Niepogoda cz. 2

413 37 230
                                    

     Mam Go tylko tyle, ile go zostało w mojej głowie.

     Zaraz po wspomnieniu na błoniach sceneria wokół mnie zmieniła się. Zobaczyłam moje odbicie siedzące w jego pracowni. To był pierwszy raz, gdy do niego przyszłam.

***

     Brązowowłosa dziewczyna siedziała na prostym krześle postawionym obok długiego, drewnianego stołu. Po drugiej stronie blatu stał czarnowłosy mężczyzna. Ręce miał założone na piersiach, a po jego minie widać było, że targają nim silne emocje, choć nie sposób było rozpoznać ich na jego twarzy.

     – Wyjaśnij mi, z jakiego powodu szwędałaś się nocą po błoniach Hogwartu? – Zapytał swoim jedwabnym, stanowczym głosem.

     – Ja nie...

     – Nie próbuj kłamać, Granger! – Rozplątał swoje ręce i oparł się dłońmi o blat stołu.

     – Musiałam się przejść dla relaksu – wyszeptała cierpkie kłamstwo, siląc się na spokój.

     – Brzegiem Zakazanego Lasu? – Wycedził przez zęby. - Szukasz śmierci, Granger? Z tak nieodpowiedzialnym zachowaniem, znajdzie cię szybciej, niż się spodziewasz!

     – Nie szukam śmierci, profesorze. – Hermiona spuściła wzrok na swoje stopy.

     – Co, według Wszystkowiedzącej Panny Granger zrobi Potter, jak znajdzie swoją przyjaciółkę martwą na skraju Zakazanego Lasu? - Kontynuował, nie zważając na jej drżący od powstrzymywanego płaczu podbródek. – Zakazany Las nie bez przyczyny jest ZAKAZANY, IDIOTKO!

      – To się więcej nie powtórzy - obiecała, wystraszona jego złością.

     – Po co tam byłaś? MÓW!

     – Chciałam... – zacięła się.

     – Chciałaś co, do jasnej cholery!?

     – Potrzebowałam składników – wyznała cicho, prawie szeptem.

     – Składników? – Wydawał się szczerze zaskoczony tym, co usłyszał. – Posłuchaj mnie, Granger. Nie wiem, co planujecie, ale jeśli zaraz się tego nie dowiem... Jeśli przez ułamek sekundy pomyślę, że kłamiesz znajdę sposób na wymuszenie z siebie prawdy, dużo mniej przyjemny niż dobrowolna rozmowa!

     – Harry mnie poprosił... wpadliśmy na pomysł, żeby uwarzyć Felix Felisis na wypadek... Żeby każdy miał szansę... Jak będzie wojna - ostatnie trzy słowa wyszły z jej ust i zawisły w powietrzu, jak trujące opary nieuchronnej śmierci.

     Severus odbił się od stołu i wyprostował jak struna. Głupie pomysły Pottera i spółki często doprowadzały go do szewskiej pasji. A pomysł warzenia eliksiru szczęścia przez nastolatkę był jeszcze gorszy niż pozostałe idiotyczne plany razem wzięte. Źle uwarzony eliksir był łudząco podobny do poprawnego eliksiru. Z tą różnicą, że był niesamowicie trujący.

     – Dyrektor się o tym dowie – obiecał złowieszczo. – A ty masz szlaban. Możesz iść. Prosto do dormitorium, dobrze radzę.

     – Kiedy mam szlaban? – Zapytała z rezygnacją w głosie.

     – Za każdym razem, jak będziesz chciała się przejść dla relaksu, Granger.

***

     Od tamtego czasu raz na jakiś czas przychodziłam do niego. Nie dlatego, że chciałam zrobić coś głupiego, ale dla samego towarzystwa. Czasem bałam się tam przychodzić. Myślałam, że będzie zły, że nie będzie chciał poświęcać mi czasu. A jednak zawsze znosił mnie, moją obecność i moje pytania. Czasami potrafił na swój własny, unikalny sposób dodać mi otuchy. Nie był miły. Ale gdy nauczyłam się odczytywać drugie dno z jego wypowiedzi, wszystko nabierało sensu.

NiepogodaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz