Ostrzeżenie: krew (ja wiem że to głupie tak informować, ale no) i ten rozdział nie ma ogóle sensu (szczerze poprzednie też) chciałam tylko dać tą podróż i tyle.
_____________________________
Madeleine Pov:Kiedy wyszliśmy z Vanilla Kingdom, szliśmy przez wielki las, tylko małe prześwity słońca przebijały się przez liście.
-Nogi mnie bolą- narzekała Latte.
-Nie narzekaj, masz przecież twoją łyżkę- Espresso powiedział.
-A no tak!- Latte wsiadła na łyżkę i poleciała nad drzewami.
-A ciebie Ess nie bolą nogi?- zapytałem.
-Nie, jestem przyzwyczajony do długiego chodzenia- Espresso oznajmił i szedł dalej. Nagle po długiej wędrówce Latte zleciała na ziemię.
-Ej bo się ściemnia może odpoczniemy?- zaproponowała Latte,a my skineliśmy głowami. Po jakimś czasie znaleziliśmy idealne miejsce do odpoczynku, Latte rozłożył swój namiot.
-A wy nie macie namiotu?- zapytała Latte.
-Nie i nie potrzebujemy- oznajmił. -A ogóle idę po patyki na ognisko, więc wrucę za chwilę- i poszedł w stronę lasu. Kiedy gadałem z Latte rozległ się krzyk.
-To chyba Espresso- przestraszyła się Latte.
-Zostań tu ja pobiegnę po niego- poinformowałem i szybko pobiegłem w stronę krzku. Gdy dobiegłem (Ej bo to jest takie klasyczne XD jak w innych książkach) zobaczyłem Espresso opartego o drzewo, krwawił, a przed nim szarżowały wilki.
-Light protect me!- wykrzyknołem i mój miecz zaczoł się świecić (nawet o tym nie myśl) wilki uciekły, a ja szybko podbiegłem do Espresso. Wziołem go na ręce i pobiegłem do obozu.
-Mój Boże Espresso, co się stało!-Latte podbiegła do mnie, ja oparłem Espresso o moją pelerynę, którą wcześniej zdiołem i poskładałem by Espresso miał miękko pod głową.
-Jego noga chyba została mocno ugryziona przez wilka bo rana jest głęboka- oznajmiłem kiedy obmywał ranę Espresso. Gdy skończył zabandarzowałem nogę Espresso, zamiast peleryny położyłem jego głowę na moją nogę i teraz przykryłem peleryną Espresso by nie było mu zimno.
-Aww słodko wyglądacie- chichczała Latte, a ja się tylko uśmiechnołe.
-Dobranoc- powiedziałem jej poniewarz weszła do namiotu.
-Dobranoc Madeleine- odpowiedziała zmęczonym głosem. Położyłem się na miękkiej trawie i położyłem Espresso na mojim ramieniu, wtedy on się do mnie przytuli, tylko się uśmiechnołe i zamknołem oczy, tylko słyszałem ciche chrapanie Espresso, więc się do niego przytuliłem i zasnołem.
Obudziłem się, otworzyłem oczy i zobaczyłem, że Espresso nie ma wiec szybko wstałem.
-Ess gdzie jesteś!?- krzyknołem i zaczołem się rozglądać.
-Nie krzycz bo obudzisz Latte!- nagle Espresso powiedział do mnie.
-Uff Espre... -zauważyłem, jak Espresso płaczę podeszłem do niego i usiadłem obok.
-Co się stało?- zapytałem, ale mi nie odpowiedział, popatrzyłem na jego ranę, zaczęła mocno krwawić.
-Na światło czemu nie mówiłeś!?- pobiegłem po bandaże. Gdy wruciłem, zaczołem przemywać Espresso ranę.
-Ała! Musisz to robić?!- zdenerwował się Espresso.
-Tak bo to dla twojego dobra- powiedziałem. -Nie płacz- otarłem jego łzy.
-Ale to tak cholernie boli!- delikatnie krzyknoł.
-Ja wiem...- przytuliłem go, wtedy poczułem ja Espresso odwzajemnia uścisk.
-Awww! Wy tak słodko wyglądacie!- nagle krzyknęła do nas Latte, szybko przestaliśmy się obejmować i się od siebię odsunęliśmy. Widziałem jak Espresso zrobił się czerwony i też poczułem jak moje policzki płoną.
-L-L-Latte w-widzę, ż-że ws-s-stałaś- jąkał się Espresso.
