– Kurwa! – Krzyknął, gdy kolejny raz został zblokowany. Dawał z siebie wszystko, a mimo to wszyscy dookoła wmawiali mu, że się niestara. Z każdym kolejnym punktem dla Aluronu, który odsuwał Resovie od zwycięstwa powodował jeszcze większą wściekłość i bezradność w Kubie.
– Kochan! – Ktoś krzyknął za nim i zobaczył zawodnika, który miał się z nim zamienił „znowu to samo" przeszło mu przez myśl i podszedł do trenera – Dziś już nie zagrasz – Te słowa zabrzmiały w jego uszach, a on znowu miał ochotę się rozpłakać. Słysząc nawoływania kolegów szybko skierował się do szatni, gdzie zebrał rzeczy i narzucił na siebie bluzę z kapturem, nie przebierając się nawet. Kilka kolejnych minut zajęło mu wyjście ze stadionu, gdyż trwał mecz i nie spotkał tam dużo osób poza ochroną.
Zamknął się w swoim mieszkaniu i zsunął się po ścianie, płacząc, gdy zabrzmiał jego telefon. – Halo? – powiedział słabym głosem, odbierając – Kuba? Co się z tobą dzieje? Oglądałem mecz, dlaczego wyszedłeś? Co się stało? – Zapytał Karol, ale nie słysząc odpowiedzi wrócił do monologu – Za 30 minut będę i nie martw się, że nie wejdę nadal mam klucze– Powiedział i się rozłączył.
Przez następne trzydzieści minut Kuba nawet się nie ruszył. Nie miał na to siły. Gdy usłyszał pukanie z ledwością podniósł się z podłogi i przekręcił klucz. – Boże Kuba! – Wręcz krzyknął Karol, widząc opłakany stan przyjaciela. Kuba tylko szerzej otworzył drzwi i przepuścił w nim mężczyznę. – Chcesz kawę, czy coś? – Wydusił z siebie, zamykając drzwi na klucz. –Mam piwo w twoim stanie to chyba lepszy pomysł – Karol położył mu rękę na ramieniu i się delikatnie uśmiechnął. – Co się dzieje? – Zapytał po raz kolejny, a Kuba nie hamował łez.
Ufał mu wiedział, że Kłos jest osobą, której może powiedzieć wszystko – ostatnia impreza tydzień przed finałem Ligi narodów – Zagryzł wargę – Wtedy wszystko się spierdoliło – Dodał ciszej i wtulił się w Karola, mocząc mu bluzę łzami. – Spokojnie Kubuś jestem tu – Pogładził go po plecach – Tomek... on? My? Nie wiem, nie potrafię o tym myśleć, a co dopiero mówić – Załkał, zaciskając rękę na rąbku bluzy Kłosa. – Czy wy zrobiliście to? – Zapytał a Kochanowski mocnej zacisnął rękę na jego bluzie. – Wiedziałem kurwa, że to o niego chodzi! – Zacisnął pięści. – Karol proszę to moja sprawa – Powiedział cicho Kochan. – Spokojnie ja na razie nie planuje nic zrobić... a teraz się przebierz i wykąp, bo śmierdzisz, ja w tym czasie przygotuje nasz wieczór filmowy – Powiedział, a niższy odkleił się od niego i ruszył do łazienki.
Po kilkunastu minutach oboje zasiedli w salonie na kanapie i zajęli się oglądaniem filmu. – Serio? Piraci z Karaibów po raz tysięczny? – Przewrócił teatralnie oczami – Czy masz jakiś problem do tego filmu? Nie znam lepszego wiec w czym problem?!- Uderzył go w ramie i się zaśmiał – No dobra nie ma lepszego filmu masz mnie – Parsknął, popijając łyk piwa – Co to za gówno? Gorszego piwa nie ma serio perła? – Spojrzał na niego z obrzydzeniem – Jest jeszcze Żubr – wyciągnął grupie piwo – Wiesz co? Ja mam chyba wino w lodówce ty sobie pij te twoje ohydne piwa – westchnął, ruszając do lodówki – Zatrzymać film? – Krzyknął z pokoju – Nie! I tak znam to na pamięć – zaśmiał się otwierając wino i biorąc kieliszki – Po cholerę pytałeś, skoro i tak zatrzymałeś – Usiadł na kanapie – Tak z grzeczności pytałem – powiedział, co spotkało się z ponownym śmiechem drugiego – Wiesz, co Karol? Olek miał racje, że jesteś najlepszy, jak ktoś ma zły humor – Powiedział, a Kłos złapał się za serce – Aż muszę to zapisać! Jakub Kochanowski powiedział mi komplement! Teraz co roku będziemy to świętować zobaczysz!-
– Karol śniadanie – dźgnął go w czoło, a mężczyzna obrócił się spadając z kanapy – Boże drogi no czwarty raz! – Krzyknął, siadając na podłodze – proponowałem spanie ci na moim łóżku, ale nie oczywiście – Przewrócił ozami i podał mu rękę – Więc co przygotowałeś mi na śniadanie? – Wyszczerzył się Karol – jajecznicę tosta i kawę. Nic więcej nie mam w lodówce wiec musisz zadowolić się moim popisowym śniadaniem – Powiedział i poszedł do kuchni. – mm pięknie pachnie – Uśmiechnął się siadając na krzesło – A ty nie jesz? – zapytał, zajmując miejsce – Od dwóch godzin czekam, aż się obudzisz wiec zderzyłem zjeść – wzruszył ramionami – Dobra a ja cię informuje, że do 14 będę musiał się zwinąć do domu, bo jadę do rodziców na obiad – westchnął – znowu mnie bigosem nafaszerują – złapał się teatralnie za serce, po czym oboje wybuchnęli śmiechem – Ile masz do Domu twoich rodziców? – zapytał, popijając swoją zimną kawę – Półtora godziny, wiec zaraz powinienem się zbierać – Dokończył posiłek i odłożył naczynia do zmywarki – Dzięki za ten wspaniały weekend przyjacielu i na stromym razem dzwon – Poklepał go po ramieniu i zabrał swoje rzeczy, zostawiając Kubę samego w mieszkaniu.
^^^
~753 słowa
Ta daa! Oto pierwszy rozdział ( tak ja tez się bardzo cieszę)
Jak się podoba? Bo od kilku dni z nim walczę XDD
POZDRAWIAM Z RODZINKOM
Dark.Humanoid :**
CZYTASZ
Zasługujesz na miłość. (Jakub Kochanowski x Tomasz Fornal)
Fiksi PenggemarTego, co kiedyś nam się podobało, nigdy nie możemy stracić. Wszystko, co głęboko kochamy, staje się częścią nas. Dwójka przyjaciół których poróżniło jedno zgrupowanie. Jednak reszta przyjaciół nie da im za wygraną i spróbuje ich do siebie zbliżyć.