...wtedy usłyszałam wystrzał.
Julia: Nieeeee!
Nikt nie wiedział co się dzieje, zapanował chaos, ludzie zaczęli się rozbiegać. Auto, z którego padł strzał odjechało. Na miejscu zostało nie wiele osób.
W momencie strzału ochrona kierowała się w stronę RM'a. A do mnie podbiegła przerażona Julia, nie wiedziała co ma robić, była w totalnym szoku.
Julia: Y/N co się dzieje?! Słyszysz mnie?! Y/N! Coś ty zrobiła?! Dlaczego?! - mówiła przez płacz.
Y/N: We are Bulletproof.
Zrobiłam to, ochroniłam go. - mówiąc ostatkami sił.Julia: Tak, ale dlaczego?!
Julia była w panice nie wiedziała co zrobić.
Julia: Niech mi ktoś pomoże! Ona została postrzelona! Niech ktoś zadzwoni po karetkę! Proszę! - cały czas płakała.
POV JULIA:
Po chwili jeden z ochroniarzy podbiegł do nas, dostrzegł wtedy że Y/N została postrzelona w lewy bark, zawołał drugiego ochroniarza, który dzwonił po karetkę, a on zaczą udzielać jej pierwszej pomocy. Dwóch innych ochroniarzy odprowadzało RM'a do samochodu ale gdy przechodzili koło nas RM popatrzył w naszą stronę i powiedział do nas że jest mu strasznie przykro i przeprosił, a idąc do auta nie odrywał od nas wzroku. Było po nim widać, że jest mu bardzo przykro i jest przez to zmartwiony, ale w tamtym momencie najważniesza dla mnie była Y/N.
Po mniej niż 5-ciu minutach przyjechała karetka, zabrali Y/N do środka, a ja zabrałam się razem z nimi.
______________________
Po dotarciu do szpitala byli już przygotowani lekarze, którzy zabrali Y/N na salę operacyjną, a w między czasie inny lekarz wypytywał mnie o Y/N. Pytał ile ma lat, z kąd jesteśmy, czy na nic nie choruje itd. Odpowiadałam na wszystkie te pytania z łzami w oczach, a po tym jak lekarz odszedł wszystko we mnie póściło i popłakałam się.
Po nie całej godzinie lekarz wyszedł z sali operacyjnej i poinformował mnie że wszystko przebiegło pomyślnie i udało się. Zapytałam się jeszcze, kiedy mogę zobaczyć się z Y/N, powiedział że jak się wybudzi. Trochę mi ulżyło ale nadal miałam w sobie jakiś niepokój czy przeczucie, że może coś się zmienić na gorsze. Ale i tak starałam się myśleć pozytywnie.
Y/N wybudziła się po godzinie, od razu gdy lekarz mnie o tym poinformował pobiegłam do niej. Widok Y/N podpiętej do tych wszystkich urządzeń, kroplówki i jej leżącej bez silnie sprawił że zaczęłam płakać. Usiadłam na stołku obok łóżka i wzięłam do rąk jej rękę.
Julia: Y/N jak się czujesz? - mówiłam z płynącymi po policzkach łzami.
Y/N: Jest okey chyba.
Julia: Tak okropnie się martwiłam. Całe szczęście że nic poważniejszego ci nie jest. Musisz tylko odpoczywać.
Siedziałyśmy tak jakąś chwilę, a po chwili do sali wszedł lekarz i poinformował, że zabiera Y/N na dalsze badania.
Po jakimś czasie skończyli badania, Y/N odwieźli do sali, a lekarz podszedł do mnie żeby mnie poinformować o wynikach tych badań.
Julia: Co się dzieje?
Lekarz: Pani Julio, pani Y/N doznała nie wielkiego lecz dosyć problematycznego urazu nerwu barkowego.
Julia: Co to oznacza?
Lekarz: Oznacza to, że pani przyjaciółka będzie potrzebowała rehabilitacji, ponieważ w najgorszym przypadku może jej grozić nie dowład lewej ręki. A puki co musi się oszczędzać i odpoczywać.
Julia: Cholera. Oczywiście będę jej pomagać.
Lekarz: To dobrze, jeśli wszystko będzie dobrze pani Y/N zostanie wypisana za 5 dni.
Julia: Dobrze, dziękuję.
Ja musiałam wracać do hotelu i niestety Y/N musiała zostać sama w szpitalu. Wiedząc ile moja przyjaciółka spędzi tam dni przełożyłam nasze rezerwacje w Busan na za 2 tygodnie.