Rozdział 2

14.1K 686 51
                                    

Miałam najszczerszą ochotę zniknąć z tego miejsca. Bardzo chciałam zasłonić się chociażby za przyjaciółką, jednak wtedy McCall chwycił moje ramię przybliżając do siebie, jak i do niego. Jego wzrok spoczął na dłoni mojego szefa. Mogło mi się zdawać, albo przez jego twarz przebiegł gorzki grymas. Jeszcze kilka lat temu myślałabym, że jest zwyczajnie zazdrosny.

-Mogę Panu przysiąść, że Panna Bennet to najlepsza architekt, jakąkolwiek mógł Pan spotkać. Wykonała już tyle projektów, a telefon do niej nie urywa się.

- Może przejdziemy do konkretów niż zachwalania? Pozwoli Pan, że sam ocenie – powiedział szorstko. Spojrzałam na przyjaciółkę szukając u niej pomocy.

- Naturalnie, więc zatem proszę przedstawić swoje obiekcje. Ava na pewno przyszykuje coś niesamowitego.

Widziałam grymas na jego twarzy.

Przeszliśmy kawałek dalej i nie wiem w którym momencie zostałam na samym przodzie z nim sama. Za nami szli moi współpracownicy jak i szef.

- Więc jak Pan widzi swoje miejsce na ziemi? – zapytałam wyciągając szkicownik oraz ołówek. Zazwyczaj na takich spotkań umiałam odzwierciedlić szkic budynku. Obok zapisywałam najistotniejsze informacje, aby w domu na spokojnie usiąść nad projektem.

- Będzie Pani rysować? – zapytał spoglądając na mnie.

- Tak, potrafię odzwierciedlić wstępny szkic budynku już teraz – odparłam spoglądając na niego. Choć to było dla mnie wyzwaniem, nie chciałam pokazać mu, że upadłam bez niego. Chciałam, żeby zobaczył rozkładające się skrzydła i jak odfruwam na jego oczach. Chciałam zniknąć przed nim na zawsze.

- W miejscu, w którym stoimy chcę, aby była sypialnia. – Uniosłem brew ku zaskoczeniu. Poważnie, zaczynał od tego?

- Może zaczniemy od wielkości, wyglądu budynku? Później przejdziemy do szczegółów.

- Willa z jednopiętrową dwukondygnacyjną bryłą z płaskim dachem i kilku mniejszych brył przenikających się wzajemnie.. – Zrobiłam pierwszą kreskę na kartce i z ołówkiem w ręce zamarłam. – Z ogromnymi przeszkleniami w każdym pomieszczeniu. Beton pomiędzy oknami. Prostopadłościenna bryła dwukondygnacyjnego salonu, z dużym narożnym przeszkleniem otwierającym salon na ogród i taras. Z trzystanowiskowym garażem. A i bym zapomniał, o najważniejszym. Możliwość wyjścia na balkon z sypialni z przeszklonymi barierkami.

Uniosłam przerażona wzrok na mężczyznę, kiedy ten nasunął na nos okulary przeciwsłoneczne. Nie byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa.

- W porządku? – zapytał dotykając mojego ramienia.

Płonę.

Zabierz tą rękę.

Odejdź i nie wracaj.

Błagam

- Tak, tak... tak. – Nie. Nie było w porządku, bo właśnie miałam projektować jego dom, który kiedyś był naszym marzeniem. Jak to możliwe? Dlaczego mnie tak pokarano.

- Na to jak będzie wyglądało urządzenie domu, jak i rozkład pomieszczeń zostawiam w Pani rękach, jednak mam jedno zastrzeżenie.

- Tak? – nie byłam pewna tego co za chwilę powie. Moje najczarniejsze myśli nie obrały takich scenariuszy. Tego nie było w planie. I proszę, aby nie powiedział tego, co myślę.

Nigdy cię nie opuściłem - ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz