za polik i spojrzałem na niego z niedowierzaniem
- Nie pyskuj gnoju -
- RON POWIEDZ MU COŚ - spojrzałem na Polaka z nadzieją, jednak on tylko stał z boku
- Okłamałeś mnie, więc czemu mam ci pomóc. Zresztą czemu miałbym cię kochać, a teraz Ir wyjdźmy -
- Już tylko wezmę Ipr -
- BŁAGAM ZOSTAW MI GO. NIE ODBIERAJ MI MOJEGO SKARBA - nie zważając na moje słowa wziął maluszka i wyszedł z Litwinem z mojego pokoju, zostawiając mnie samego
- Nie, to nie prawda - wyszeptałem, podnosząc obrączkę z ziemi
- Nie mogą mnie zostawić. Przecież ja ich kocham. TO NIE PRAWDA - wykrzyczałem załamany. Jedyne najważniejsze osoby w moim życiu właśnie ode mnie odeszły, a wszystko przez moją głupotę
- Prusy? - usłyszałem zmartwiony głosik Kati. Spojrzałem na nią. Dziewczyna była zmartwiona, widać to było
- Słyszałam waszą kłótnię. Wcale to nie jest twoja wina że się w nich zakochałeś -
- Kati, słoneczko nie zawracaj sobie tym głowy. To są moje, Ir i Rona sprawy - dziewczyna podeszła do mnie i przytuliła. Lekko się zdziwiłem na to
- Prusy jesteś dla mnie jak mój ojciec i chce być przy tobie kiedy nie idzie ci w życiu -
- Kati -
- Kocham cię tato - zamurowało mnie. Stałem jak wryty, tulony przez dziewczynę, która powiedziała do mnie tato
- Ich liebe dich auch Katrin - przytuliłem ją do siebie mocniej i otuliłem moim skrzydłem, by poczuła ciepełko
- Pamiętaj że zawsze spróbuje ci pomóc. Nawet teraz ci pomogę. Porozmawiam z nimi -
- Skarbie nie dasz rady -
- Napewno się zgodzą, wrócą do ciebie razem z jednym z dwóch twoich dzieci -
- Skąd ty o tym wiesz -
- Germańska krew kochany - zaśmiała się
- Dziękuję ci skarbie -
- Nie ma za co -
- Słuchaj a może porozmawiać z Ronem Felicja? A ty z Ir? -
- Oh oczywiście Prusy - uśmiechnęła się do mnie szczerze
- Muszę iść, bo obiecałam Feli że przyjdę tylko sprawdzić co tu się stało. Więc chodź - złapała mnie za rękę i zaczeła ciągnąć w stronę  drzwi
- Słonko gdzie mnie prowadzisz? -
- Do kuchni. Zrobisz sobie kawę albo melizkę na uspokojenie - nic nie mówiąc wyszedłem razem z nią z pomieszczenia i zeszliśmy do kuchni. Kiedy tam weszliśmy dziewczyna włączyła czajnik i wyciągnęła mój kubek
- Zostaw, sam ją sobie zrobię -
- Przecież to nic wielkiego - stwierdziła nalewając wody do kubka gdzie była torebka melizki
- Masz, wypij całą, a ja pujdę spytać się Felicji, czy porozmawia z Ronem -
- Dobrze i jeszcze raz dziękuję -
- Nie ma sprawy - powiedziała i poszła do swojej dziewczyny, zostawiając mnie samego. Oby wrócili do mnie, tak strasznie ich kocham i tęsknię

=================================

Słów: 1042

~ Antyczna mafioza ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz