Próbowałam wymacać ręką dzwoniący niemiłosiernie głośno budzik.
Błagam, zamknij się wreszcie!...
Po chwili otworzyła oczy i z westchnieniem wyłączyłam alarm.
Dawno już nie wstawałam tak wcześnie.
Przetargami oczy i przeciągnęłam się leniwie. Chwilę mi zajęło zrozumienie, czemu właściwie ustawiłam budzik.
Przed oczami przelatywały mi wydarzenia poprzedniego dnia.
Patryk. Koncert. Zgodziłam się.
Uderzyłam głową w poduszkę. Świetnie.
Zwlokłam się niechętnie z łóżka i przeszłam do kuchni.
Wyjęłam mleko i nasypałam płatki do miski.
Nie chciało mi się podgrzewać mleka, więc nalałem zimne.
Kiedy siadałam przy stole, do kuchni wszedł zaspany Konrad. Na mój widok uniósł wysoko brwi.
- Co ty tu robisz tak wcześnie? - Zapytał rozbawiony. - Nie pomyliło ci się coś? Młoda panno, jest dopiero 9...
Przewróciłam oczami ale nie zdołałam powstrzymać uśmiechu.
- Spotykam się z Patrykiem. - Mruknęłam, grzebiąc łyżką w mleku. - Muszę się jeszcze ogarnąć, umyć włosy i takie tam.
- Cieszę się. - Skinął głową i podszedł do blatu, żeby sobie coś przygotować.
- A ty co tak wcześnie? Jedziesz do pracy? - Zapytałam, lustrując wzrokiem jego wygniecioną marynarkę.
- Tak, niestety. Właśnie przed chwilą dzwonili. Mają mały problem w firmie. - Westchnął, zaparzając herbatę. - Nawet jednego dnia człowiek nie może mieć wolnego. Zazdroszczę ci, mi też by się przydały takie wakacje.
Nie odpowiedziałam. Nie było sensu znowu wdawać się w tą konwersację. I tak już się wkopałam w ten przeklęty koncert.
Wczoraj zanim zasnęłam rozmyślałam czy mogę wtedy udać że strasznie źle się czuję. Przez chwilę na serio rozważałam ten scenariusz, ale pomyślałam o Patryku. Przygotuję się, napali... A ja go wystawię. Bo nie da się tego inaczej określić. Naprawdę go lubię i nie chcę sprawiać mu zawodu, mimo że czuję, że już to zrobiłam, nie okazując tyle entuzjazmu ile się zapewne spodziewał.
Może Konrad miał rację? Może to już czas?
Zamrugałam i odsunęła od siebie pustą już miskę. Nawet nie wiem kiedy ją opróżniłam.
Wróciłam na górę do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy dresy w których chodziłam już chyba od tygodnia i zmarszczyłam nos.
Chyba czas założyć coś innego.
Wrzuciłam go do kubła na brudne ciuchy i zaczęłam przebierać w szafie.
Z niemałym poirytowaniem zauważyłam, że nawet jeśli chciałabym się ubrać jakoś ładnie, to nie miałam za bardzo w co.
Nie byłam na letnich zakupach, jak co roku. Niektóre ubrania były na mnie już za małe lub wyglądały staro czy niemodnie. A niektóre już mi poprostu zbrzydły bo znam je od dawna.
Przed niedzielą muszę iść do sklepu. - Przemknęło mi przez myśl.
Zawsze chodziłyśmy z mamą do galerii pierwszego dnia wakacji. Kupowałyśmy letnie sukienki i koszulki, krótkie spodenki, opaski, okulary i inne takie.
Wygłupiałyśmy się i śmiałyśmy.
Razem.
Przełknęłam ślinę i wyciągnęłam z szafy białą koszulkę z koronkowym wykończeniem dekoltu i jasnoniebieskie spodenki. Ujdzie.
Weszłam do łazienki.
***
Niecałą godzinę później siedziałam na brzegu łóżka, z wilgotnymi włosami i przeglądałam jakieś kolorowe czasopismo, które Konrad przyniósł do domu.
Było po 10. Jednak chyba trochę za wcześnie się zerwałam.
Wzięłam do ręki telefon i przejrzałam Instagrama i Facebooka.
Wszyscy moi znajomi że szkoły powstawiali story i posty z wczorajszej imprezy.
Tomek z kijem bejsbolowym stojący na stole, wywijająca na parkiecie Gabrysia, dryblujący piłkę Bartek, pozujące do zdjęcia Julka i Daria, Czarek pijący piwo, Basia całująca się z Igorem, Karolina śpiewająca jakis utwór karaoke, migające światła...
Impreza odbywała się w domu Czarka. Jego rodzice często wyjeżdżali i to najczęściej tam odbywały się przeróżne zabawy. Ale był też drugi powód - dom Czarka nie był "domem". To była istna willa, pałac. Trzy piętra, ogromny, przeszkolny taras, jacuzzi, basen, grille, leżaki, mini golf w ogródku, posągi, fontanny... Jego starzy musieli zbijać niezłe kokosy.
Czy mu zazdrościłam? Może trochę....
Poczułam ukłucie rozczarowania. Wszyscy wyglądali, jakby świetnie się bawili.
Powinnaś tam być z nimi. - Odezwał się głos w mojej głowie.
Jeśli na koncercie będzie znośnie to może skuszę się też na jakieś imprezy... Uważam że to dobry pomysł.
Wsumie koncert też nie jest taki zły - zbytnio nie będziemy mieć okazji do gadania bo muzyka będzie wyła z głośników, a ludzie będą skakać i krzyczeć. Będę mogła mieć przynajmniej spokój od rozmów.
Aczkolwiek wizja mnie, otoczonej ogłuszającą muzyką i wiwatami obcych, beztroskich, totalnie nie znanych mi ludzi przyprawiała mnie o mdłości.
CZYTASZ
🖤⛓️Come with me || Jann ff⛓️🖤
Romansa《Nie chciałam z nim iść. To było naprawdę ostatnie, o czym w tej chwili marzyłam. Byłam zbyt pogrążona w własnej żałobie żeby dobrze się bawić. Ale czy miałam wybór? Oczywiście że nie. Nawet nie wiedziałam, na czyj koncert idziemy i właściwie nie ba...