rozdział 2

9 4 2
                                    

Rano obudziła mnie służba. Wstałam na siłę. Lekko bolała mnie głowa bo wczoraj Emili namówiła mnie do wyjścia do klubu i opicie mojego zwycięstwa. Na moje szczęście mam twarda głowę.  A jeszcze bardziej zepsuło mi humor  to że książę Alex przybędzie. Zwlokłam się z łóżka. Z prawie zamkniętymi oczami weszłam do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą. Od razu obudziłam się. Przebrałam się w dresy i top. Inaczej mówiąc mam zamiar zbuntować się.Mam już dosyć a za  niedługo kończę osiemnaście lat. Nie chce już nosić cały czas tylko kiecek no proszę was mamy XXI wiek. Wyszłam z pokoju. Po drodze straże patrzyli na mnie dziwnie. Gdym była ubrana w różowej neonowej koszulce z żółtymi neonowymi groszkami. Gdy weszłam do jadalni książę Alex już tam siedział. Zawiązaliśmy kontakt wzrokowy. Moi rodzice odwrócili się też w stronę mnie.

-Sophio Andrey Price-podniosła na mnie głos matka gdy zobaczyła co mam na sobie-Coś ty ubrała?!

Nawet ojciec się nie odezwał. Bał się swojej własnej żony. Zignorowałam ją tak żeby wszyscy widzieli. Siadłam i nałożyłam sobie sałatki.

-Czy ty słyszysz co do ciebie mówi matka-teraz podniósł głos ojciec.

-Tak-odpowiedziałam spokojnie patrząc mu przy tym w oczy.

-To coś ty na siebie ubrała-powtórzyła pytanie matka.

-Ubrania-ale się czerwona ta twarzy zrobiła.

-Masz przestać tak chodzić ubrana należysz do szlachetnego rodu za chwilę masz zostać królową- nadal mówiła matka.

-Tylko szkoda że nie zasiądę na tym tronie -nadal nie mogła tych słów przetworzyć-Tak jak słyszysz rezygnuje z tego, odechciało mi się jeść 

i po prostu wyszłam ale nie do pokoju, wyszłam z zamku. Książę Alex chyba też miał zamiar wychodzić , bo widziałam go wychodzącego z budynku. Poszłam do hangaru. Cały czas miałam wrażenie że ktoś mnie śledził. Wystukałam kod i zjechałam na -4 piętro. 

-Cześć- powiedziałam do Emili.

-Hej-odparła wycierając ręce w szmatkę- TO co zawsze?

-Oczywiście

Chodzi o to że nie raz przychodzę tutaj i razem z Emili polotkujemy i popiajmy wino. Taki typowy babski wieczór tylko że mamy ranek.

-Chociaż.....-zamyśliła się a ja  odwróciłam się do niej-Mam pomysł pojedziemy gdzieś mamy cały dzień a potem poplotkujemy, jutro tez jest dzień

Zgodziłam się i poszłyśmy się przebrać. Uwielbiam ją za to że ma takie pozytywne nastawnie. Wyszłam już. Emili stała przeglądając telefon. 

-Co tam masz-prubowałam jej zerknąć przez ramie ale ona wyłączyła telefon.-Cooooo chłopak?

-Nie przeglądałam insta-odpowiedziła.

Znałyśmy się długo więc wiedziałam że nie kłamie. Wyjechałyśmy a ja nadal miałam przeczucie że ktoś nas śledzi. 

-Zjedzmy z tym zakrętem i stańmy mam złe przeczucia-powiedziałam jej przez głośnik w kasku.

Tak jak powiedziałam tak też zrobiłyśmy. po kilku sekundach przejechał czarny motor. Emili miała już w ręku broń . Strzeliła w koło. Chybiła. On się tylko odwrócił i pojechał dalej.

-Skądś kojarzę ten motor-odezwała się po krótkiej ciszy. 

Dopiero teraz spostrzegłam że jest bardzo podobny do tego na wczorajszym wyścigu. 

-NO-zamyśliłam się- Jest bardzo podobny do tego na wczorajszym wyścigu.

-Do którego- zapytała się marszcząc brwi.

Pocałunek w dłońOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz