2.proźba

85 5 0
                                    

Przez to co się stało nie zmrużyłam już oka.
Leżałam skulona i popłakiwałam.
Żałowałam tego co zrobiłam.
Bardzo żałowałam.

Jak zrobiło się jasno spojrzałam w telefon. Była 5 rano, zdecydowałam że się przebiorę i zejdę na dół.
W łazience zobaczyłam że moje oczy były całe napuchniete. Przecież nie mogła tak wyjść! Gdyby Vincent mnie zobaczył zadał by mi serię pytań a rozmowy z im boję się bardziej niż zapytać o coś tonego.

Przemyłam oczy wodą i nałązyłam maseczkę pod oczy.
Po chwili ją zdjęłam i moje oczy wyglądały lepiej ale nie tak jak chciałam. Zignorowałam to i przebrałam się i poszłam na dół

Nie zastałam nikogo oprócz naszej kucharki. Zdziwiła się moim wszesnyn zejściem na dół.
Dała mi śniadanie a ja zasiadłam do stołu. Miałam dzisiaj tosty z serem.
Zjadłam tylko jednego nie miałam ochoty na więcej.
Dokąńczałam mojego tosta gdy w progu stanął dylan.

Odrazu wpatrzyłam się w tależ.
Na szczęście się na mnie nie spojrzał.
Wziął śniadanie i zaczął jeść.

Wzięłam swój tależ i postawiłam go na blacie. Już miałam iść gdy poczułam że ktoś łapie mnie za rękę.

-puść! - Krzyknęłam i zaczęłam się wyrywać
-mamy do pogadania dziewczynko-warknął i zaciągnął mnie gdzieś w jakiś zakątek domu

-czemu płakałaś?-zapytał

-ja? Nie płakałam- skłamałam wiem ale musiałam

-przecież widzę. Płakałaś bo na ciebie nakrzyczałem? - zapytał trochę złośliwie.

-halo?! - krzyknął mi w ucho
-NIE SŁYSZYSZ?!!!! - krzyknął tak że pisnełam
Nagle usłyszałam willa gdy tylko go zobaczyłam wyrwałam się z uścisku dylana i pobiegłam do willa z łzami w oczach.
-mała? Czemu płaczesz? - zapytał a na jego twarzy widocznie było zmartwienie 

Nie odpowiedziałam wtuliłam się w niego i próbowałam zatrzymać płacz

-Dylan-warknął will
-co! uderzyła się i ją pocieszałem -
Powiedział dylan

-To czemu krzyczałeś-zapytał podejżliwie

-on....on, krzyczał za to że w n.. Nocy bluźniłam....-

Dylan się wściekł. Było to widać
Niepotrzebnie mówiłam

-przecież to było wczoraj po co na nią krzyczysz?! -

Dylan nie zdążył odpowiedzieć a na korytażu stanął Vincent.

Wtuliłam się w willa tak mocno że omal go nie udusiłam
-Dylan. Haillie. Do biblioteki.

-ale!!! Ja ni...... - dylan nie zdążył dokonączyć zdania
-bez dyskusji!

W bibliotece gadaliśmy o tym czemu bluźniłam i czemu dylan tak zaragował itd.
Tony z tego co wiem miał mieć rozmowę a dylan miał być dla mnie
Milszy i tyle nic wiecej.
Siedziałam w pokoju gdy ktoś zapukał
-proszę-powiedziałam a do pokoju wszedł will

-Hej malutka wszystko dobrze? - zapytał

-mhh- pokręciłam glową

-przeszedłom z pytaniem-

-Jakim? - zapytałam zaciekawiona

-chcesz może chodzić na jakieś zajęcia dodadtowe? -

Miałam dużo nauki ale zachciało mi się nauczyć się jeździć konno

-tak chciałabym jeździć konno-

-dobrze, a chcesz mieć własnego konia? - zapytał mnie a ja Odrazu się usieszyłam

Rodzina monet ( słodziak) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz