Muzyczka znów się skończyła. Wyszłam z pudła tym samym sposobem co wcześniej. Usłyszałam jakby ktoś szedł obok mojego pokoju. A dokładniej miałam wrażenie jakby było to kilka osób. Zaczęłam liczyć kroki. Szóstka ludzi. Wyjrzałam przez lekko uchylone drzwi. Był to żółty królik. TEN żółty królik, który mnie zabił. Wchodził z piątka dzieci do same roomu. Bardzo mi było smutno ponieważ już wiedziałam co je czeka. Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam pod drzwi, do których weszli. Przyłożyłam ucho do dziurki od kluczy. Usłyszałam ciche krzyki a po chwili kroki przybliżające się do drzwi. Szybko pomknęłam z powrotem do mojego pokoju i przeczytałam aż springbonnie przejdzie obok. Gdy przestałam słyszeć kroki poszłam szybko do safe roomu. Zobaczyłam tam ciała dzieci. Był to straszny widok. Ciała leżały na sobie, trzy jako "podstawa" a dwa na górze. Trojka chłopców, była "podstawą". Nie wiedziałam jak wyglądali ponieważ na ich ciałach była dwójka dziewczynek co zasłaniało ich twarze. Wiedziałam, że to płeć męska ponieważ mieli buty typowo chłopięce. Na nich leżały dwie dziewczynki. Jedna miała dwie czarne kitki. Miała żółty strój. Wyglądała jakby była osobą wesołą. Druga natomiast dziewczynka miała blond włosy do ramion. Pięknie jej się falowały. Była ubrana w różowa sukienkę a do włosów miała przyczepiona różowa kokardę. Dzieci wyglądały jakby naprawdę dużo mogły jeszcze przeżyć. Posmutniałam na myśl, że dzieci właśnie straciły wiele szans na to aby mieć wspaniale życie i dużo cudownych wspomnień. Tak jak ja. Gdy patrzyłam na te dzieci zauważyłam, że nad nimi coś latało. Nie wiedziałam do końca co to. Wyglądało jak ich dusze, nieco zdeformowane i inne. Stały w kółku i wyglądało jakby się wzajemnie pocieszały. Przybliżyłam się do nich i jedno z "dzieci" na mnie spojrzało. Zaskoczyłam się jego wyglądem. Było szary ale jednak miało lekko różowa powłoke. Zorientowałam się, że każde z dzieci ma swoją. Dziecko, które się do mnie odwróciło miało różową. Było to bardzo słabo widoczne więc ciężko mi było dostrzec inne kolory. Zauważyłam też, że z jego oczu też płynęły "łzy" takie same jak moje. Miały jednak inny kolor, były szare. W chwilę posmutniałam. Chciałam im pomoc. Wymyśliłam więc plan. Gdy wszyscy wyszli z budynku wzięłam wszystkie dzieci i ruszyłam w stronę animatronicznych stworzen. Dawałam je do wszystkich toy animatronikow. Dzieci jednak było piątka a toyow tylko 4, szukałam więc czegoś dla ostatniego dziecka. Weszłam do backstage'a. Zauważyłam tam złotego misia. Wyglądał jak fredbear ale taki mniej... Kwadratowy? I był on zepsuty. Nie miał ucha i z jego oka wystawało kilka kabli. Pomyślałam, że to będzie dobry pomysł go tam włożyć. Tak też zrobiłam. Poczułam się dumna z siebie. Wróciłam na główna scenę i popatrzyłam na trójkę głównych robotów robotów. Wszyscy mieli czarne oczy. Poszłam zobaczyć do lisiastej. U niej było tak samo. Stwierdziłam, ze dzieci musiały już stać się robotami. Wróciłam do swojego pudełka. Dumna pogrążyłam się znów w mojej ulubionej muzyczce.
_________________________
470 słów!
Kocham to zdjęcie na początku rozdziału ❤
CZYTASZ
Przecież umarłam~ FNaF
HorrorHejka jestem Charlie Emily! Oto moja historia. Miłego czytania życzę. :)