Zwisałam z łóżka głową w dół i przeglądałam Instagrama.
Wszyscy moi znajomi świetnie się bawili, świętując początek wakacji przeróżnymi imprezami czy spotkaniami.
Jakaś część mnie chciała tam być. Zazdrościłam im, że oni mogą się bawić, mogą się śmiać. Mają do tego najświętsze prawo. U nich wszytsko jest tak samo, problemy są znikome i wydają się wręcz nieważne.
Cholera, dlaczego wszyscy są tacy beztroscy?
Może to ze mną jest coś nie tak? Ale no powiedzcie mi, jak mam się cieszyć, bez mamy?
Ona była dla mnie wszystkim. Myślałam że mój świat się zawalił po odejściu ojca. Wtedy nawet chyba nie wiedziałam, co to znaczy poczuć ból. A teraz zostałam sama z praktycznie obcym facetem. Bez mamy. Ten jeden, cholerny szczegół zmienia wszystko.
Nie powiem, Konrad jest naprawdę spoko. Przyzwyczaiłam się do niego - mieszka tu już od 5 lat, jest dla mnie prawie jak tata. Miły, otwarty, ciepły, zabawny... Zawsze umiał mnie pocieszyć i rozbawić, każdą sytuację umiał obrócić w żart.
Ale nie tą.
- Hej, myślisz że Natan też tam będzie? - Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki, Kariny. Siedziała przy toaletce i chyba już po raz piąty starała się zrobić proste kreski.
Spojrzałam na nią nieprzytomnie.
- Co? Gdzie?
- Bożee. - Przewróciła oczami. - Dziewczyno, wróć na ziemię. Calutki czas mówię o dzisiejszej imprezie.
- Impreza jest u Kamila, więc Natan napewno też będzie. - Wzruszyłam ramionami, odkładając telefon i wciągając się na łóżko.
Karina odwróciła się na krześle i spojrzała na mnie uważnie.
- Napewno nie chcesz iść? - Zapytała błagalnie.
Pokręciłam stanowczo głową.
- Nie dzięki. Nie mam ochoty.
- Słuchaj... wiem co przeżywasz, ale czy to nie czas wreszcie gdzieś wyjść? Minęły już w końcu 2 miesiące. Może czas się z tym pogodzić? - Mówiła najłagodniej jak potrafiła. Wiedziałam że nie chce mnie zranić, ale mimo wszystko musiałam kilka razy zamrugać, żeby odgonić łzy.
- Jeszcze nie teraz. - Wyszeptałam, a ona nie drążyła tematu, za co byłam jej bardzo wdzięczna.
Jakoś wogule nie chce mi się ruszać z domu. Po śmierci mamy nie chodziłam do szkoły przez dobry miesiąc, ale pod koniec roku szkolnego Konrad musiał mnie zmobilizować i ostatnie trzy tygodnie przechodziłam bez zarzutu.
Ale tak naprawdę nic z tych lekcji nie wyciągnęłam - siedziałam niemrawo patrząc w okno lub obrywając skórki od paznokci.
Na szczęście nie było już żadnych sprawdzianów, bo napewno bym oblała. Nie byłam w stanie się uczyć.
Przed wakacjami chodziłam do drugiej klasy liceum. Teraz czekał mnie już ostatni rok. Wszyscy gadali o maturach i studiach. A ja? A ja wciąż nie wiedziałam co chcę dalej robić w życiu.
Ciszę przerwał dzwonek mojego telefonu. Patryk. Przygryzłam wargę patrząc na ekran z powątpiewaniem. Czego może chcieć?
- No odbierz wreszcie ten telefon. - Mruknęła Karina, skupiona na wycieraniu nadmiaru eyelinera.
- Nie chcę. - Wstałam i przeciągnęłam się, czekając na zakończenie sygnału. - Idę do kuchni, chcesz coś? Chipsy, popcorn, landrynki?
- A może owoce? - Zakpiła, a ja uśmiechnęłam się lekko.
Konrad miał bzika na punkcie owoców i zdrowego jedzenia, a sam wyglądał jak misiek. Cóż, może nie był otyły, ale najchudszy to też nie jest...
- Dobra, to wezmę popcorn. - Odparłam i ruszyłam w stronę kuchni. Wyjęłam z szafki paczkę popcornu, a jej zawartość przesyłałam do miski. Przechodząc zerknęłam do salonu, w którym siedział Konrad. W telewizorze leciał jakiś film, ale on był tak pogrążony w myślach, że nawet na niego nie patrzył. Westchnęłam cicho i wróciłam do pokoju, gdzie Karina siedziała na łóżku ze zmarszczonymi brwiami.
- Dlaczego nie odebrałaś od Patryka?
- Nie miałam ochoty. - Odpowiedziałam, czując lekką frustrację, że przegląda mi telefon. Wyjęłam jej komórkę z ręki. - Dzięki za nadzór.
- Ale ja tylko spojrzałam! - Broniła się. - A więc co, zgrywasz teraz niedostępną? - Na jej twarz wstępywał powolny, szerokim uśmiech. - Też na niego lecisz?
- Coś ty! Żartujesz? - Parsknęłam. Ja i Partyk? Błagam.
- Patryk to największe ciacho jakie istnieje. - Karina wydęła wargi. - Gdyby nie Natan to też bym na niego leciała.
Pokręciłam głową, wznosząc oczy ku niebu.
Patryk chodził do tej samej klasy co my, ale prawie od początku tego żałował i zaklinał się, że nie poszedł do technikum. Nie lubił jednak zmian więc stwierdził, że po zakończeniu liceum poprostu na pójdzie na studia inżynierskie.
Wszyscy mu kibicowaliśmy.
Karina ciągle mówiła, że Partyk robi do mnie maślane oczy, ja jednak tego nie zauważałam. Fakt, zachowywał się trochę inaczej, ale czy coś do mnie czuł? No ja nie wiem.
- Dobra, słuchaj. - Karina odsunęła krzesełko i spojrzała się na mnie. - Ja już będę spadać. Nina miała po mnie podjechać za dziesięć szósta. Noi jak wyglądam?
Spojrzałam na jej czarną, szeleszczącą i krótką sukienkę, szare sandały, ciemne, długie blond włosy, przepasane opaską. Jej smukła twarz była okalana piegami, których nawet nie próbowała zatuszować, ale które za to świetnie pasowały do błękitnego koloru jej oczu. Lekki makijaż sprawiał, że wyglądała bosko.
Nie udało mi się pohamować ukłucie zazdrości, że też chciałbym tak wyglądać i że też chciałabym z nią iść.
- Jak dla mnie jest pięknie. - Pokręciłam głową. - Jak ty to robisz?
Zaśmiała się.
- Nie przesadzaj.
Podeszła i mocno mnie objęła.
- Trzymaj się. Zadzwonię później. - Szepnęła i machając mi, wyszła z pokoju.
Przełknęłam ślinę. Znowu zostałam sama.
Założyłam słuchawki i włączyłam pierwszą lepszą playlistę na Spotify i przygłośniłam dźwięk na full, rzucając się na materac. Zamknęłam oczy i dałam się pochłonąć pustce.
CZYTASZ
🖤⛓️Come with me || Jann ff⛓️🖤
Romance《Nie chciałam z nim iść. To było naprawdę ostatnie, o czym w tej chwili marzyłam. Byłam zbyt pogrążona w własnej żałobie żeby dobrze się bawić. Ale czy miałam wybór? Oczywiście że nie. Nawet nie wiedziałam, na czyj koncert idziemy i właściwie nie ba...