Obudziłam się poprzez głośne pukanie do drzwi. Chociaż nie wiem czy bym nazwała to pukaniem. Ktoś ewidentnie był zły i walił z całej siły w drzwi. Nie mam pojęcia co się stało, ale wtedy rozejrzałam się po podłodze, na której zasnęłam. Pełno szkiców i rysunków. Odpaliłam laptopa ignorując natarczywe pukanie. Wykonałam projekt ogromnego domu w jedną noc? Obok zauważyłam dwu puste butelki wina. Zamknęłam laptopa, a rysunki i szkice schowałam do teczki. Wyrzuciłam butelki, aby nikt ich nie widział, a następnie podeszłam do drzwi i kiedy chwyciłam za klucz, aby je otworzyć usłyszałam jego głos.
- Ava jeżeli ich natychmiast nie otworzysz to je wywarzę. Wiesz, że jestem do tego zdolny – oj, i to jak. Przekręciłam klucz, a drzwi ustąpiły. Do pomieszczenia wpadła moja przyjaciółka, Andreas, szef i on. Wściekły Brayson Black. I jak nigdy to nazwisko nie pasowało do niego, jak dzisiaj. Podszedł do mnie, kiedy inni nie mieli odwagi. W obie dłonie złapał moje policzki. Czując jego dotyk na sobie wzdrygnęłam się i ponownie miałam ochotę płakać z bezradności i miłości do tego palanta. Nie mogłam jednak ulec. Musiałam być twarda i nie ulec mu. Musiałam postawić na swoim.
- Jesteś cała? – zapytał, a mój szef jak i jego asystent byli w niemałym szoku. Na Caroline nie zrobiło to większego znaczenia, choć też lekko była zdziwiona jego zachowaniem. Zwłaszcza, że jestem tutaj od wczoraj.
- Nie dotykaj mnie – syknęłam, odpychając jego dłonie z mojej twarzy. Oddaliłam się od niego na kilka metrów. Nie chciałam mieć z nim nic do czynienia.
- Dziecko moje drogie... - McCall podszedł do mnie i zgarnął w swoje ramiona. Znów czułam się jak pięciolatka, która coś przeskrobała, a dziadek pocieszał mnie w ten sposób. – Co się stało? Nie odbierałaś, nie otwierałaś. Jest już południe, a od ciebie żadnego sygnały życia. Dobrze się czujesz? Jeżeli nie, to natychmiast wracamy do Anglii. – Zerknęłam na Caroline i wiedziałam, że to moje jedyna szansa ucieczki. Dziewczyna kiwnęła głową tak, abym tylko ja dostrzegła, żebym to zrobiła.
- Nie, nie czuje się dobrze. Projekt jest już gotowy, więc bardzo bym chciała wracać.
- Zrobiłaś to w jedną noc? – zapytał zaskoczony moimi słowami, ale to nie był głos mojego szefa. Spojrzałam na niego, a potem znów na Dominica, który marszczył brwi.
- Projekt jest w całości gotowy, wymaga tylko przeniesienia do programu jak i nałożenia delikatnych poprawek wizualnych. Mogę zrobić to ze swojego domu. Naprawdę nie czuję się najlepiej.
- W porządku, dziecko. Nie możesz się stresować to źle na was działa. Zrobię co w mojej mocy, abyśmy dzisiaj wieczorem wrócili do Anglii. – Odparł po czym wyszedł razem z Andreasem z mojego pokoju. I dopiero wtedy uświadomiłam jak jego zdanie zabrzmiało. Black przyglądał mi się, a bardziej mojemu brzuchowi. Kiedy trzeba to faceci nie rozumieją żadnego zdania, a gdy nie trzeba to nagle analizują wszystko.
- Jesteś w ciąży? – pytanie padło z jego ust, a Caroline zaśmiała się cicho. Ten tylko na nią spojrzał.
- Nie, a nawet jeśli to nie twój pieprzony interes. Proszę o opuszczenie mojego pokoju.
- To ja za niego płacę...
- Więc ja wyjdę – dokończyłam za niego i skierowałam się do wyjścia. Gdy już chwyciłam klamkę on chwycił moją rękę przyciągając do siebie mocnym ruchem, aż odbiłam się od jego twardej klatki. Boże święty, ratuj mnie.
- Porozmawiajmy.
- Nie mamy o czym. Nasza ostatnia rozmowa zakończyła się cztery lata temu, gdy poinformowałeś mnie o tym, że wyjeżdżasz. Beze mnie. Postawiłeś przede mną fakt, że to definitywny koniec, więc teraz ja ci coś powiem. Zostaw mnie w świętym spokoju. Nie potrzebowałam ciebie przez cztery lata i nie potrzebuje i teraz. Nikt cię tutaj nie potrzebuje, rozumiesz? Nie próbuj mnie zatrzymywać, bo jeżeli trzeba będzie sama wsiądę samolot i odlecę stąd. Nie próbuj mnie szukać...
CZYTASZ
Nigdy cię nie opuściłem - ZOSTANIE WYDANE
RomanceIch miłość była szalona. Kochali się na zabój i planowali wspólne życie, mimo że byli jeszcze młodzi. Ale z pewnych powodów Brayson Black opuszcza Londyn tak samo jak i swoją ukochaną Avę Bennet. Ich kariera wzrastała. Ava była młodą, ale jak i zd...