Na ekranie pojawił się ogromny,drażniąco zielony napis "GAME OVER".Przekląłem cicho,rzucając konsolą na drugi koniec kanapy.
Siedziałem tak jeszcze chwilę naburmuszony.Od trzech,kurwa,dni próbuję przejść ten poziom i nic.Westchnąwszy,udałem się do kuchni.Włożyłem do mikrofalówki dwa kawałki wczorajszej pizzy i oparłem się o blat,czekając.
-Michael!-prawie podskoczyłem na ten zrozpaczony krzyk.
-Co?-spytałem,wahając się czy zostać w kuchni,czy może jednak iść zobaczyć co znowu się stało.Ostatecznie wybrałem to drugie,gdyż jestem dobrym i troskliwym przyjacielem,a co.
Luke-mój najlepszy kumpel od czasów podstawówki,a także człowiek z którym dzielę mieszkanie- zdenerwowany przeszukiwał kolejne półki w salonie.
-Mamy żelazko?-spytał,wzrok miał przerażony.
-Mamy co?
-Kurwa-syknął,wstając.-Widziałeś gdzieś moje spodnie?-spytał,zapinając białą koszulę.
-Które?
-Te czarne,w których byłem na osiemdziesiątych urodzinach mojej prababci.
-Chyba są w koszu na pranie-oznajmiłem dokładnie w tej samej chwili,kiedy rozniósł się dźwięk mikrofalówki.
-Kurwa!-powtórzył,gdy udałem się wyciągnąć moją ukochaną margarite po czym potraktowałem ją ketchupem.
Wróciłem na kanapę,psychicznie przygotowując się na kolejną porażkę podczas gry.Ten poziom jest nie do przejścia!
-Potrafisz wiązać krawat?-spytał,zasłaniając mi telewizor.
Już chciałem na niego nawrzeszczeć,kiedy w końcu zauważyłem to wszystko - Luke Hemmings stoi przede mną w białej (i pogniecionej niestety) koszuli,przeklinając nad czarnym krawatem.Włosy ma idealnie ułożone,a cały pachnie jakimś cholernie drogim perfum.W ręce trzyma spodnie,starając się zmyć z nich plamę płynem do mycia naczyń.
-Co się stało Luke?Gdzie ty właściwie idziesz?Po cholerę tak żeś się wystroił?Wyglądasz jak mój czterdziestoletni wujek na pogrzebie ciotki.
-Może cie to zaskoczy-zaczął,dalej męcząc się z krawatem i spodniami-ale idę na kolację do rodziców Alison i chcę dobrze wypaść.Zawiążesz mi ten pierdolony krawat czy nie?!
-Spokojnie-zaśmiałem się,biorąc sprawy w swoje ręce.-Wyglądasz bardzo...
-Szykownie?-spytał z nadzieją.
-Pedalsko w sumie-poprawiłem go,kończąc wiązać krawat.
Zmarszczył brwi,posyłając mi jedno ze swoich morderczych spojrzeń.
-Pogadamy jak sam będziesz miał dziewczynę.A skoro już o tym mowa,mógłbyś się w końcu ustatkować.Całymi dniami siedzisz w domu,grasz w te głupie gry i wpierdzielasz pizze.
-Ej,te gry nie są głupie-przerwałem mu oburzony,na co przewrócił tylko oczami.
-Mówię tylko,że powinieneś znaleźć sobie jakaś fajną laskę,wyjść z tych czterech ścian i no nie wiem,zjeść coś zdrowszego.
Bzdura,czasem wychodzę do sklepu obok po colę,albo popcorn.
-Właśnie wpadłem na genialny pomysł!-krzyknął podekscytowany,a oczy aż mu błyszczały.-Szybkie randki-powiedział.
-Co?
-Szybkie randki-powtórzył.
Przez chwilę gapiłem się na niego jak na idiotę.
-To cholernie głupi pomysł,nawet jak na Ciebie Luke-powiedziałem w końcu.
-Oj przestań.Ciocia siostry przyjaciółki mojej kuzynki właśnie tak poznała swoją wielką miłość: Bena.
-I co,dalej są razem?-spytałem.
-Niee.Z tego co wiem naciągnął ją na kilka tysięcy po czym uciekł z jej przyjacielem,ale hej!Może być fajnie!
-Idź już bo się spóźnisz.
Fajnie?F A J N I E ? Doprawdy nie wiem co w tym fajnego.Szybkie randki,pff i co jeszcze? Chociaż w sumie...
heej aniołki ♥ nowe,krótkie ff tym razem o naszym wspaniałym michaelu :)
rozdziałów będzie około dziesięciu,w miarę krótkich,w których to opisane będą tytułowe szybkie randki. wymyślone na poczekaniu,trochę zainspirowane teledyskiem do "real girls eat cake".
rozdziały dopiero od czerwca :)
CZYTASZ
speed dating | m.c (ZAWIESZONE)
Fanfictionhistoria,w której to luke nie może znieść,że jego najlepszy przyjaciel całymi dniami przesiaduje na kanapie,grając w gry i jedząc odgrzewaną pizze,więc postanawia namówić go na szybkie randki z nadzieją,że michael w końcu sobie kogoś znajdzie -To c...