Po chwili uspokojenia i sprzątnięcia naszego ,,obozu" wyruszyliśmy w dalszą podróż. Ja niosłem Espresso w moich rękach na styl panny młodej, a Latte szła obok nas.Po długim czasie wędrówki do Dark Cacao kingdom (jestem leniwa):
Kiedy poczułem zimno na mojej skóże wiedziałem, że już prawie jesteśmy w krulestwie Dark Cacao. Gdy już las był ośnierzony śniegiem popatrzyłem się na kofeinowe rodzeństwo najpierw na Latte, potem na Espresso zauważyłem jak się trzęsą z zimna.
-Nie jest wam zimno?- trochę to było głupie pytanie, ale musiałem ich zapytać(¦>).
-Coś ty jest mi po prostu gorąco!- odpowiedział z irytacją.
-B-b-bardzo- tylko słyszałem jak Latte mi odpowiada.
-Może mają coś ciepłego np. Latte jak sobię wyczarowała namiot to napewno jakiś szalik czy coś?- pomyślałem i nagle za drzew wyskoczył potwór śnieżny (nwm jak to nazwać).Po jakimś czasie:
-Escape This!- krzyknoł Espresso swoje zaklęcie, ale nic nie pomogło, więc zaczęliśmy uciekać.
-Ej mam pomysł! Ty Madeleine wsiądziesz na moją łyżkę, a Espresso poleci!- zaproponowała Latte. I jak Latte powiedziała tak też zrobiliśmy, wsiadłem na jej łyżkę i złopałem Espresso za rękę by mu pomuc polecieć.
Puściłem Espresso, kiedy zobaczyłem jak się unosi.
-I co teraz?- zapytałem.
-Na razie musimy zgubić tą bestję- oznajmił Espresso.
Kiedy zgubiliśmy potwora, zlecieliśmy na ziemię.
-*ziewa- Latte ziewnęła wraz z Espresso.
-Zmęczeni?- zachichotałem cicho.
-Jak byś nie wiedział od dłuższego czasu nie piłem kawy oraz magia też zabiera dużo energii- powiedział stanowczo Espresso krzyżując ręce.
-Ja też dawno nie piłam latte (kanibalizm :\/) więc jestem też zmęczona- podrapał się po karku.
-Nie możemy się zatrzymać jest tu za zimno- oznajmiłem.
-Ale dla czego?- zapytał trochę dziwnym tonem Espresso.
-Nie to nie- zaprotestowałem i poszłem.
-Madeleine nie idź!- krzyknęła Latte doganiając mnie -Co zrobimy z nim?- zapytała, razem popatrzyliśmy na Espresso.
-Ess, choć jeszcze kawałek- powiedziałem głośnym tonem.
-No dobrze- odpowiedział; podszedł do nas.
-Za nie długo powinniśmy być w Dark cacao kingdom- powiedziała Latte.
-Czekaj, czekaj, czekaj ale jak nie ma króla to kto dba o tron?!- zapytał Espresso.
-Caramel Arrow wraz ze swoimi żołnierzami chroni królestwo wię nic złego nie powinno się stać- zapewniłem Espresso.
-Chłopaki idziecie?!- krzyknęłam nagle Latte z dalek.
-Tak już!- Espresso odkżyknoł jej.
-Lepiej żebyśmy znaleźli jakieś miejsce by przenocować tą noc- powiedziała kiedy do niej podeśliśmy.
-Fakt już się ściemniło- przytaknołem.
-Tu będzie dobrze- oznajmił Espresso. Pokazał dwa koło siebie drzewa.
-Masz rację bracie, ale teraz muszę dać wam namiot! Żadnych ale- Latte powiedziała stanowczym tonem.
-A...-Espresso miał mówić, ale Latte przyłożyła mu palec wskazujący do ust.
-Jak mówiłam żadnych ale- powtórzyła.
-Daj mi dokończyć!- Espresso odepchnoł jej rękę- nie będę z nim spać!- zarumieniłam się na ten komentarz, zresztą on też.
-To już wasz problem- wzruszyła ramionami.
-Ja stanę na warcie- powiedziałem.
-Nie ma takiej potrzeby Madeleine- powiedziała Latte.
-Stanę i tyle- zaprotestowałem.
-Jak tam chcesz- Espresso wzruszył ramionami.
__________________________
Hahaha! Teraz se poczekacie!
(Jak będę jakieś błędy przepraszam)Dzięki za motywację -hanako-san-
Słowa: 995
CZYTASZ
W poszukiwaniu zaginionej kawowej wioski. [Nowy Rozdział]
Acakto jest opowieść o espresso cookie i jego przyjaciołach którzy szukają jak w tytule pisze zaginonej kawowej wioski